[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kiedy to prawda. - Przysunął się bliżej, by poczuła, że wcale
nie kłamał.
Po jej urywanym oddechu poznał, że odebrała mowę jego ciała.
73
anula
ous
l
a
and
c
s
- Teraz mi wierzysz, prawda? - szepnął miękko.
- Wierzę.
- W takim razie rozsuń trochę uda, bym ja też mógł cię poczuć.
- To takie krępujące - szepnęła Jenna.
Z jej piersi wyrwało się ciche westchnienie, kiedy poczuła na
sobie ciężar męskiego ciała.
- Wszystko w porządku? - zaniepokoił się Spencer.
- Tak.
- To chyba najwłaściwsza pozycja, prawda?
- Tak. Dzięki temu nie stracę dużo... no wiesz - skrzywiła się
lekko. - O Boże! To takie żenujące.
- Wcale nie - zaprotestował mężczyzna. - To bardzo przyjemne.
Nie pojmuję, dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej.
- Bo nie jestem w twoim typie.
- Skoro nie jesteś w moim typie, to jak wytłumaczysz to, że
jestem taki podniecony? - uśmiechnął się Spencer. - A poza tym, skąd
wiesz, jaki jest ten mój typ?
- Caroline mi powiedziała.
- Caroline tyle wie, co zje - skrzywił się nieznacznie.
To dziwne, że znając ją tyle lat, nigdy przedtem nie zwrócił na
nią uwagi.
- Boję się, że jeśli nie będziesz gotowa, mogę cię skrzywdzić -
powiedział cicho, unosząc się lekko na łokciach.  Dlatego
chciałbym cię najpierw dotknąć, Jenna. Tylko troszeczkę. Pozwól mi,
proszę. Wiem, że to ci się nie podoba, ale jeśli cię zaboli, będę musiał
74
anula
ous
l
a
and
c
s
przestać - przekonywał. - Poza tym chciałbym, żeby tobie też było
przyjemnie.
- To nie jest konieczne.
- Dla mnie tak - zaprotestował, pochylając się do jej ust. Jezu! -
westchnął cicho, unosząc głowę.
- Co się stało? - przestraszyła się Jenna, Mężczyzna zaśmiał się
gardłowo. -Nic.
Sam nie mógł w to uwierzyć. Tak bardzo go podniecała. Pewnie
dlatego, że dawno nie miał kobiety. Chociaż z racji swych podróży
często był skazany na celibat, a wcale nie czuł pózniej tak silnego
pożądania.
- Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam - szepnął chrapliwie,
z twarzą wtuloną w jej włosy.
Jenna otoczyła ramionami szyję Spencera.
- Więc nie czekaj. Zróbmy to teraz - szepnęła. Ale on musiał
wiedzieć, czy jest gotowa. Opuścił dłoń i wsunął ją pod cienki
materiał jej koszulki. Zadrżała lekko, kiedy palce mężczyzny
odnalazły zródło rozkoszy.
- Wszystko w porządku? - spytał cicho. Z trudem łapała
powietrze.
-Tak.
- Jesteś słodka - zamruczał. Jenna zaczerpnęła tchu.
- Chcę cię pocałować, Jenna.
- Nie.
- Chcę cię pocałować w usta - powtórzył.
75
anula
ous
l
a
and
c
s
- Nie, Spencer. Nie! - powstrzymał go jej błagalny szept. - Nie
powinniśmy się oszukiwać.
Zacisnęła palce na jego ramionach. Chciał zaprotestować, ale nie
mógł już dłużej czekać. Pośpiesznie rozsupłał węzeł ręcznika, uniósł
się lekko i wszedł w jej ciało.
- No? I jak? - uśmiechnął się, podnosząc głowę.
- Dobrze.
- No, myślę!
Rytmicznymi, posuwistymi ruchami zagłębiał się w pulsującą
wilgoć.
- Jenna, och, Jenna - powtarzał w czułym zapamiętaniu. - Tak mi
dobrze. Tak mi z tobą dobrze.
- Nie jestem za niska? - Roześmiał się gardłowo.
- Do licha, jasne, że nie. Zwietnie nam idzie.
- To dobrze. - Uniosła dłoń i delikatnie przeciągnęła palcami po
szerokiej, muskularnej piersi. - Tak bardzo chcę tego dziecka,
Spencer. Daj mi je. Proszę, daj mi je.
Ten błagalny szept rozpalił go jeszcze bardziej. Poddając się
żądaniom swego ciała, poruszał się w niej coraz szybciej i szybciej, aż
wreszcie z chrapliwym, zwierzęcym okrzykiem eksplodował.
Oddychając ciężko, leżał z ciasno zwartymi pośladkami, jakby
chciał zostać w niej już na zawsze.
Powoli zsunął się na bok. Jenna leżała na wznak. Nawet nie
patrząc na jej twarz, wiedział, że myślała o dziecku, i nagle ogarnęło
76
anula
ous
l
a
and
c
s
go rozczarowanie. Chociaż może to i lepiej. Tak bardzo pragnęła tego
dziecka. Nie mógł jej za to winić.
- A więc - odetchnął głęboko - jak myślisz, udało się nam czy
nie?
- Tego się nie da wyczuć - odpowiedziała cicho.
- A jak się w ogóle czujesz?
- Sama nie wiem.
- Nie rozumiem,
- To znaczy, czuję się trochę dziwnie, ale nie sądzę, aby miało to
jakiś związek z dzieckiem - wyjaśniła niechętnie.
- A z czym?
- Z tym, co przed chwilą robiliśmy. Mężczyzna obrzucił ją
uważnym spojrzeniem.
- Nie było ci dobrze?
- Było wspaniale. Naprawdę, wspaniale - zapewniła go
pośpiesznie. - Wątpię, czy jakikolwiek inny mężczyzna mógłby...
- Pytałem o ciebie - przerwał jej Spencer. - Pytałem, czy było ci
ze mną dobrze. O tutaj - dodał, kładąc dłoń na jej brzuchu.
- Lepiej niż przypuszczałam - odpowiedziała ci-cho, chwytając
jego rękę.
- Czyżbyś sądziła, że nie będzie ci ze mną dobrze? Dlaczego?
Już wcześniej nurtowało go to pytanie; Czy to możliwe, aby tak
atrakcyjna kobieta jak Jenna miała problemy z mężczyznami?!
77
anula
ous
l
a
and
c
s
- Mówiłem ci już wcześniej. To była wina twoich partnerów.
Teraz nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Nie rozumiem,
dlaczego spodziewałaś się najgorszego.
- Nie, wcale nie najgorszego - zaprotestowała.
- Tylko... chodzi o to, że... że nie robiliśmy tego dla
przyjemności - wykrztusiła.
- Ale było ci przyjemnie? -Tak. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl