[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z całą pewnością zbliża się do Boga. Im więcej bowiem opiera się na
wyobrazni, tym bardziej oddala się od Boga i większe jej grozi
niebezpieczeństwo; Bóg bowiem, będąc niepojęty, nie może podpadać pod
wyobraznię.
53. Bywają jednak przewodnicy duchowi nie rozumiejący dusz, które
znajdują się w tym stanie cichej i samotnej kontemplacji, gdyż sami nie
doszli do niej; nie wiedząc nawet, czym jest wyjście z rozmyślań
dyskursywnych, jak wspomniałem, sądzą, że one próżnują. Dręczą je więc i
pozbawiają spokoju uciszonej i kojącej kontemplacji, którą dawał im sam Bóg,
a wprowadzają je na drogę rozmyślania i rozważań wyobrażeniowych i
nakłaniają je, by wzbudzały afekty wewnętrzne. Znajdują w tym owe dusze
odrazę, oschłość i roztargnienie, gdyż czują pragnienie pozostawania w swej
świętej bezczynności, w kojącym i spokojnym skupieniu. A ponieważ zmysły
nie znajdują wówczas przedmiotu, w którym by mogły smakować, czego się
uchwycić i co czynić, ci mistrzowie zachęcają dusze, by się starały nabywać
smaków i zapałów, gdy właśnie przeciwnie powinni im radzić. Nie mogąc więc
wywołać ich słodyczy i wejść w nie, jak przedtem, gdyż czas na to już
przeszedł i inna teraz jest ich droga, niepokoją się te dusze podwójnie,
myśląc, że idą ku zgubie, a ci przewodnicy utwierdzają je jeszcze w tym
mniemaniu i w ten sposób wysuszają ich ducha i pozbawiają je tych
namaszczeń bezcennych, jakie im w samotności i uciszeniu Bóg dawał, co,
jak powiedziałem, jest niewymowną szkodą. Przyprawiają je o cierpienie i
szkodę, gdyż tracą wszystko i martwią się daremnie.
54. Nie wiedzą ci kierownicy, co to jest duch. Wyrządzają Bogu wielką
krzywdę i zniewagę, przykładając swą niezdarną rękę do dzieła, które sam
Bóg wykonuje. Wiele bowiem kosztowało Boga przywieść owe dusze aż do
tego stopnia i ceni sobie to bardzo, że doszły już, odnośnie do swych władz i
działań, do tej samotności i próżni, gdzie może mówić do ich serca, czego
zawsze pragnie. Wtedy bowiem bierze duszę za rękę, króluje w niej w
obfitości pokoju i spoczynku i sprawia, że ustają działania naturalne jej władz,
którymi pracując całą noc, nic nie zrobiły (Ak 5, 5), oraz ucisza już ich ducha
bez działania zmysłów. Albowiem zmysł swym działaniem nie jest zdolny
pojąć ducha.
55. Jak bardzo ceni Bóg ten spokój i uśpienie czy wyniszczenie, widać jasno z
tego pełnego wyrazu, usilnego poprzysięgania w Pieśni nad pieśniami:
"Poprzysięgam was, córki jerozolimskie, przez sarny i przez jelenie polne,
abyście nie budziły ani nie dawały ocknąć się miłej, dokąd sama nie zechce"
(3, 5). Daje tu do zrozumienia, jak bardzo ceni to uśpienie i samotne
zapomnienie, czyniąc wzmiankę o zwierzętach samotnych i ukrytych. Ci
mistrzowie duchowi jednak nie chcą, by dusza spoczywała i trwała w
milczeniu, lecz by wciąż się znoiła i pracowała, a przez to nie zostawiła
miejsca działaniu Boga; i sprawiają, że to, co On sam w duszy działa, psuje
się i rozprasza jej działaniem. W ten sposób wprowadzają liszki, które niszczą
kwitnącą winnicę duszy (Pnp 2, 15). Dlatego skarży się na nich Pan przez
Izajasza: "Wyście spaśli winnicę moją" (3, 14).
56. Błądzą ci mistrzowie zapewne w dobrej wierze, gdyż nie mają
dostatecznej wiedzy. To jednak nie usprawiedliwia ich lekkomyślnych rad,
jakich udzielają bez uprzedniego zrozumienia drogi duchowej, po której idzie
dusza, nie usprawiedliwia tego nierozumnego wtrącania się do rzeczy,
których nie pojmują, gdyż powinni je zostawić tym, co je znają. A jest to
rzeczą niemałej wagi i niemała wina przyprawić swymi radami duszę o stratę
nieocenionych skarbów, a czasem nawet sprowadzić ją na manowce.
Ten więc, co lekkomyślnie błądzi, będąc obowiązany, jak każdy inny w swoim
zawodzie, do dobrego spełniania swych obowiązków, nie umknie kary według
miary zła, które wyrządził. Sprawy bowiem Boże należy traktować z
największą rozwagą i z oczyma dobrze otwartymi, zwłaszcza w rzeczach tak
wielkiej wagi, w obowiązku tak wzniosłym jak kierownictwo dusz, gdzie
postępując dobrze zyskuje się wprost nieskończone skarby, a błądząc ponosi
się poniekąd nieskończoną stratę.
57. Choćbyś chciał znalezć dla nich jakieś uniewinnienie, którego ja nie widzę,
nie możesz jednak uniewinnić tego, który prowadząc jakąś duszę, nigdy jej
nie pozwala wyjść spod swojej ręki z powodu względów ludzkich, jakimi się
kieruje, a które nie zostaną bez kary. Jest bowiem rzeczą pewną, że jeśli
dusza chce postępować na drodze duchowej, na której Bóg ją zawsze
wspomaga, musi zmienić styl i sposób modlitwy i wymaga innych, wyższych
pouczeń niż jego i innego ducha.
Bo nie wszyscy posiadają wiedzę, potrzebną do wszystkich stopni i okresów
drogi duchowej i nie wszyscy mają ducha tak doskonałego, aby mogli poznać,
jak należy prowadzić duszę i kierować nią w każdym stadium życia
duchowego.
Przynajmniej więc nie powinien kierownik sam w siebie tego wmawiać, że
jest do wszystkiego zdolny, albo że Bóg nie zechce już prowadzić wyżej
duszy. Nie każdy, kto umie obrabiać drzewo, potrafi wyrzezbić figurę; nie
każdy, kto potrafi wyrzezbić figurę, potrafi ją pomalować; nie każdy wreszcie
umiejący pomalować figurę, potrafi wykonać ostatnie pociągnięcia dla
doskonałego jej wykończenia. A każdy z nich może tylko to wykonać w
figurze, co umie, bo gdyby chciał coś więcej robić, zepsułby całą.
58. Więc patrz! Jeśli jesteś tylko cieślą, czyli masz wyrobić w duszy pogardę
świata i ducha umartwienia jej pożądań, a co najwyżej jesteś rzezbiarzem,
czyli masz ją wprowadzić w święte rozmyślania, a więcej już nie umiesz,
jakże poprowadzisz tę duszę aż do najwyższej doskonałości, do ostatnich,
delikatnych wykończeń obrazu, jakie nie polegają już na ociosywaniu,
rzezbieniu czy wygładzeniu, lecz na dziele, które sam Bóg ma w niej spełnić?
I dlatego nie ulega wątpliwości, że jeśli będziesz krępował duszę swą wiedzą,
której zasięg jest ograniczony, to ta dusza musi się albo cofać, albo co
najmniej nie postępować naprzód. Bo i jaka to będzie figura, pytam, jeśli
będziesz tylko walił w nią młotem i wciąż ociosywał, co odnośnie do duszy
oznacza samo tylko posługiwanie się władzami? Kiedy będzie ukończona
rzezba? Kiedy i jak może ją Bóg pomalować? Czy jest możliwe, byś ty sam
potrafił spełnić wszystkie te zadania i uważał się za tak doskonałego, że
nigdy dusza nie będzie potrzebowała nikogo, prócz ciebie?
59. Przypuśćmy, że masz wszystkie dane do prowadzenia pewnej duszy,
która może nie będzie miała daru do dalszego postępu, lecz jest prawie
niemożliwe, byś je miał dla wszystkich dusz, których nie wypuszczasz spod
swej ręki. Każdą bowiem duszę prowadzi Bóg odrębnymi drogami i z
trudnością znajdzie się ktoś, kto by w znacznej mierze co do sposobu swego
postępowania zgadzał się z drugim. Bo któż osiągnie to, by jak św. Paweł
stać się wszystkim dla wszystkich, by wszystkich pozyskać? (7 Kor 9, 22). Ty
więc tyranizujesz tylko dusze, pozbawiasz je wolności i sobie jedynie
przysądzasz wszechstronną znajomość nauki ewangelicznej, skoro nie tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl