[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Znów wsunął język głęboko pomiędzy jej wargi, jednocześnie przyciskając tors
do jej piersi.
Przez długi czas trwali w tej pozycji, dając sobie nawzajem rozkosz,
drażniąc zmysły, ciesząc się każdym następnym krokiem na magicznej drodze
ku spełnieniu. Szeptali słowa miłości.
Sullivan uniósł głowę. Jego oczy błysnęły w ciemności, a potem
mężczyzna wysunął się z objęć Kay i wstał. Usłyszała dzwięk rozpinanego
suwaka i zmrużyła oczy, by zobaczyć, jak Sul zdejmuje ciemne spodnie i
zawiesza je na poręczy krzesła. W mroku widać było jedynie zarys muskularnej
sylwetki: szerokie barki, płaski brzuch, długie, szczupłe nogi.
- Kay. - W jego głębokim, aksamitnym głosie brzmiała czułość.
- Tak?
Z ciemności wynurzyło się ramię Sullivana. Odnalazł jej rękę. Delikatnie
pociągnął dziewczynę, tak że Kay klęczała teraz na łóżku. Oddychała płytko,
kiedy Sullivan, opierając kolano na pościeli obok niej, pocałował jej usta. Potem
przyciągnął do piersi głowę Kay, gładząc jej srebrzyste włosy.
- Kay, obrócę cię teraz tak, że będziemy leżeli oboje z głowami w nogach
łóżka.
Odchyliła głowę, spoglądając na niego ze zdziwieniem.
- Jeśli będziemy leżeli na poduszkach, kochanie - wyjaśnił, dotykając
delikatnie jej policzka - nie będę mógł cię widzieć. - Nachylił się powoli, by
odnalezć wargami jej napięty, prawy sutek. Obrysował językiem drobny kształt,
dotknął go zębami, a potem wessał do ust na cudownie długą chwilę.
- Kiedy będziemy się kochać - ciągnął - kiedy cię posiądę, chcę, abyś
patrzyła na mnie. - Uśmiechnął się. - Chcę widzieć ból, przyjemność i miłość w
twoich oczach. - Musnął wargami jej usta, a potem raz jeszcze opuścił Kay na
łóżko. Teraz jej twarz oświetlał księżyc. - Czy tak nie jest lepiej? - zapytał.
100
R S
Pragnąc dawać mu przyjemność w każdy możliwy sposób, Kay skinęła
głową z rozmarzeniem.
- Mój słodki Sul - szepnęła, gładząc jego ciemne włosy. - Obiecuję, że
moje oczy będą szeroko otwarte, jeśli tylko tego chcesz.
- Kay, moja mała Kay. - Jego dłoń wędrowała teraz w dół do wąskiej talii.
Na chwilę, z wahaniem, zatrzymał się, rozpościerając palce na gładkim, płaskim
brzuchu. - Boże, jesteś taka piękna. - Obserwował z radością drżące ciało, które
budziły jego ręce. - Czy wiesz - powiedział z namysłem, że jesteś opalona
wszędzie poza wąskim paskiem na twoich cudnych piersiach i białym paskiem
na biodrach. To wydaje się niesprawiedliwe, że tych najpiękniejszych
fragmentów twego ciała nigdy nie ogrzewają promienie słońca.
Kay westchnęła.
- Cóż, obawiam się, że opalanie się nago nie byłoby mile widziane nawet
na tej wyspie.
Sullivan przesunął rękę niżej i pochylił się, by pocałować kolejno obie
jasnoperłowe piersi. Władcza dłoń ogarniała teraz ciemny trójkąt na jej
podbrzuszu. Delikatnie rozsunął jej nogi i Kay jęknęła cicho, niespokojnie
kręcąc głową.
Czekała na niego, wilgotna i stęskniona. Z wdzięcznością Sullivan
przyjmował dar jej ciała. On również jęknął, patrząc w anielsko-słodką twarz
ukochanej kobiety.
- Kocham cię, Kay - powtarzał. - Nigdy nie przestałem cię kochać, nie
potrafiłem. Daj mi swoją miłość.
- Tak, Sul. Zawsze byłeś tylko ty - zapewniła go, obejmując jego szerokie
ramiona. Patrzyła prosto w ciemne oczy kochanka, kiedy uniósł lekko w górę jej
biodra i wniknął do środka jej ciała.
Poczuła podobny ból jak wiele lat temu. Wciąż nie odrywała wzroku od
jego oczu, czując, jak ból powoli zmienia się w przyjemność. Ciepły oddech
Sullivana pieścił jej twarz, zaś on sam szeptał uspokajająco:
101
R S
- Moje kochanie. Przepraszam, przestanę. Zaczekam.
- Nie - westchnęła, obejmując go mocno. - Chcę tego. Pragnę, byś mnie
kochał.
Obsypywał pocałunkami jej policzki, ramiona, piersi, czuł, jak jej miękkie
ciało odpręża się powoli, przyjmując jego męskość. Przez chwilę zastanawiał
się, dlaczego teraz sprawia jej ból, niemal taki sam jak owej pierwszej nocy.
Wszelkie rozważania nie miały jednak znaczenia, gdy ciało Kay kusiło jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl