[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Klaro, wyglądasz jak zwykle bajecznie. Pozwól, że powiem słówko za
naszymi wspaniałymi siostrzyczkami. Chcę mieć pewność, że dostaną podwyżkę.
Laura musiała zebrać wszystkie siły, żeby nie wybuchnąć złością na widok
Jasona i szefowej, obejmujących się jak starzy przyjaciele. A może jak byli
kochankowie? Przełożona była szczupła, bardzo ładna, miała czterdzieści pięć lat i
w niczym nie przypominała prawie siedemdziesięcioletniej, przygarbionej i
przerażająco brzydkiej dyrektorki z Farview.
Można było przypuszczać, że Jason Fletcher i Klara Maridian mieli romans.
Miłosne podboje Jasona były w szpitalu legendarne. Zazdrość przeszyła Laurę jak
zatruta strzała, a do tego dołączyła się jeszcze jedna okropna myśl. Dziewczyna
przypomniała sobie, że wczoraj rzuciła Jasonowi wyzwanie:  Dlaczego nie
doniesiesz o mojej niesubordynacji? Laura powstrzymała się ostatkiem woli, by
nie jęknąć.
- Klaro, cóż to za plotki krążą o twojej uroczej kuzyneczce Danie i Zanie
Montrosie? - mówił wesoło, rzucając ukradkowe spojrzenie na Laurę.
Przełożona roześmiała się.
- Nie mów mi tylko, że wszyscy w szpitalu już o tym wiedzą. A jeśli tak, to
ty również powinieneś już słyszeć, że wyszli razem w sobotę po pikniku. Niedzielę
i poniedziałek spędzili również wspólnie.
Jason wyglądał na zadowolonego.
- To wspaniale! Mam nadzieję, że im się ułoży. A pani, panno Novak?
Wyraz całkowitego zaskoczenia na twarzy Laury sprawił mu olbrzymią
satysfakcję. Zarumieniła się i wyjąkała kilka zdań, życząc wszystkiego najlepszego
Danie i Zane'owi. Potem spojrzała szybko na zegarek.
- Czas już na nas - powiedziała do swoich towarzyszek.
- Miałem nadzieję, że znajdzie pani czas na przedyskutowanie paru spraw, o
których zaczęliśmy wczoraj rozmawiać - wtrącił Jason. - Cały ranek spędziłem na
sali operacyjnej i nie miałem okazji spotkać pani wcześniej, po obiedzie zaś idę do
swego gabinetu i do końca dnia będę zajęty z pacjentami. Jest to jedyna wolna
chwila, w której możemy porozmawiać.
- Nie śpiesz się, Lauro - wtrąciła jedna z pielęgniarek. - Zajmiemy się
wszystkim, dopóki nie wrócisz.
Klara Maridian skinęła głową na znak zgody.
Laura dostrzegła przebłysk triumfu w szarych, szyderczych oczach Jasona.
Nagle wpadła jej do głowy perfidna myśl, o którą nigdy by siebie nie podejrzewała.
- Pewnie zmienił pan decyzję w sprawie uczniów szkół pielęgniarskich! -
powiedziała z jasnym i szczerym uśmiechem na twarzy, jakby to właśnie było
tematem ich wczorajszej rozmowy. - Przemyślał pan to jeszcze raz i teraz ma pan
zamiar dopuścić ich do pacjentów?
- Jasonie, to cudownie! - wykrzyknęła radośnie Klara Maridian. - Nie wiesz
nawet, jak dość już mam twojej ustawicznej wojny z instruktorkami. - Obdarzyła
Laurę pełnym szacunku spojrzeniem. - Panno Novak, cieszę się, że udało się pani
przekonać doktora.
Laura spojrzała na Jasona. Wystarczyłoby tylko parę słów w obecności
przełożonej i innych pielęgniarek, by raz na zawsze zniszczyć jej wiarygodność i
reputację. Jason dobrze o tym wiedział, ale nie mógł wydusić ani słowa.
- Panno Novak, może przedyskutuje pani szczegóły tej sprawy z doktorem
Fletcherem przy obiedzie. Przy okazji napije się pani kawy. Było nie było,
uczniowie będą na oddziale już w przyszłym tygodniu.
Szefowa pożegnała się i odeszła, a inne pielęgniarki podążyły jej śladem.
Laura i Jason zostali sami na korytarzu. Zaległa między nimi napięta i
niezręczna cisza, którą pierwszy przerwał Jason.
- Sprytnie, ale nic z tego nie wyjdzie, dziecinko. Nie mam najmniejszego
zamiaru dopuścić tych idiotów w pobliże moich pacjentów.
Gniew, który zawsze umiała opanować, wziął nad nią górę.
- Uczniowie szkół pielęgniarskich wcale nie są idiotami! Pewnie nie
przyszłoby ci nawet do głowy, żeby w podobny sposób traktować studentów
medycyny. Nie mogę uwierzyć, że dyrekcja szpitala toleruje takie postępowanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl