[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tych samolotów. Wystarczy ślad radioaktywności  i już będzie wiadomo, że to ten, którego
szukamy.
 Jeżeli twoja agentka była w stanie użyć aerozolu. Niestety! Zawsze jest tyle tych
 jeżeli &
 Znajdziemy ich  upierał się Jessop.  Tak sobie myślę&
 No?
 Założyliśmy, że udadzą się na północ, przez Morze Zródziemne. A jeśli polecieli na
południe?
 I wrócili po własnych śladach? Ale dokąd? Są tam góry, Atlas Wysoki, i dalej tylko
piaski pustyni.
2
 Sidi, przysięgnij, że będzie, jak obiecałeś. Stacja benzynowa w Ameryce, w Chicago,
czy to pewne?
 Pewne, Mohammedzie, pod warunkiem, że się stąd wydostaniemy.
 Sukces zależy od woli Allacha.
 Więc miejmy nadzieję, że Allach chce, żebyś miał stację benzynową w Chicago.
Dlaczego akurat w Chicago?
 Sidi, brat mojej żony wyjechał do Ameryki i ma pompę z benzyną w Chicago. Czy
mam siedzieć na tym pustkowiu do końca moich dni? Są wprawdzie pieniądze i pełno
jedzenia, i dużo dywanów, i kobiety, ale tu nie jest nowocześnie. To nie Ameryka.
Peters przyjrzał się uważnie szlachetnej czarnej twarzy. Mohammed w białej szacie był
naprawdę godny podziwu. Jakie dziwne pragnienia rodzą się w ludzkich sercach!
 Nie wiem, czy dobrze robisz  rzekł z westchnieniem  ale niech ci będzie.
Oczywiście, jeśli nas nakryją&
Czarna twarz błysnęła w uśmiechu pięknymi białymi zębami.
 To będzie oznaczać śmierć. Dla mnie na pewno. Dla ciebie, sidi, prawdopodobnie nie,
ponieważ cię cenią.
 Dość łatwo szafują tu śmiercią, prawda?
Mohammed pogardliwie wzruszył ramionami.
 Czym jest śmierć? To też wola Allacha!
 Wiesz, co masz robić?
 Tak, sidi. Po zapadnięciu zmroku mam cię zabrać na dach. I zanieść ci do pokoju
ubranie służącego. Potem czekać na następne polecenia.
 Dobrze. Teraz wypuść mnie z windy. Ktoś może zauważyć, że jezdzimy tam i z
powrotem. Jeszcze sobie coś pomyśli.
Na wieczornym dancingu Andy Peters tańczył z panną Jennson. Obejmował ją mocno,
szepcząc przy tym coś do ucha. Kiedy z wolna wirowali w pobliżu Hilary, spojrzał na nią
ukradkiem i bezczelnie puścił oko.
Hilary zagryzła wargę, by się nie roześmiać, i odwróciła wzrok.
Jej oczy spoczęły na Bettertonie, który stał po drugiej stronie sali i rozmawiał z Torquilem
Ericssonem. Zmarszczyła brwi.
 Zatańczysz ze mną, Oliwio?  zapytał Murchison, ujmując ją pod łokieć.
 Oczywiście, Simonie.
 Wybacz, ale nie przepadam za tańcem  ostrzegł ją. Hilary skoncentrowała się na
stawianiu stóp tak, aby nie mógł ich stratować.
 Traktuję to jak ćwiczenie gimnastyczne  rzekł Murchison posapując. Poczynał sobie
dość energicznie.
 Masz fajną sukienkę, Oliwio.
Rozmowa z nim zawsze przywodziła na myśl stare powieści.
 Miło, że ci się podoba  odparła Hilary.
 To z departamentu mody?
Tłumiąc pokusę zapytania:  A istnieje inna możliwość? , Hilary odrzekła po prostu:
 Tak.
 Muszę przyznać  sapał Murchison, pląsając wytrwale po parkiecie  że bardzo tu o
nas dbają. Mówiłem już o tym Biance. Nie trzeba się martwić o pieniądze, podatki, naprawy,
jedzenie. Wszystko za nas robią. Myślę, że to cudowne życie dla kobiet.
 Czy Bianka też tak uważa?
 Cóż, z początku była niespokojna, ale teraz wstąpiła do kilku komitetów i
zorganizowała parę imprez: dyskusje, wykłady. Narzeka, że nie bierzesz w nich udziału.
 Chyba nie nadaję się do czegoś takiego, Simonie. Nigdy nie byłam specjalnie
towarzyska.
 Tak, ale wy, dziewczęta, musicie się w coś bawić. Może zle się wyraziłem, nie
dosłownie  bawić , ale&
 Zajmować się czymś?  podsunęła Hilary.
 Tak. Nowoczesne kobiety zawsze chcą sobie poostrzyć o coś pazurki. Zdaję sobie
sprawę, że zarówno ty, jak i Bianka zdobyłyście się na wielkie poświęcenie, przybywając
tutaj. Nie jesteście naukowcami, dzięki Bogu! Ach, te uczone damy! Mam ich po dziurki w
nosie! Mówiłem Biance:  Daj Oliwii trochę czasu, niech się przyzwyczai. Czasem musi to
potrwać. Z początku ma się coś w rodzaju klaustrofobii. Ale to mija, mija&
 Więc sądzisz, że do wszystkiego można przywyknąć?
 Cóż, niektórzy odczuwają to silniej niż inni. Tom, na przykład, przechodzi to chyba
wyjątkowo ciężko. Gdzie też się ten chłopak dziś podziewa? O tak, rozumiem, gada tam z
Torquilem. Są nierozłączni.
 Nie podoba mi się to. Przecież nie mają z sobą nic wspólnego.
 Młody Torquil jest zafascynowany twoim mężem. Nie odstępuje go na krok.
 Zauważyłam. Zastanawiam się, dlaczego?
 Cóż, ma zawsze w zanadrzu jakieś dziwaczne teorie, o których lubi opowiadać. Ja nie
jestem w stanie śledzić toku jego rozumowania; jak wiesz, jego angielski nie jest najlepszy.
Ale Tom słucha i zdaje się go rozumieć.
Taniec się skończył. Do Hilary podszedł Andy Peters i poprosił ją do następnego.
 Widziałem, jak cierpisz za sprawę  powiedział.  Czy bardzo cię podeptał?
 Och, umykałam mu, jak mogłam.
 Zauważyłaś, że działam?
 Z tą Jennson?
 Tak. Myślę, że mogę przyznać bez przesadnej skromności, że zrobiłem wyłom,
poważny wyłom w jej linii obrony. Te kanciaste, krótkowzroczne dziewczyny natychmiast
reagują na odrobinę zainteresowania.
 Odniosłam wrażenie, że nagle ci odbiło.
 Bo tak miało wyglądać. Ta dziewczyna, Oliwio, jeśli nią właściwie pokierować, może
być bardzo przydatna. Wie o wszystkim, co się tu dzieje. Na przykład jutro spodziewają się
grupy różnych grubych ryb. Lekarze, dygnitarze rządowi i kilku bogatych sponsorów.
 Andy, czy myślisz, że będzie szansa&
 Nie. Założę się, że o to zadbają. Więc żadnych złudnych nadziei. Ale dzięki temu
poznamy procedurę działania w takich wypadkach. A następnym razem& może coś zrobimy.
Dopóki ta Jennson będzie mi jadła z ręki, wycisnę z niej wiele cennych informacji.
 Ile ci goście wiedzą?
 O nas  to znaczy o ośrodku  na pewno nic. Mają przeprowadzić inspekcję kolonii
trędowatych i laboratoriów medycznych. To miejsce umyślnie zbudowano na kształt
labiryntu, żeby nikt nie mógł określić jego rozmiarów. Sądzę, że są tu jakieś przegrody, które
zamykają się i odcinają naszą część.
 To brzmi tak niewiarygodnie!
 Wiem. Odczuwa się to jak sen. Jedną z oznak tej nierealności jest brak jakichkolwiek
dzieci. I dzięki Bogu! Masz szczęście, że nie masz dziecka.  Wyczuł, jak nagle
zesztywniała.  Hej, przepraszam, chyba strzeliłem gafę!  Poprowadził ją w kierunku
krzeseł.  Bardzo przepraszam  powtórzył.
 Sprawiłem ci przykrość, prawda?
 Już nic& to naprawdę nie twoja wina. Miałam dziecko, umarło mi, i tyle.
 Miałaś dziecko& ?  Patrzył na nią zaskoczony.  Myślałem, że poślubiłaś Bettertona
sześć miesięcy temu? Zarumieniła się i odparła:
 Tak, oczywiście. Ale przedtem byłam już mężatką. Rozwiodłam się z pierwszym
mężem.
 Rozumiem. To najgorsza rzecz związana z tym miejscem. Nie wie się nic o ludziach, z
którymi się mieszka. Jacy byli przed przyjazdem tutaj. Zawsze można powiedzieć coś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl