[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wychodzi z ciebie typowy adwokat, czyż nie, kochanie?
Aapiesz mnie za słowa! - śmiał się szczerze ubawiony. - Oboje
mamy jakieś prawa w tym związku. Ja skorzystałem ze
swojego, decydując dziś rano, że powinnaś się raczej wyspać
niż iść do biura.
Jeszcze raz ją pocałował.
- Miałem przecież prawo, żeby tak zrobić! Teraz jestem
tego pewien - dodał.
- Naprawdę?
- Mhmm! Pomyliłem się co do ciebie! Nie jesteś oziębła i
bezwzględna, jak sobie wyobrażałem. Może stereotypowe
kobiety sukcesu w ogóle nie istnieją. Może są tylko mitem, w
który wierzą mężczyzni, którzy nie odkryli jeszcze prawdy.
- A ty ją już odkryłeś?
- Tak! I wiem, że kobieta taka jak ty, potrzebuje
mężczyzny tak samo, jak każda inna, albo jeszcze bardziej.
- Potrzebuje mężczyzny?! - powtórzyła z uwagą.
- Dokładnie! Niezależnie od wysokości dochodów i
pozycji społecznej kobieta zawsze potrzebuje kogoś, kto się
nią zaopiekuje. I im bardziej wydaje się zaradna i niezależna,
tym bardziej konieczna jest jej męska opieka i pomoc.
- Naprawdę tak myślisz? - Krista uniosła się lekko. -
Nawet niezależne i ambitne kobiety muszą uznać wyższość
płci przeciwnej? Czy to miałeś na myśli?
- To właśnie! Nagle wydało mi się to tak jasne i
oczywiste, że nie wiem, jak mogłem dotychczas nie zdawać
sobie z tego sprawy.
- Logan! - jęknęła. - Zastąpiłeś jedną szowinistyczną
opinię inną. Pracujące kobiety nie są ani twarde i moralnie
zepsute, ani też nie są słabymi, niedołężnymi stworzeniami
czekającymi, żeby jakiś mężczyzna nimi pokierował!
- Nie jakikolwiek mężczyzna! - poprawił ją Logan. - Ale
ten jeden konkretny! Na przykład dla ciebie takim kimś jestem
ja.
Spojrzała na niego szybko. Dziwne, ale doszła do tego
samego wniosku już znacznie wcześniej, a teraz on
wykorzystał go przeciwko niej. Od poprzedniej nocy wiele się
zmieniło. Teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej. A może
to tylko jej tak zdawało się?
- Stawia cię to w niezręcznej sytuacji, Logan. Jeśli
rzeczywiście jesteś tą jedyną, potrzebną mi osobą, a ty sam
pragniesz kobiety takiej, jak Amy Sue, co wtedy?
- Przestań, Kristo! Nie mam ochoty mówić o Amy w tym
właśnie momencie.
- Nigdy nie rozmawiaj o innej z tą, którą trzymasz
właśnie na kolanach! Czy to jedna z zasad waszego męskiego
kodeksu? - kpiła.
- A co chciałaś usłyszeć? Czy to, że nie pomyliłaś się co
do Amy? %7łe wydawało mi się tylko, że potrzebuję kogoś
takiego, jak ona, słodkiej, uległej kobietki nie mającej żadnych
wymagań?
- Nie ma takich kobiet, Logan! Może jedynie w waszych
marzeniach. Magazyny dla panów robią fortunę, kreując
model dziewczyny o ptasim móżdżku, której jedynym
dążeniem jest zaspokajanie potrzeb swego silnego i
despotycznego władcy.
- To brzmi nawet niezle! - zaśmiał się zbity z tropu.
- Najlepszym dowodem, jak mylne są te wyobrażenia, jest
fakt, że obydwoje utrzymujemy się z rozpraw rozwodowych,
panie sędzio! Chłopak myśli, że żeni się z dziewczyną swoich,
marzeń, a ona udaje taką dla własnej korzyści... przez jakiś
czas! A potem prawda wychodzi na jaw i obydwoje czują się
oszukani.
- Więc proponujesz, żeby mężczyzni spojrzeli na płeć
przeciwną bardziej realistycznie. I zamiast szukać słodkiego,
wdzięcznego stworzenia odpowiadającego ich wyobrażeniom,
zobaczyli i zaakceptowali kobiety takie, jakimi są: zawzięte,
uparte i kłótliwe! - uśmiechnął się gorzko.
Czyżby Logan chciał jej powiedzieć, że...? Nie śmiała o
tym myśleć. Przesunęła palcem po jego brodzie.
- Widzę, że nie jesteś dziś w nastroju, aby poważnie
porozmawiać o socjologicznych implikacjach stosunków
męsko - damskich na naszym obszarze kulturowym -
zażartowała.
- Rzeczywiście, nie! Mam za to ochotę na co innego!
Głęboko spojrzał jej w oczy, pochylił niżej głowę i
dotknął jej warg swoimi ustami. Ledwie to zrobił, rozległo się
pukanie do drzwi.
- Sędzio Moore! Wszyscy czekają już na pana w sali
sądowej! - rozległ się głos sekretarza. Krista najpierw
znieruchomiała, a potem gwałtownie próbowała wyrwać się z
uścisku Logana. Byłby niezły skandal, gdyby ktoś zobaczył ją
na kolanach sędziego w jego gabinecie. Przez moment udało
się jej zapomnieć, kim byli i gdzie się znajdowali. To
niewybaczalny błąd, myślała przerażona.
Puścił ją wreszcie. Poprawiała ubranie sztywnymi ze
zdenerwowania palcami.
- Kristo, nie denerwuj się! Nikt nie może tu wejść bez
mojego wezwania! - powiedział, obserwując ją z uśmiechem. -
A co do twojej dzisiejszej randki...
Wielkie nieba! Rzeczywiście, była dziś umówiona na
obiad z Tomem Kearnym, którego spotkała na posiedzeniu
związku adwokackiego. W obecności Logana prawie o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl