[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Szkoda, że poprosiłeś ją o pomoc. Pomyśli, że&
- No to jak, gramy dalej? - zawołał jeden z kuzynów Laury, mniej
więcej dwunastoletni, piegowaty chłopiec, który najwyrazniej zaczynał
niecierpliwić się przerwą w grze.
- Lauro, nie odchodz - krzyknął inny. - Jesteś najlepszym graczem
w naszej drużynie i bez ciebie przegramy.
- Niech sobie idzie - wtrącił Jim. - Wtedy moja drużyna na pewno
wygra.
- Nigdzie nie pójdę - zapewniła wszystkich Laura. Rzuciła
ukradkowe spojrzenie na Jasona. - Jesteśmy w połowie trzeciej rundy, a
obie drużyny mają po jednej wygranej.
Jason zmusił się do uśmiechu. Chociaż przywitanie Laury było
gorące jak lodowiec, jej rodzina wydawała się dość przyjazna. Nigdy nie
unikał okazji, żeby zażyć ruchu na świeżym powietrzu. Nawet jeśli miała
to być tylko podwórkowa rozgrywka siatkówki.
- Zagram z chęcią - zaproponował.
- Zagraj zamiast mnie, Jasonie - powiedziała Lianna. - Ja i tak
muszę się przygotować do pracy.
Jak ona to powiedziała? Przygotować się do pracy? Jason zamyślił
się, kiedy zajął miejsce w drużynie grającej przeciwko Laurze. Dzisiaj
Lianna wygląda młodo i świeżo. Zupełnie nie jak ulicznica. Miała na
sobie szorty i koszulkę, podobne do tych, w jakie ubrana była Laura, a
popielate, rozpuszczone włosy spływały jej po plecach. Zaświtało mu w
głowie, że ów platynowo-różowy koszmar to peruka.
- Lianna jest gliną w policji obyczajowej okręgu Kolumbia -
wyjaśnił Dick. - %7łałuj, że nie widziałeś niektórych z jej przebrań.
Wygląda jak najprawdziwsza prostytutka!
- Tak też do niedawna myślał o niej Jason - uszczypliwie wtrąciła
Laura. - Spotkał ją tak ubraną na ulicy i był zbulwersowany.
- O Boże! - Ciotka Sally wyglądała na przerażoną.
Może nawet rzeczywiście się przestraszyła - pomyślał Jason i
ogarnął go strumień gorąca. Która słodka staruszka chciałaby, żeby ktoś
uważał jej siostrzenicę za prostytutkę? Spojrzał na Laurę karcąco -
mogła wyjaśnić mu przynajmniej tę sprawę.
- Zagrajmy wreszcie! - poprosił jeden z chłopców.
Przestano mówić na temat Lianny, gdy wszyscy zajęli miejsca na
boisku.
Fletcher ze swoimi umiejętnościami, siłą i wzrostem był
prawdziwym dobrodziejstwem dla drużyny. Mimo najlepszych chęci
Laury i wysiłków jej graczy, trzecią rundę wygrał Jason. Czwartą i piątą
również. Jego drużynę oficjalnie ogłoszono zwycięską.
- Jasonie, czy następnym razem zagrasz po naszej stronie? - spytała
mała dziewczynka z grupy Laury.
Jason wykręcił jej długi brązowy warkocz.
- Oczywiście, królewno.
Laura nie wspomniała, że nie będzie następnego razu. Nadal nie
wiedziała, co on tu robi. Pasował, co prawda, do jej rodziny, ale chyba
dlatego, że traktował sport równie poważnie, jak wszyscy tutaj. Prócz
kilku chwil na początku, wcale nie zwracają na nią uwagi, koncentrując
całą uwagę na grze.
- Dziadziuś wrócił z lodami! - powiedziała ciotka Sally. - Idzcie do
kuchni i zjedzcie je sobie. - Uśmiechnęła się do dorosłych. - Kupił sześć
rodzajów. Jasonie, nie poznałeś jeszcze wujka Laury.
Chwyciła go za ramię i poprowadziła do kuchni, gdzie dzieci już
jadły lody kolorowymi plastykowymi łyżeczkami.
Wujek George wydawał się zachwycony poznaniem przyjaciela
Laury, Jasona i jeśli nawet przypomniał sobie, że kiedyś uważał go za
miłego, starszego lekarza, to nie wspomniał o tym ani słowem.
- Czy masz ochotę na obiad, Lauro?
Jason posłał jej jeden ze swoich najbardziej ujmujących
uśmiechów: ciepły, czuły, podniecający. Uśmiechnął się jak wtedy, gdy
razem byli w sypialni. Laurę ogarnęło gorzkie uczucie bólu zmieszanego
z pożądaniem.
- Zjadłam już obiad - powiedziała oschle, uzbrajając się przeciwko
magicznej, oplatającej ją sile.
- Czyżbyś nie wiedziała, że masz randkę, Lauro? Jasonie, jesteś
głodny!
Ciotka Sally sprawiała wrażenie zmartwionej. Nie lubiła, gdy ktoś
opuszczał posiłek.
- Za chwilę przygotuję wam coś do przekąszenia. Mieliśmy dziś
rostbef. Odgrzeję trochę mięsa z sosem, ziemniakami i marchewkę.
Ponieważ wszyscy krzątali się w kuchni, w pokoju jadalnym było
cicho i pusto. Laura rozejrzała się nerwowo, życząc sobie w duchu, by
do pokoju wszedł ktoś spośród jej młodszych kuzynów. Niestety, nikt się
nie pojawił.
- Podoba mi się twoja rodzina - wykrztusił w końcu Jason.
Laura nie patrzyła na niego. Jej wielkie oczy rzucały spojrzenia we
wszystkie możliwe strony, za wyjątkiem Jasona.
- Twój wujek i ciotka są cudowni. Twoi kuzyni też. Wszystkie te
dzieci& - głos mu się urwał i zaczął iść w kierunku dziewczyny.
- Mam cudowną rodzinę - zgodziła się Laura i cofnęła o kilka
kroków.
Jason zbliżał się do niej z kpiącym uśmiechem na ustach.
- Muszę przyznać, że było dla mnie wielką ulgą, kiedy
dowiedziałem się, że twoja siostra jest uczciwą kobietą, a do tego
pracuje w policji.
Laura zdała sobie sprawę z jego strategii, ale było już za pózno.
Stał bezpośrednio przed nią, z rękami w kieszeniach spodni. Był tak
blisko, niemalże dotykał ją swoim ciałem. Jego wielka męska sylwetka,
gorące ciało, zapach płynu po goleniu - wszystko to oczarowało
dziewczynę. Zaczęło jej się kręcić w głowie.
- Jasonie, po co tu przyszedłeś? - zapytała drżącym głosem.
Powoli, ostrożnie przysunął się do niej, nadal nie wyjmując rąk z
kieszeni. Laura poczuła twardość jego członka i westchnęła głęboko.
- Nie wiem& - Próbowała opanować szaleńczy łomot serca. - Nie
masz powodu, żeby& Och! - Przerwała w pół zdania, czując delikatny
dotyk jego ust.
- %7ładnego powodu? - Jason muskał jej wargi, nie przestając mówić.
- Czy to, że zupełnie zwariowałem na twoim punkcie, nie jest
wystarczającym powodem? - szeptał, nie odrywając od niej ust. - Pragnę
cię, Lauro, bardziej niż jakiejkolwiek kobiety w moim życiu!
- Ale stwierdziłeś przecież&
Starała się odwrócić od niego głowę, ale nie pozwolił na to,
obsypując ją gorącymi pocałunkami. Nadal jednak trzymał ręce w
kieszeniach, nie próbując nawet jej dotknąć.
- Co takiego, kochanie? Powtórz wszystko, co ci mówiłem -
nakłaniał ją czule.
Nie odrywał od niej warg ani na chwilę, ale też nie całował
głęboko. Kiedy mimo wszystko nie objął jej, Laura zrezygnowała ze
swoich usiłowań i przywarła doń z całej siły, wydając ledwie słyszalny
jęk. Jej piersi stykały się z muskularną klatką piersiową Jasona.
- Powiedziałeś, że nie chcesz mnie już nigdy więcej widzieć -
wyrzuciła z siebie.
Trudno było w tej sytuacji nawet logicznie myśleć, a co dopiero
[ Pobierz całość w formacie PDF ]