[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Błagałam Millie, żeby pozwoliła mi zachować sztuczną biżuterię mojej mamy, ale się nie
zgodziła.
Norbert nie zaliczał się do ludzi agresywnych i nie lubił przemocy fizycznej, ale w tej
chwili wyobrażał sobie, z jaką rozkoszą zacisnąłby dłonie na szyi owej Millie.
- Tak mi przykro.
- Niepotrzebnie. - Celestine znów pomieszała kawę. - Znalazłam te błyskotki, zanim
zostały zabrane, i schowałam na strychu. A do pudeł włożyłam parę garści ozdób należących
do Millie. Aż do dziś pewnie nie ma pojęcia, gdzie podziały się jej ukochane perły. Byłam
naprawdę okropnym bachorem.
Norbert zawył z uciechy.
- Od początku mówiłam do niej po imieniu, a ona tego nie znosiła. Rogera nigdy nie
nazywałam wujkiem. Odnosiłam małe zwycięstwa, ale i to sprawiało mi satysfakcję.
- Wspomniałem ci, że zebrałem trochę informacji. Chcesz je poznać?
- Wiesz, że tak.
- Na początek: Millie i Roger. Zdołali odłożyć na czarną godzinę niezły mająteczek, co
sugeruje, że nie są całkiem pewni swojego zwycięstwa w tej grze. Jeśli poniosą klęskę, to będą
mieli z czego żyć.
- Z jakich zródeł pochodzi owo zabezpieczenie?
- To ci się nie spodoba.
- %7ładna niespodzianka.
- Sprzedali niektóre antyki i dzieła sztuki, które prawnie należą do ciebie. A Roger nie
jest głupi. %7łongluje funduszami, do których ma dostęp, sporządza fałszywe raporty, przenosi
pieniądze z konta na konto. Ma więcej sprytu niż pełnomocnicy wyznaczeni do zarządzania
twoimi sprawami.
- Ile skumulował?
- W porównaniu do całości twojego majątku? Niewielki odsetek.
- Ile?
- Około pół miliona.
- Jak to odkryłeś?
- Mam pewne koneksje.
- Jakie?
- Takie, dzięki którym obecnie wiadomo, co wpływa na konto i wypływa z konta Rogera
w waszyngtońskim banku. Bo tam ukrywa swoje pieniążki.
- Cóż za ulga wiedzieć, że moi kochani krewni nie będą nędzarzami, gdy dobiorę się im
do skóry. - Jad w głosie Celestine niemal zatruł powietrze.
- Prawdopodobnie uda się dowieść przepływu każdego centa, więc dostaniesz wszystko
z powrotem. A urząd skarbowy z zachwytem przyjrzy się machinacjom Rogera.
- Zajmę się tym pózniej - powiedziała z zasępioną miną. - Co jeszcze?
Ta część informacji była łatwa do przekazania. Norbert przez chwilę zastanawiał się, jak
powiedzieć Celestine resztę. Odchylił się wraz z krzesłem do tyłu i skrzyżował ramiona.
- Kolejne złe wieści?
- Szybko stwierdziłem, kim naprawdę jesteś. Zostało mi sporo czasu, więc
prześwietliłem wszystkie osoby z twojego najbliższego otoczenia.
- Widzę, że moje życie to otwarta księga.
- Ciesz się, że nadal jest otwarta.
Celestine lekko się wzdrygnęła.
- Komu naprawdę ufasz, Celie?
Rozpromieniła się. Zawsze się uśmiechała, gdy zwracał się do niej w ten sposób. Celie.
- Ufam tobie.
- Komu jeszcze?
- Allison i dziadkowi Sutterowi. Są oboje na pierwszym miejscu.
- To wszystko?
- Ufam też córce dziadka, Rhondzie. Jest wspaniała. Po śmierci moich rodziców starała
się zastąpić mi matkę, oczywiście za plecami Millie, bo ta wiedzma jasno dała do zrozumienia,
że Rhonda nie jest wystarczająco dobra, aby spoufalać się z rodziną St. Gervais.
- A co z Whitem Sandersonem? Wczoraj stwierdziłaś, że nie jesteś go pewna...
- Cóż, zasiałeś ziarno wątpliwości. Wykiełkowało.
- To dobrze.
- Dlaczego?
- Twój przyjaciel Sanderson jest hazardzistą, regularnym bywalcem kasyn w Atlantic
City, a raz na miesiąc lata do Las Vegas. Nawet niezły z niego gracz, trzeba przyznać. - Norbert
wzruszył ramionami. - Nie zrobił majątku, ale też nie przegrał ostatniej koszuli. Stoi niezle
finansowo, lecz nie wiem, dlaczego. Albo radzi sobie lepiej, niż sądzą moje zródła z Vegas, albo
ma jakieś inne dochody, których nie ujawnia w zeznaniu podatkowym.
- Na przykład dochody czerpane z kont Millie i Rogera?
- Możliwe.
- Stephen uważał Whita za człowieka o nieposzlakowanej uczciwości!
- Tonący brzytwy się chwyta. A Sanderson może obecnie bardzo potrzebować pieniędzy.
- Norbert stwierdził, że Celestine nie wyklucza takiej ewentualności, choć nie chce w nią
uwierzyć.
- Norbert, masz kontakty dosłownie wszędzie? Jak zdobywasz takie informacje?
Znów pożałował, że od początku nie był z nią całkiem szczery.
- Wiem, jak skłonić ludzi do ujawnienia tego i owego. To ważne w mojej pracy.
- Są jeszcze jakieś złe wiadomości?
- Najgorszą zachowałem na koniec - odparł z wahaniem.
- Strzelaj. Na razie idzie ci niezle.
- Zastanawiałaś się kiedyś, jakim cudem Earl Sutter wkradł się w łaski twojego dziadka,
który pózniej zapisał mu w testamencie dom, niezłą działkę i dożywotnią rentę?
- Nie było powodów, żeby się nad tym głowić. Dziadek Sutter to wspaniały człowiek.
Najlepszy na świecie. Zawsze był stuprocentowo lojalny wobec mojego dziadka, który
postanowił mu się odwdzięczyć.
Celestine najwyrazniej zirytowała się zawoalowaną sugestią, że dziadek Sutter mógłby
być kimś mniej godnym zaufania, niż sądziła. Norbert spodziewał się takiej reakcji, ale to
niczego nie ułatwiało.
- Nie zabijaj posłańca, Celie.
- Lepiej nie mów nic złego o dziadku Sutterze. - Celestine ciskała wzrokiem błyskawice,
a rzucona na stół łyżeczka kilkakrotnie podskoczyła i zatrzymała się w połowie blatu. - No
dobrze, do cholery. O co chodzi?
- Znasz historię Haven Haouse?
- Mniej więcej. Pamiętam to, co opowiadał mi ojciec.
- Powiedział ci kiedyś, jak Sutterowie trafili do was?
- Chyba nie.
- W okresie wielkiego kryzysu twoja rodzina omal nie straciła wszystkiego w rezultacie
złego zarządzania oraz ogólnej recesji gospodarczej. Twój pradziadek Raoul był marzycielem,
nie biznesmenem. Ojciec Earla Suttera, Ike, zjawił się pewnego dnia u waszych drzwi, szukając
pracy. Towarzyszyła mu żona i mały Earl. Ike uważnie rozejrzał się wokoło i zauważył, co
natychmiast można by zrobić. Zaproponował twojemu pradziadkowi, że poprowadzi plantację
w zamian za dach nad głową i utrzymanie. Natomiast jeśli postawi ją na nogi, to otrzyma nie
wynagrodzenie, lecz sporą część posiadłości. Raoul był w tak rozpaczliwej sytuacji, że przystał
na postawione warunki.
- Nigdy o tym nie słyszałam.
- Po śmierci Raoula okazało się, że w swoim testamencie niczego Sutterom nie zapisał.
Zawarta z Ikem umowa miała charakter werbalny i przypieczętowano ją tylko uściskiem ręki.
Twój dziadek Alexander oraz Earl dorastali razem, i Alexander obiecał mu, że Earl zawsze
będzie miał w Haven House swój dom. Ale nigdy nie zrealizował obietnicy danej ojcu Earla
przez twojego pradziadka. Zapisał Earlowi tylko domek, działkę i rentę.
- A jednak Earl został w Haven House. Widocznie nie uważał się za oszukanego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl