[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spodenki khaki, sięgające mu niemal do kolan. Sprawdziwszy błyskawicznie, czy
mamy wszystko, czego nam trzeba - mydło, szampon, ręczniki, kawę - zeszliśmy na
plażę i rozlokowaliśmy się na spłowiałym różowym prześcieradle, które przywiozłam z
domu. Ed wyjął powieść w miękkiej oprawie i przeczytawszy zaledwie kilka stron
zasnął, pochrapując tuż obok mnie. Położyłam się i spróbowałam zdrzemnąć.
Nie mogłam jednak zasnąć. Słońce grzało zbyt mocno, prześcieradło było zbyt
małe, a Ed denerwował mnie swoim chrapaniem. Płonęłam z gorąca, uznałam więc,
że pora popływać.
Wstałam i podeszłam do wody. Sezon już się oficjalnie zakończył, nie było więc
ratowników i nie wolno było się kąpać, lecz nie widziałam nikogo, kto mógłby
powstrzymać gromadkę pluskających się na płyciznie śmiałków.
Odpłynęłam kawałek, wróciłam i odpłynęłam nieco dalej. Woda była tu jeszcze
na tyle płytka, że mogłam stanąć. Zamknęłam oczy i przez chwilę rozkoszowałam się
chłodem wody i ciepłem słońca. Gdy je otwarłam, spostrzegłam dziewczynkę, na oko
pięcio- lub sześcioletnią, pluskającą się o kilka stóp dalej, pomiędzy mną a brzegiem.
Nie powinna być w wodzie sama, a co dopiero tak daleko. Zazwyczaj
odprowadziłabym małą na brzeg. Dziś tylko ją obserwowałam. Pluskała się
uszczęśliwiona, podskakując na niewielkich falach, to zanurzając, to znów wynurzając
głowę i pozwalając, by cofające się fale unosiły jej drobne ciało. Skórę barwy gałki
muszkatołowej miała zaczerwienioną na ramionach. Spostrzegła, że się jej
przyglądam, i uśmiechnęła się. Odpowiedziałam uśmiechem.
- Nie powinnaś oddalać się od brzegu - powiedziałam. - Tu jest zbyt głęboko.
Dziewczynka wzruszyła tylko ramionami i znowu zanurkowała. Nadeszła
niewielka fala i ją uniosła. Zobaczyłam czubek głowy, a potem drobną stopę. Kiedy
stanęła wreszcie na nogach i wystawiła głowę ponad wodę, kaszlała, a może nawet
trochę popłakiwała. Nic się jej nie stało, lecz widać było, że jest przestraszona.
- Pomogę ci - powiedziałam.
Popłynęłam ku dziewczynce. Lecz nim zdążyłam do niej dotrzeć, fala znów zbiła
ją z nóg. Zanurkowałam, chwyciłam małą za włosy, jakbym chciała wydobyć jej głowę
ponad powierzchnię.
Nie zrobiłam tego jednak. Zamiast szarpnąć do góry, pchnęłam w dół. Z
uczuciem bliskim mdłości czułam, jak z dziecka ucieka życie, a ciepło wysącza się z
ciała. Dotychczasowa egzystencja małej, pędzona głównie w zatłoczonym mieszkanku
obok torów kolejowych, przewinęła mi się przed oczami niczym film. Tuż przed tym
jak utonęła, wyciągnęłam ją na powierzchnię i pozwoliłam zaczerpnąć nieco
powietrza, by zaraz znowu wcisnąć jej głowę pod wodę. Spodobała mi się ta gra. W
górę, a potem w dół. Dziewczynka nie była jednak głupia i następnym razem, kiedy
znalazła się nad wodą, zaczęła krzyczeć. Tłusta kobieta w średnim wieku, pływająca
dostojnie wzdłuż brzegu, uniosła głowę i zaczęła się rozglądać. Wepchnęłam więc
dziewczynkę pod wodę i zanurzyłam się sama, jakby obie nas porwał prąd, a potem
wynurzyłam się, otaczając szyję dziecka ramieniem.
- Chyba się topiła - zawołałam do kobiety, która ruszyła natychmiast ku nam
przez wodę. - Proszę mi pomóc.
Silna niewiasta wzięła ode mnie bezwładne ciało dziewczynki i skierowała się
ku brzegowi. Popłynęłam za nimi.
Kiedy mała poczuła pod sobą ciepły piasek, zaczęła płakać. Był to dobry znak,
świadczył bowiem, że nic poważnego jej się nie stało. Zamieszanie i towarzyszący mu
hałas obudziły Edwarda. Wstał i przybiegł ku miejscu, gdzie wokół dziewczynki
zgromadził się tłumek plażowiczów. Dziecko usiadło, rozejrzało się dookoła i
zwymiotowało słoną wodę - kolejny dobry znak, zgodzili się otaczający je ludzie.
Matka dziewczynki nadbiegła, krzycząc i płacząc, jak gdyby nie robiła jej gorszych
rzeczy w domu. A przecież widziałam.
- Uratowałyście moje dziecko! - Zawołała do kobiety i do mnie. Starsza
niewiasta spojrzała na mnie dziwnie, lecz nic nie powiedziała. Mogłam sobie
wyobrazić, jak przekonuje samą siebie w duchu, że usiłowałam ratować dziecko, a nie
utopić je. To właśnie widziała. %7łe usiłuję wydostać małą z wody. Dziewczynka nadal
była w szoku. Gdyby powiedziała komuś, że usiłowałam ją zabić, nie uratować, nikt by
jej nie uwierzył. Byłam tego pewna.
Starsza kobieta podeszła do miejsca, gdzie czekał równie tłusty małżonek.
Płacząca matka zabrała płaczące dziecko z powrotem na koc. Edward wziął mnie za
rękę i zaprowadził na różowe prześcieradło, gdzie usiadłam i także zaczęłam płakać.
- Cii... - Objął mnie ramionami. - Nikomu nic się nie stało. Musiałaś być
przerażona, biedactwo.
Spojrzałam na niebo. Stado ptaków krążyło nad naszymi głowami, to formując
szyk o kształcie litery V, to znów go porzucając. Opuszczały kolejno formację,
przegrupowując się, aż ustawiły się jeden za drugim, tworząc napis widoczny niczym
ślad pióra na papierze.
NAAMA.
*
* *
Kiedy wróciliśmy do domku, Ed wziął samochód i pojechał nad zatokę, kupić
coś na obiad. Przywiózł gotowane mięczaki i kukurydzę w kaczanach, którą sam
przyrządził. Zapytał, co sądzę o posiłku i czy dobrze się bawię. Mruknęłam dwa razy,
co go usatysfakcjonowało.
Po obiedzie położyliśmy się na sofie. Zamierzaliśmy wrócić na plażę, aby
obejrzeć zachód słońca, potrzebowałam jednak odpoczynku. Po kilku minutach Ed
znowu zasnął. Poszłam do sypialni i wyciągnęłam ukrytą na dnie torby  Encyklopedię
demonów". Z bijącym mocno sercem i uczuciem nieprzyjemnego łaskotania w
żołądku przerzucałam strony, aż doszłam do haseł na literę N. Była tam, a jakże -
zajmowała aż kilka stron.
NAAMA
Najbardziej znane opowieści o Naamie wywodzą się z kabały, judaistycznych
tekstów mistycznych dostępnych niegdyś wyłącznie żydowskim uczonym płci
męskiej, którzy skończyli czterdzieści lat. Jej imię miałoby oznaczać w ojczystym
języku aramejskim  czarująca" albo  figlarna", gdyż wydawała się mężczyznom
nieodparcie pociągająca. Zważywszy na okultystyczny rodowód kabały, z imieniem
Naama mogą wiązać się także inne, nie poznane dotąd znaczenia; uczonych
zastanawia przede wszystkim jego rodowód oraz numerologiczne znaczenie. Jak
większość istot tego gatunku, wzmacnia ją woda, zwłaszcza słona, pożądanie
seksualne oraz inne nieczyste myśli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl