[ Pobierz całość w formacie PDF ]

otworzyć drugi lokal. Ale nie muszę.
- Nie chcę, żebyś coś zmieniał z mojego powodu - wyszeptała. - Może tylko z
wyjątkiem sypiania z nieznajomymi kobietami.
Zalotnie pochyliła głowę i popatrzyła mu w oczy.
- Zgoda - przystał. - Ale to samo dotyczy ciebie. Jesteśmy tylko my dwoje.
93
S
R
Szczęście rozjaśniło jej twarz. Wspięła się na palce i pocałowała go.
- Zgoda.
EPILOG
Gwen poprawiła się na kanapie w biurze Ethana i przewróciła kartkę czytanej
książki.  Jane Eyre"*, jej ulubionej. Czuła drżenie ścian. To w klubie poniżej grała
muzyka. Ale pokój był właściwie dzwiękoszczelny. I już dawno się przyzwyczaiła
do tych dziwnych wibracji.
*  Jane Eyre" - powieść Charlotte Brnte, w Polsce wydana pod tytułem
 Dziwne losy Jane Eyre".
W ciągu kilku minionych miesięcy nauczyła się wiele. Na przykład, jak się
żyje z mężczyzną. I tego, że Ethan kochał ją szczerze i głęboko. Tak jak ona jego.
Wkrótce po niespodziewanej wizycie Ethana w bibliotece zamieszkali razem.
Lecz wciąż się denerwowała, wciąż była pełna wątpliwości. Uzgodnili więc, że nie
będą się spieszyć. %7łe dadzą sobie czas, żeby się lepiej poznać.
%7łeby było śmieszniej, Ethan wprowadził się do jej mieszkania. Półki z
książkami, porcelanowe koty, niemodny kolor ścian, kwieciste kapy i w ogóle...
Oświadczył, że odpowiada mu przytulna, domowa atmosfera panująca w jej
mieszkaniu.
Przez pół roku prawie się nie rozstawali. I wreszcie Gwen doszła do
przekonania, że Ethan poznał ją naprawdę.
A ona jego.
I kiedy zabrał ją na kolację przy świecach i się oświadczył, nie wahała się
dłużej. Tak, tak, po tysiąckroć tak, odpowiedziała.
94
S
R
Zlub wzięli w  Jazz Hot" - nowym klubie Ethana. Przebudował stary magazyn
po drugiej stronie miasta i zorganizował klub jazzowy na modłę lat czterdziestych i
pięćdziesiątych.
Przed uroczystym otwarciem lokalu ślubowali sobie na pustej scenie
przystrojonej balonikami i serpentynami. A pózniej przyjęcie i radosne tańce trwały
do białego rana.
Minął już prawie rok, a ona wciąż miała pod powiekami każdy szczegół
tamtego dnia. I nigdy nie była szczęśliwsza. Miała męża, nowy dom i nowinę dla
Ethana.
Kątem oka spostrzegła olśniewający blask brylantów migocących w
pierścionku na jej palcu. Uśmiechnęła się z satysfakcją. Uwielbiała robić Ethanowi
niespodzianki.
W tym momencie otworzyły się drzwi i Ethan wszedł do biura.
Przez chwilę, zanim zamknął za sobą drzwi, wdarła się do środka wrzawa z
sali klubowej.
- Hej - powiedział miękko i uśmiechnął się ciepło. - Nie chciałem ci
przerywać czytania. Słyszałem, że bibliotekarki wpadają w szał, gdy się je oderwie
od lektury.
Zamknęła książkę.
- Ale właścicielom nocnych klubów uchodzi to na sucho - powiedziała. - Poza
tym i tak nie mogę się skoncentrować.
Podszedł i pocałował ją.
- Przeszkadza ci muzyka?
- Nie. - Zarzuciła mu ręce na szyję i odwzajemniła pocałunek. - Rozmyślałam.
- O czym?
- O tobie. I o tym, jak bardzo cię kocham.
- Naprawdę? - Zerknął na książkę. - To jednak powinienem przeprosić, że
oderwałem cię od Jane i pana Rochestera?
95
S
R
Uśmiechnęła się. Zrobiło jej się ciepło na sercu.
- Czytałeś po kryjomu.
- Muszę nadążać za moją żoneczką bibliotekarką, prawda? A przy okazji,
podoba mi się ta książka. Teraz czytam  Wichrowe wzgórza". Jestem już w
połowie. Pokochała go jeszcze mocniej.
- Jestem pod wrażeniem - powiedziała.
- Mm. - Pogłaskał ją po karku. - Dosyć, żeby zabrać mnie do łóżka i
opowiedzieć bajkę?
- Mam ci poczytać? - spytała zdumiona.
Tego jeszcze nie robili.
- Niekoniecznie. Myślałem raczej, że mogłabyś zrobić coś, co tylko ty
potrafisz wymyślić. Coś seksownego i niegrzecznego,
- A! Mam odegrać Szeherezadę.
-  Opowieści z 1001 nocy", zgadłem?
Pojaśniała na twarzy.
- Zgadłeś. Ale jeszcze nie możesz jechać do domu, prawda? - Popatrzyła na
zegar na ścianie.
- Mam jeszcze to i owo do zrobienia, ale to nie potrwa długo. Nie jesteś
zmęczona? Mogę wezwać taksówkę? Albo mam lepszy pomysł, odwiozę cię i wrócę
tu na moment.
- Nie. Nic mi nie jest, naprawdę - odparła uspokajająco. Odprowadziła go
wzrokiem, kiedy szedł do swojego biurka.
Nagle poczuła się wspaniale. Ethan jeszcze niczego nie zauważył. A ona
wprost umierała z niecierpliwości, żeby zobaczyć jego reakcję.
- Ethanie. - Podeszła bliżej i przysiadła na brzegu biurka.
Była trochę zdenerwowana. Chociaż wiedziała, że chciał mieć dzieci.
Rozmawiali na ten temat wiele razy. Nie była tylko pewna, jak przyjmie
wiadomość, że zaszła w ciążę tak prędko.
96
S
R
Usiadł wygodniej. Położył rękę na jej kolanie i głaskał je lekko kciukiem.
Patrzył jej w oczy wyczekująco.
- Mam dla ciebie niespodziankę i mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy.
Uśmiechnął się niepewnie.
- Użyłaś karty kredytowej i kupiłaś nowe meble, tak? Jeśli nadal będziesz tyle
kupować, nie pomieścimy się z tym.
- Nie, to nie to.
Wyczuł poważną nutę w jej głosie.
- No, dobrze - powiedział. - O co chodzi?
Wzięła głęboki oddech.
- Jestem w ciąży - powiedziała z uśmiechem.
Zamrugał powiekami. Przez moment trwał bez ruchu.
- Słucham?
- Ciąża. Jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko.
Mruknął coś pod nosem, oszołomiony.
- Jesteś pewna?
- Bardzo pewna. Zrobiłam test, a potem byłam u lekarza. To szósty tydzień. I
jeśli natychmiast mi nie powiesz, że jesteś szczęśliwy, to się rozpłaczę.
Zerwał się. Chwycił ją w ramiona i obsypał pocałunkami.
- Jestem szczęśliwy - wyszeptał. - Jak nigdy w życiu. Trochę się boję, ale...
Jestem szczęśliwy.
Zajrzała mu głęboko w oczy i uśmiechnęła się promiennie.
- Będziesz wspaniałym ojcem. A poza tym mamy jeszcze prawie osiem
miesięcy, żeby się wszystkiego nauczyć i przestać się bać. Jestem pewna, że Lucy i
Peter chętnie nam pomogą. Ethan skrzywił się.
- Tutaj mam problem. Kiedy Peter się denerwował, czekając na dziecko,
strasznie mu dokuczałem. Już sobie wyobrażam, jak mi się teraz odpłaci pięknym za
nadobne.
97
S
R
- Może, jeśli zaproponujesz, że posiedzisz z małą Shane kilka razy, wybaczy
ci. Peter i Lucy chętnie zostaliby na chwilę we dwoje.
- Mam być niańką, tak? A pomożesz mi?
- Oczywiście. To będzie doskonałe ćwiczenie.
Długie minuty wpatrywał się w jej brzuch, po czym delikatnie go pogłaskał.
- Dziecko - powiedział. - Nie mogę uwierzyć. - Podniósł oczy. - Sprawiłaś, że
spełniły się wszystkie moje marzenia, Gwen. Mam nadzieję, że wiesz o tym.
Olbrzymie, łzy pociekły jej po policzkach.
- Och, nie - zawołała. - To chyba jeden z tych ataków płaczu, które zdarzają
się ciężarnym. Czytałam gdzieś o tym. - Zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się
do niego z całych sił, jakby świat miał się jutro skończyć. - Sprawiłeś, że spełniły się
wszystkie moje marzenia, Ethanie. Marzenia, o których istnieniu nawet nie
wiedziałam. Kocham cię.
Zanim ich usta się połączyły, zdążył wyszeptać:
- I ja ciebie kocham, najdroższa.
Kiedy w końcu tego wieczoru dotarli do domu i znalezli się w łóżku, to Ethan
jej opowiedział bajkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl