[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Widzę, że jest tu cała rada Izby Adwokackiej: nowi sekretarze, popierani i jednogłośnie
wybrani przez swoich ojców, uśmiechają się do siebie i wymieniają uprzejmości.
Sięgam po kieliszek szampana. Alkohol pozwoli mi poczuć się swobodniej.
Mam głęboką nadzieję, że moja obecność na przyjęciu sprawia Mężczyznie wielką
przyjemność, bo rozmowy z sędziami, kiedy się ma w sobie sztucznego penisa, to naprawdę
niełatwe zadanie. Szampan mnie odurza, i jak zwykle jestem głodna. Uświadamiam sobie
jednocześnie, że oto znajduję się wśród najznamienitszych przedstawicieli palestry. To mój
świat! Ja także próbuję się w nim odnalezć. Tymczasem przyszłam tu z penisem w odbycie i
węzłami ratowniczymi na biuście. Prostuję się i uśmiecham, żeby wyglądać tak naturalnie,
jak to tylko możliwe.
Cieszę się, że spotykam Sarę; to moja serdeczna przyjaciółka i moje przeciwieństwo: ona jest
brunetką, a ja blondynką, ona jest żywiołowa ja, introwertyczna. Zciskam ją i serdecznie
całuję na przywitanie; chciałabym wszystko jej opowiedzieć, ale wiem, że na pewno by mnie
nie zrozumiała... zresztą nikt by mnie nie zrozumiał.
Zauważyłam, że Mężczyzna oddala się od jakiejś młodej kobiety. Musiał powiedzieć jej coś
zabawnego, bo wybuchnęła śmiechem, podczas gdy On ruszył w naszą stronę. Po chwili
słyszę już, jak szepcze mi do ucha, że jest ze mnie dumny. Teraz mogłabym dla Niego zrobić
wszystko... Tymczasem widzę, jak z obojętną miną odwraca się do Sary i pyta, czy
przypadkiem nie dostrzegła czegoś niezwykłego w moim wyglądzie.
Sara jest dość sprytna i na tyle mi bliska, żeby natychmiast się domyślić, iż nie chodzi już o
prawo karne; śmieje się wesoło i mówi, że na pewno coś przed nią ukrywam. Potem uważnie
mi się przypatruje i stwierdza, że zeszczuplałam i wyglądam pięknie. Patrzę na nią z
wdzięcznością, starając się ukryć zmieszanie.
Ależ przyjrzyj się dobrze.
Sara delikatnie dotyka moich piersi i wiedzie dłonią po brzuchu.
Bardzo zeszczuplała...
To nieistotne. No, skup się...
Wpatruje się we mnie, lecz niczego nie zauważa.
Odwróć się mówi Mężczyzna, zwracając się do mnie. Natychmiast obracam się
dookoła własnej osi.
42
Spójrz na swoją przyjaciółkę, Saro. Ta dziewczyna jest idealnie posłuszna. Mogłaby
zrobić wszystko. Ty, w porównaniu z nią, jesteś dzieckiem.
Rumienię się, słysząc ten komplement.
Dotknij jej.
Sara dotyka moich ramion i gładzi mnie po plecach, przesuwając rękę ku dołowi.
Mam z natury wystające pośladki i wypięty biust, ale teraz podkreślam jeszcze bardziej
wygięcie kręgosłupa.
Pośrodku tej wielkiej sali, w której zgromadzili się najznakomitsi paryscy adwokaci, Sara
zatrzymuje dłoń na wysokości mojej talii.
Może chodzi o gorset?
Zmieję się, kręcąc głową.
Ma na sobie stringi.
Nie tylko.
Naprawdę nie rozumiem.
Nie odrywaj ręki. Pogładz ją jeszcze. W innych miejscach.
Chociaż jesteśmy sobie bardzo bliskie i chociaż Sara zwierza mi się ze wszystkich ważnych
wydarzeń dotyczących życia uczuciowego, czuję się ogromnie zażenowana na myśl, że
mogłaby się zorientować, jak bardzo podporządkowałam się Mężczyznie. Zresztą nigdy nie
odważyłam się jej o Nim opowiedzieć...
Czuję, jak Sara obrysowuje dłonią kontury moich pośladków i bioder, i drżę na myśl, że w
końcu wymaca przedmiot, który wypełnia moje wnętrzności.
Ejże, nie znasz ciała swojej przyjaciółki?
Niezdecydowana, przesuwa rękę ku górze, w stronę mojego biustu, i powstrzymuje okrzyk
zdziwienia, dotknąwszy jednej z piersi, ściśniętej węzłem ratowniczym i tworzącej pod lekką
sukienką nierówność wielkości dużego orzecha.
Co to jest? Co on ci zrobił?
Zgadnij... i wyobraz sobie te piersi w swoich ustach szepcze jej do ucha Mężczyzna.
Sara momentalnie się czerwieni i nagle wydaje się zbita z tropu. Mężczyzna się uśmiecha i
całuje mnie w kark. Jestem Mu bardzo wdzięczna, że nie zachęcił mojej przyjaciółki do
dalszych poszukiwań.
Chodz. Już czas.
Idę za nim jak niewidoma i modlę się żarliwie, żeby żadna z obecnych tu osób nie zauważyła
mojego dziwnego zachowania.
Kiedy dochodzimy do samochodu, proszę Go, żeby usiadł za kierownicą, bo nie jestem w
stanie prowadzić.
Zgadza się z uśmiechem, a ja, chwiejąc się, siadam u Jego boku; czuję przeszywający ból.
Dokąd jedziemy?
Naucz się milczeć: są pytania, których nie wolno ci zadawać. Już nic nie mówię i pozwalam
się wiezć.
Mężczyzna przecina avenue de 1'Opera, wjeżdża w rue Therese i parkuje na końcu tej ulicy.
Otwieram drzwi i chcę wysiąść.
Możesz go sobie teraz wyjąć.
Tutaj?
Podnoszę się w samochodzie i wkładam lewą rękę między fałdy sukienki.
Wyczuwam gumową końcówkę i powoli wyciągam przedmiot z głębi ciała.
43
Ledwie go wyjęłam, a już Mężczyzna wsuwa dwa palce między moje obolałe pośladki.
Doskonale, teraz jesteś naprawdę szeroka.
Przenosi palce wyżej, między moje nogi.
Jesteś mokra. Leje się z ciebie.
Ma rację. Pragnę Go.
Gdy idziemy ulicą, bierze mnie za rękę.
Czułość, którą tak rzadko mi okazuje, nigdy nie przestanie mnie dziwić.
Rozczula mnie widok naszych splecionych dłoni i mam ochotę Go pocałować, ale On pewnie
by sobie tego nie życzył.
Kiedy zatrzymujemy się pod drzwiami jakiejś instytucji (nie zauważyłam żadnego szyldu,
nad czarnymi drzwiami znajduje się tylko oko wołu"), Mężczyzna bierze mnie w ramiona.
Posłuchaj. Jesteś moja. Należysz tylko do mnie. I nawet jeśli zbliżą się do ciebie inni
mężczyzni, nawet jeśli każę ci ich pieścić albo będziesz musiała pieścić się z kobietami,
pozostaję twoim panem i chcę być z ciebie dumny.
Nie musisz się niczego obawiać".
Będę przy tobie. Będę cię chronił".
I Mężczyzna popycha ciężkie czarne drzwi.
Weszliśmy do małego przedsionka; w głębi znajdują się zamknięte drzwi. Mężczyzna dzwoni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]