[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zawiadomiony.
Chatterjee przeszła przez wejście przeznaczone wyłącznie dla delegatów, znajdujące się
przy części wystawy poświęconej Hiroszimie. Szła jaskrawo oświetlonym korytarzem.
Próbowała nie myśleć o śmierci pułkownika Motta i ludzi z jego Służby Bezpieczeństwa,
próbowała nie myśleć o śmierci delegatów. Myślała wyłącznie o tym, że zbliża się północ, o
śmierci którejś z młodych skrzypaczek i o tym, jak tej śmierci zapobiec. Miała zamiar
zaproponować Georgijewowi układ. W zamian za przemówienie innym terrorystom do rozsądku
i pomoc w rozładowaniu sytuacji chciała obiecać, że zrobi co w jej mocy, by wyjednać mu
przebaczenie.
Zakładała, iż Georgijew jest przytomny. Nie rozmawiała z sanitariuszami od czasu, gdy
przetransportowali go do szpitala. Jeśli nie odzyskał przytomności... nie wiedziała co ma zrobić.
Za niespełna pięć minut miało dojść do kolejnej egzekucji. Atak ludzi pułkownika Motta został
odparty, jej własne dyplomatyczne wysiłki zdały się na nic. Współpraca z terrorystami była
oczywiście jakimś wyjściem, ale zebranie sześciu milionów dolarów musiało potrwać.
Zadzwoniła do zastępcy sekretarz generalnej Takehary; poprosiła, by porozumiał się z innymi
członkami komitetu nadzwyczajnego, który ustaliłby, jak tego dokonać. Zdawała sobie sprawę z
tego, że choćby i zapłacili, nie powstrzyma to rozlewu krwi. Nowojorska policja lub FBI
zaatakują niewątpliwie, gdy tylko terroryści wyjdą z ukrycia. Niemniej istniała szansa, że
niektórzy delegaci i niektóre skrzypaczki wyjdą z tego napadu z życiem.
Dlaczego międzynarodowe kryzysy daje się opanować znacznie łatwiej niż ten?  dziwiła
się. Ponieważ ich skutki mogą być tak straszliwe? Ponieważ żadna z dwóch lub więcej stron nie
chce pierwsza ściągnąć spustu? Jeśli tak, to w rzeczywistości wcale nie przybliżała ery
światowego pokoju. Była tylko środkiem przekazu, jak telefony lub jak któryś z filmów ojca.
Urodziła się w kraju Ghandiego, ale nie przypominała go pod żadnym względem.
Skręcili na rogu korytarza i podeszli do prowadzących do szpitala drzwi. Enzo wyprzedził
panią sekretarz i otworzył je. Chatterjee weszła do środka i zatrzymała się nagle.
W sali recepcyjnej na podłodze leżało dwóch sanitariuszy. W sali lekarzy, na podłodze,
dostrzegła ciało siostry dyżurnej. Obok niej dostrzegła dwóch strażników.
Enzo podbiegł do najbliższego ciała. Na kafelkach podłogi widać było ślady krwi.
Sanitariusze żyli, choć byli nieprzytomni, najprawdopodobniej od uderzeń w głowę. Pielęgniarka
także była nieprzytomna.
Fartuchy mieli całe, nic nie wskazywało na to, by odbyła się tu walka. Po kajdankach i po
Georgijewie nie pozostał nawet ślad.
Chatterjee próbowała odtworzyć w myśli przebieg wydarzeń. Nasuwało się tylko jedno
rozwiązanie tej zagadki: ktoś tu na nich czekał.
41
u Nowy Jork, sobota 23.57
Paul Hood zatelefonował do Boba Herberta i kazał mu zdobyć numer telefonu
komórkowego sekretarz generalnej ONZ. Podczas gdy czekał, Mike Rodgers przywiązał Susie
Hampton do krzesła. Prawą rękę dziewczyny przymocował do oparcia fotela taśmą izolacyjną,
którą znalazł w szafce z narzędziami. Na półce leżały zwoje sznurka, ale podczas przesłuchań w
polu nauczył się ufać taśmie; nie zostawiała otarć i ran na skórze, trudniej także było ją rozluznić.
Znalazł także broń ręczną i elementy wyposażenia polowego CIA, ukryte w pobliżu szafki.
Broń zamknięta była na zabezpieczonych stelażach. Z kieszeni wiszącego w szafie żakietu
dziewczyny wyjął klucze. Przepisy CIA nakazywały, by osoba odpowiedzialna za działanie
lokalu operacyjnego, miała w każdej chwili dostęp do  środków samoobrony . Jeden z kluczy
otworzył zabezpieczenie. Generał wybrał dwie Beretty dla siebie i dwie dla Augusta. Każda z
nich miała magazynek na piętnaście nabojów. Złapał także dwa radiotelefony i kostkę C 4 wraz
z detonatorami. Materiał wybuchowy włożył do wyściełanego pianką plecaka, który przerzucił
przez plecy. Nie był to typowy zestaw Iglicy  powinni dysponować jeszcze noktowizorami i
pistoletami maszynowymi Uzi  ale musiał zadowolić się tym, co miał pod ręką. Miał nadzieję,
że nie będzie musiał korzystać z broni. Lecz przygotowywał się na najgorsze.
Wrócił do gabinetu i spojrzał na dziewczynę.
 Jeśli będziesz współpracowała, pomogę ci, kiedy to wszystko się skończy  obiecał.
Dziewczyna milczała.
 Rozumiesz, co to znaczy?
 Rozumiem  odparła, nie podnosząc głowy.
Wręczył Augustowi przeznaczoną dla niego broń. Ujął go pod ramię. Podeszli do Paula
Hooda, nadal ściskającego w ręku słuchawkę telefonu.
 O co chodzi?  spytał pułkownik.
 Mam kiepskie przeczucia co do naszego jeńca  odparł cicho Mike.
 Jakie?  spytał Hood.
 Za kilka minut ta pani będzie nas miała na widelcu. Załóżmy, że na naszą prośbę
Chatterjee skontaktuje się z terrorystami. Wówczas ona nie poprze naszego blefu. Co wówczas?
 Moim zdaniem nasza pozycja się przez to nie zmieni  powiedział August.
 Owszem, zmieni. Terroryści uznają, że najpierw zostali zaatakowani, a następnie
oszukani. Zapragną się nam odwdzięczyć. Zastrzelić zakładnika w wyznaczonym terminie i
dodać jeszcze jednego.
 Twierdzisz, że nie powinniśmy robić tego, co mamy zamiar zrobić?
 Nie. Nie sądzę, byśmy mieli jakiś wybór. Przynajmniej kupimy sobie parę dodatkowych
chwil.
 A po co nam one?  nie zrozumiał Paul.
 Potrzebujemy ich, by przejąć kontrolę nad sytuacją.
Augustowi najwyrazniej spodobała się ta sugestia. Paul Hood pokręcił głową.
 Jakimi siłami?  spytał.  Jesteście tylko wy dwaj.
 To może się udać  stwierdził Rodgers.
 Powtarzam  jest was tylko dwóch.
 W teorii to się może udać.
Paulowi nie spodobała się ta odpowiedz.
 Przeprowadzaliśmy symulacje. Brett ćwiczył takie sytuacje.
 Mike, jeśli nawet uda się wam tam dostać, zakładnicy znajdą się w bardzo poważnym
niebezpieczeństwie.
 A ja pytam cię raz jeszcze, co się stanie, jeśli ta dama nie zdecyduje się nas poprzeć?
Mamy beczkę prochu... człowieka... a teraz przykładamy do niej zapałkę. Terroryści wylecą w
powietrze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl