[ Pobierz całość w formacie PDF ]

otrząsnąć.
Ostatnie zdanie zaskoczyło Letycję.
- Niesłychane! - wykrzyknęła. - Proszę, powiedz więcej!
- Osoba, od której o tym wiem - powiedziała Fraulein -
mieszka w Zvotanie, ale czasem przyjeżdża do mnie na kilka
dni. Była guwernantką jednego z królewskich krewnych.
- Przeżył miłosny zawód! - Letycja powtórzyła jakby do
siebie.
- Dziewczyna, której ofiarował swe serce - kontynuowała
Fraulein - odrzuciła jego względy, gdyż stwierdziła, że  brak
mu perspektyw"! - Zaśmiała się. - Zapewne zmieniła zdanie,
od kiedy nieoczekiwanie został królem!
- Jeśli zależało jej tylko na jego pozycji, a nie na nim
samym - zauważyła Letycja - to król nie powinien cierpieć, że
go opuściła.
Fraulein uśmiechnęła się.
- Cieszę się, moja droga, że nadal jesteś romantyczką.
Zostań wierna swoim ideałom, a wierzę, że pewnego dnia
znajdziesz męża, który będzie tak czarujący i szlachetny jak
twój ojciec.
- Bardzo bym tego pragnęła - odparła Letycja. - Szkoda
tylko, że Bóg stworzył niewielu mężczyzn takich jak papa.
- Z pewnością niełatwo będzie znalezć następnego księcia
Pawła - westchnęła Fraulein - jednak nigdy nic nie wiadomo.
Mam też nadzieję, że księżniczka Stefania także będzie
szczęśliwa, niezależnie, za kogo wyjdzie.
- Ja też mam taką nadzieję - przytaknęła gorąco Letycja,
prosząc w duchu Boga, by tym kimś był Kirył.
Kiedy zelżał upał i cienie nieco się wydłużyły, Letycja
osiodłała Kaho i pożegnawszy się z Fraulein Sobieski,
wyruszyła w kierunku zamku.
Jego widok zachwycił ją jak dawniej. Na tle gór zamek
królował nad doliną. Droga do jego wrót wiła się niczym wąż,
co koniom miało ułatwiać podchodzenie. Nieco poniżej
zamku Letycja dostrzegła cygański obóz przycupnięty na
skrawku płaskiego terenu. Całą drogę modliła się, żeby był na
tej wąskiej półce, od której w górę i w dół biegła stroma
ściana skał. To właśnie tu przez lata rozkładały swoje tabory
pokolenia Cyganów.
Zatrzymując w miejscu konia, Letycja dostrzegła stojące
w półkolu pomalowane na jasny kolor wozy. W środku
między nimi zostawiono, jak się domyślała, wolne miejsce na
wieczorne ognisko, przy którym zwykle grano na skrzypcach,
a ich dzikie i czarujące melodie docierały do zamku,
zachwycając jego mieszkańców.
Kilka lat temu, kiedy przyjechała tu z rodziną, nie zastali
żadnego z cygańskich obozów, mimo że skończyła się zima,
podczas której obozowanie w górach w ogóle nie było
możliwe. Oboje z Kiryłem poczuli zawód, kiedy wspiąwszy
się krętą drogą, odkryli pustą polanę. Jednak pózniej, gdy
kończyli obiad, ich matka podniosła nagle palec do góry i
uciszając rozmowy, powiedziała:
- Słuchajcie!
Właśnie wtedy dotarły do nich dzwięki skrzypiec, a Kirył
zerwał się z roziskrzonymi oczami:
- Cyganie! Wiedziałem, że nas nie zawiodą.
Po skończonym obiedzie wyszli na taras, skąd rozciągała
się zapierająca dech w piersiach panorama całej okolicy. W
dole dostrzegli płomienie cygańskiego ogniska, a ich uszy
wypełniła muzyka, w której splatały się uderzenia cymbałów,
dzwięki strun i brzęczących niczym srebrne dzwoneczki
tamburynów.
Letycja zapragnęła tańczyć i w chwilę potem razem z
Kiryłem i Marią Henriettą pląsali przy otwartym oknie na
wypolerowanej podłodze sali baronów. Ojciec posłał
muzykom pieniądze. Otrzymawszy zapłatę, Cyganie
pomachali w ich stronę rękami. Tego wieczora zagrali jeszcze
miłosną serenadę, a na koniec ludową pieśń, którą śpiewali
żołnierze z regimentu księcia Pawła.
Były to bardzo wzruszające chwile i wspominając je,
Letycja znowu pomyślała, że Cyganie są jej przyjaciółmi i
nikt, nawet Wielka Księżna, nie jest w stanie tego zmienić.
Wspinała się po krętej drodze do miejsca, skąd należało
skręcić ku obozowi.  Wójt" oczekiwał jej przybycia, ale była
pewna, że obserwuje ją jeszcze co najmniej kilka par bystrych
cygańskich oczu.
Po przywitaniu powierzyła bez obawy konia małemu
chłopcu, gdyż wiedziała, że potrafi dopilnować jej
wierzchowca.
- Wszystko przygotowałem wedle życzenia księżniczki -
powiedział  wójt".
- To bardzo uprzejmie z waszej strony - odparła w języku
Romów.
Uśmiechnął się i poprowadził ją do przepięknie
pomalowanego wozu, który sąsiadował z zajmowanym przez
niego.
- Należy do waszej wysokości - powiedział - tak długo,
jak zechce z niego korzystać.
Letycja podziękowała i wspięła się na wóz, stwierdzając,
że wewnątrz prezentuje się równie wspaniale. Zciany zdobiły
namalowane ptaki i kwiaty, małe okna zasłaniały barwne
firanki, a na podłodze leżał dywan z samodziału, jakiego nie
powstydzono by się w pałacu.
Jedna z Cyganek odczepiła od siodła i przyniosła pakunek.
Letycja położyła go na łóżku i wyjęła swój cygański strój, na
widok którego kobieta wydała okrzyk podziwu.
- Jaki śliczny! Aaskawa pani będzie wyglądać jak jedna z
nas albo wręcz jak rosyjska Cyganka!
- Tego właśnie pragnę! - wykrzyknęła Letycja. - Chcę
wyglądać jak tancerka!
Letycja zabrała z domu wszystkie spódnice, by włożyć je
pod spód. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl