[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słuchawkę, opadła na fotel i spojrzała na siedzących na kanapie mężczyzn. Jej wzrok prześliznął
się po adepcie aktorstwa i na dłużej zatrzymał na Brencie.
Brent wstał i podszedł do biurka, oparł dłonie o blat i pochylił się w jej stronę. Zaczął do niej coś
cicho mówić, ale Keith, który udawał, że czyta scenariusz, słyszał każde słowo.
- Haley, jeśli nie czujesz się jeszcze gotowa, nie powinnaś iść na to przyjęcie. Dziwię się, że
twoja matka nie wykazała więcej zrozumienia. Przecież wie, co znaczy dla ciebie kontakt z
dziennikarzami.
Haley przytaknęła i spojrzała ponad ramieniem Brenta na drzwi, po drugiej stronie których
znajdowała się tabliczka z jej nazwiskiem.
- Jednak ona ma rację - odpowiedziała. - Kontakt z prasą i telewizją należą do moich
zawodowych obowiązków. Oboje wiemy, że moje nazwisko przyciągnie więcej dziennikarzy z
lokalnej prasy niż twoje.
- Ale przecież ty tego nie chcesz.
- Nie jest to moje największe pragnienie, ale muszę się zgodzić z matką.
Wzięła do ręki ołówek i zaczęła nerwowo stukać w blat.
- Nie mogę pozwolić, żeby jedno wydarzenie z przeszłości zdominowało całe moje życie.
Brent wyprostował się i powiedział cichym głosem:
- Mam nadzieję, że nie jest jeszcze zbyt wcześnie. Ja... Bardzo bym nie chciał, żeby stała ci się
jakaś krzywda, Haley.
Keith zmarszczył czoło, żałując, że nie widzi w tym momencie twarzy Brenta. Chciałby spojrzeć
w oczy temu mężczyznie. Czy chodzi mu o to, że jako przyjaciel obawia się, by nie stała się jej
jakaś krzywda, czy może jego uwaga ma jakiś głębszy sens? Keithowi bardzo nie podobała się
intonacja, z jaką wypowiedział to zdanie.
- Dziękuję - odparła Haley - ale dopóki nie podejmę wyzwania, nie dowiem się, czy jestem już
przygotowana, czy nie. Prawda?
Brent skinął głową.
- Chyba tak. Cóż, będę się zatem zbierał. Podniósł z ziemi walizeczkę, pożegnał się z Keithem
i ruszył do drzwi.
- Przepraszam, że trwało to tak długo - powiedziała Haley po jego wyjściu.
Po chwili sięgnęła po swoją kopię scenariusza, ołówek i notes. Ciągle myślała o rozmowie, którą
przed chwilę skończyła. Nagle bez słowa opuściła pokój.
Keith zmarszczył brwi i wstał. Dokąd poszła? Czy iść za nią, czy lepiej poczekać tutaj? W
chwilę pózniej usłyszał jej głos.
- Keith?
- Tak?
Wyjrzał na korytarz.
- Chcę dziś zrobić próbę na scenie.
- Dobrze.
Wrócił po scenariusz i podążył za nią.
- Chyba ci o tym mówiłam, tak? Uśmiechnął się i potrząsnął głową.
- Och, przepraszam - westchnęła ze smętną miną.
Sięgnęła ręką do kieszeni dżinsowej sukienki i wyciągnęła z niej klucze. Otworzyła podwójne
drzwi do sali teatralnej i weszła do środka. Na moment odwróciła się i lekko uśmiechnęła.
- Będziesz kiedyś żałował, że podpisałeś ten kontrakt, Keith. Wielu ludzi z tej branży zachowuje
się podobnie do mnie. Logika i zdolności organizacyjne nie są naszą najmocniejszą stroną.
Podążyła za kulisy, zapominając o kluczu. Keith wyjął go z zamka i ruszył za nią.
W powietrzu unosił się intensywny zapach farby i długo nie wietrzonych kostiumów. Wszędzie
stały jakieś pudła i meble. Na podłodze poniewierały się zwinięte liny i inne dziwne przedmioty.
Keith, żeby je ominąć, starał się iść jak najbliżej ściany, ale i tu droga nie była wolna. Omal nie
potknął się o jakiś wysoki stołek, który zupełnie niespodziewanie przed nim wyrósł.
Haley zapaliła światła nad sceną, co ułatwiło mu trochę poruszanie się w tym bałaganie.
- Keith, postaw ten stołek na środku sceny, dobrze? Zrobił to, o co go prosiła, i usiadł, sądząc, że
Haley będzie słuchała go z widowni. Jak się okazało, nie miał racji.
- Hej, zejdz z mojego miejsca.
Lekko uderzyła go w udo zwiniętym w rulon scenariuszem.
- Och, przepraszam - powiedział z uśmiechem i zeskoczył na podłogę.
Haley usiadła na stołku. Jej sukienka podsunęła się do góry, odsłaniając zgrabne uda. Keith na
jednej ze szczupłych kostek zauważył srebrny łańcuszek. Wisiał na nim jakiś miniaturowy
breloczek, ale z tej odległości trudno było rozpoznać, co przedstawia.
Podniósł wzrok, uświadamiając sobie, że tym razem to Haley przyłapała go na obserwowaniu
jej. Chociaż światło nie było zbyt silne, zdawało mu się, że dostrzegł, jak się rumieni.
- Chcę, żebyś dzisiaj stał, żebyśmy mogli popracować nad... No wiesz, nad ruchami twojego
ciała.
Spojrzała na spoczywający na kolanach scenariusz.
- Powiedz mi, jeśli zacznie cię boleć noga. Zrobimy przerwę.
- Dobrze. Gdzie mam stanąć?
- Zostań tam, gdzie jesteś - powiedziała lekko zachrypniętym głosem. - Zacznijmy od sytuacji, w
której po raz pierwszy spotykasz swoją partnerkę. To nie jest łatwa scena i musimy nad nią
trochę popracować.
- Słucham uważnie.
- Oprócz akcji i samego dialogu ważne jest, że w tym momencie między tobą a Sarą rodzi się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]