[ Pobierz całość w formacie PDF ]
współpracy z piekłem. Niewinni ludzie bowdam są ciężsi od wody, piekielnicy lżejsi. Tylko na
Grzymisławę padł taki wyrok losu.
Kiedy pojęła, co się stało, jęknęła z rozpaczą:
O, wodo, wodo! Jakżeś ty niesprawiedliwie mnie osądziła!
Wśród powszechnego wzburzenia odniesiono ją na powrót do kozy. Wtedy podstarości, jak był
zapowiedział, wniósł do sądu miejskiego w Pucku oskarżenie i zaprzysiągł je solennie:
Nie z nienawiści lub gniewu, ani namówiony, ani przepłacony, ani przenajęty, ale z samej
rzeczy i prawdy przysięgam na Boga Wszechmocnego, w Trójcy Zwiętej Jedynego, że
Grzymisława Ceynowianka z Ceynowa, czyli Budziszewa, jest czarownicą.
Miejski sąd zjechał wreszcie z Pucka10 i usadowił się w jednej z izb ceynowskiej sołtysówki. Z
trudem
10 Sądy wiejskie nie miały zasadniczo prawa rozpatrywać spraw o czary, w których należało
stosować tortury i skazywać na stos. Czasem jednak to się zdarzało, nawet bezkarne samosądy. W
praktyce najczęściej bywało, że wzywano na wieś właśnie ławnika sądu miejskiego dla rozważenia
sprawy.
wniesiono do tej izby sądowej kłodę z pomówioną czarownicą, ledwie już żywą. Przy stole pod
ścianą, z kilkoma stoikami wokół, zasiedli sadownicy. Za stołem sędziwie zwani panami
zastolonyimi": wójt pucki, jako przewodiniicizący i dwaj ławnicy. Przed stołem panowie
przedstol-ni": oskarżyciel, którym był podsta-rości, oraz sołtys, jako przedstawiciel ceynowskiego
samorządu. Z boku pisarz mający notować dokładnie zeznania pomówionej. Przewodniczący
nakazał posadzić czarownicę na ławie tortur tyłem do stołu sędziowskiego, aby nie mogła
wzrokiem rzucić czarów na sędziów. Następnie polecił rozebrać ją do naga i dokładnie ogolić, aby
czart nie u-krył się w jej włosach i nie znosił za nią bólu podiczas tortur. Na koniec,
posmarowawszy rogi stołu, stołków i ławy olejami świętymi, rozpoczął przesłuchanie.
Jak się zowiesz, gdzie mieszkasz, jak jesteś stara?
Zowie się Grzymisława Ceyncr wianka, a mieszkam tu, za sołtysów-ką. Jesitem siedemdziesiąt
lat stara.
Jesteś niezamężna, panna. Czemuś nikomu nie poślubiona?
Bo nigdy mi się nie trafił chłopik, kfórego bym miłowała. Szmer zgorszenia, ale i
podziwu, przemknął po zebranych dla roztropności i śmiałości Ceynowianki.
Zali umiesz czytać i pisać?
Umiem. Chodziłam na naukę do księdza proboszcza.
Jak żyłaś nie mając ziemi ani rzemiosła?
Lekowałam, a za młodu najmowałam się do roboty u gburów i na starościńskim, gdzie popadło.
Zali byłaś kiedy sądownie karana?
Nigdy! %7łyłam wedle przykazań boskich, kościelnych i ludzkich.
A ludzie pomawiają cię o czary, co trapią cały Hel.
Podli i głupi!
Hamuj język, bo do godnych ludzi i o godnych mówisz! Nie przyznajesz sdę więc... A tu inak
zeznali świadkowie. Przyznaj się dobrowolnie (staraś, żal cię) do tych zbrodni, nie daj się męczyć.
Zapieranie się nic ci nie pomoże, bo są na ciebie dowody nie do obalenia. Czy wyznasz prawdę, czy
nie, śmierci nie ujdziesz. Ale przyznając się do winy, unikniesz przygotowanych mąk, sąd ukarze
cię łaskawą śmiercią. Jeśli zło czyniłaś z głupoty albo z czyjejś namowy, nauczywszy się
piekielnych sztuk od starszych czarownic, wyznaj to, a sąd może za twoją pokorę życiem raczy cię
udarować...
Nie jestem winna! stwierdziła twardo pomówiona. Nie umiem czarować, nikt mnie tego
nie uczył, nigdy nie zadawałam uroku. Złe języki ludzkie wtrąciły mnie w to nieszczęście.
Zaklinam cię na Boga Przedwiecznego, na Kościół Zwięty, na Ewangelię, na zbawienie duszy
twojej, którą wtrącasz kłamstwem w niebezpieczeństwo potępienia! zagrzmiał przewodniczący.
Wyznaj swą zbrodnię! Nie wystawiaj mdłego ciała przez zaciętość na męki!
Jestem niewinna! Rzekłam, co miałam rzec. Przeżyłam swoje i... niech się dzieje woda boża!
Nie wzywaj imienia, które zdradziłaś!
Możecie czynić ze mną wiele, aliś-
76
?i
?i nie zabronicie mi myśleć o Panu Bogu.
Zatrważała sędziów. Skąd ta moc w tak lichej stworze, jeśli nie od czarta? Pewni już swego,
postanowili jednak w niczym nie uchybiać prawu. Nakazali katowi pokazać pomówionej narzędzia
tortur i objaśnić ich działanie.
Przyznasz się? spytał po tym pokazie sadownik.
Jestem niewinna!
Wójt, poruszony tym, co za chwilę nastąpi, rozkazał katowi:
Czyń, mistrzu, swoją powinność!
Kat zaśmiał się dziko, sadownicy łyknęli po szklance gorzałki na odwagę. Gąsior napitku został
opróżniony, zanim oprawca ogłosił gotowość do zadawania mąk ofierze. Miało nastąpić rozciąganie
ciała sposobnym kołowrotem, a w razie potrzeby przypalanie i szarpanie. I tak do trzech razy.
Aby podsądną całkiem pozbawić jej ukrytych sił piekielnych, kat uderzył ją mocno w twarz, aż
zalała się krwią, z której właśnie uszły owe ukryte siły. Pochylił się następnie nad pomówioną, by
przysposobić ją do dalszych mąk, gdy nagle z poczuciem zawodu w głosie oznajmił:
Ona umarła!
Sadownicy odetchnęli. Sięgnęli po nie dopite szklanki.
Dziś niedowiarki już nie wierzą w czary rzekł Radoń Ceynowa. Ba, są i takie, co w Boga
nie wierzą! A przecie parę lat temu w Karwień-skich Błotach zatłuczono kijami czarownicę, by
dalej nie szkodziła ludziom. Ale Mjemce, jak to Mjemce,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]