[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niego ochotę? Azy zakręciły jej się w oczach, a policzki spłonęły rumieńcem.
- Mów prawdę. Czy chodzi o tradycję? - Obraz jej się zamazywał. - Czy też o
mnie?
- Nie będę kłamać. Byłaś fantastyczna. Lecz nasz następny raz nastąpi, gdy
będziemy mężem i żoną. Będziemy się sobą dzielić na wszelkie możliwe sposoby i
przypieczętujemy złożoną przysięgę.
- Boisz się, że nie wyjdę za ciebie, jeśli wcześniej  się sobą podzielimy" nieco
za dużo?
81
S
R
Boże dopomóż, jej zraniona część naprawdę tak myślała. Może uważał swoją
decyzję za romantyczny gest, ale ich pobytu w łóżku nie da się odwrócić. W jej
mniemaniu teraz już było za pózno, by się przejmować tradycyjnymi wartościami.
- Spóznię się.
Znalazł pasek, zatrzymał się i wrócił do niej. Ucałował ją na pożegnanie,
popatrzył na nią przez długą chwilę, a potem wyszedł.
- Mam zorganizować kolację? - zawołała za nim. - Może gdzieś pójdziemy?
Wychodził w nie najlepszym nastroju, ale wciąż jeszcze mieli do świętowania
dobre wieści. Zawahał się w drzwiach. Z ręką na futrynie rzucił jej przez ramię
przepraszające spojrzenie.
- Nie mogę obiecać, ale spróbuję.
Opadając na poduszki, starała się skupić na pozytywach. W łóżku pasowali do
siebie, a za kilka dni nastąpi coś nieprawdopodobnego. Zostanie panią Armandową
De Luca, a wkrótce potem urodzi się dziecko. Nikt nie mógłby chcieć więcej.
82
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Armand pękał z dumy, przyglądając się, jak jego poślubiona dwie godziny
temu żona bryluje w tłumie gości zaproszonych na wigilijne wesele. Miała na sobie
suknię w stylu empire, o czym się dowiedział dopiero, gdy sama mu to powiedziała.
Obraz Tamary ze ślubu pozostanie mu w pamięci na zawsze. Niczym ulotna zjawa
sunęła ścieżką przez ogród ku altanie, w której na nią czekał. Welon wyglądał jak
ciągnąca się za nią całe mile falująca rzeka tiulu.
Ten welon owinęła sobie teraz wokół ręki. Zatrzymała się, by porozmawiać ze
wścibską parą - gadatliwym facetem i jego żoną w bardzo zaawansowanej ciąży.
Armand uśmiechnął się, słysząc dzwięczny śmiech.
Przyszło około osiemdziesięciu osób, dość skromne towarzystwo jak na
weselne standardy. Armandowi bardzo odpowiadało ograniczenie liczby gości,
zwłaszcza że Tamara o to prosiła. Pomimo plotek w tabloidach wcale się nie upajał
przynależnością do  towarzystwa". Wystarczała mu wiedza, jak w razie potrzeby
nim manipulować.
Spotkali się spojrzeniami i Tamara się rozjaśniła. Kiedy uniosła smukły
kieliszek napełniony bezalkoholowym gazowanym napojem, poczuł ukłucie winy.
Rozpoznał w niej piękną, młodą, zakochaną kobietę. %7łałował, że nie potrafi
odwzajemnić takiej głębi uczucia.
Musiał zachować kontrolę. Nieważne, jak by to było kuszące, nigdy więcej nie
podda się tej sile mogącej w jednej chwili wynieść go pod niebiosa, a w następnej
posłać w dół, ku katastrofie. Oznaczało to, że nie mógł dać Tamarze tej bajki, której
pragnęła i na którą zasługiwała. Wątpił, by miał jakiekolwiek kłopoty z udawaniem,
że stracił dla niej głowę z miłości.
Przeprosiła swoje obecne towarzystwo i przytrzymując satynową spódnicę
ruszyła w jego kierunku. Po drodze wzięła pod rękę starszą kobietę.
83
S
R
Armand pospiesznie poprawił swój czarny krawat i przywołał najbardziej
czarujący uśmiech na twarz. Przywitał Elaine Kendle uściskiem dłoni i przygarnął
bliżej żonę. Skradł jej pocałunek, mrucząc przy tym cicho:
- Jesteś piękna.
Policzki Tamary pokraśniały, a Elaine westchnęła głośno.
- Zawsze była. Wątpię, żebyś w ogóle znalazł dziewczynę ładniejszą od
Tammy. - Położyła spracowaną dłoń na spowitej w tiul ręce córki i oczy jej
zabłysły. - Tak się cieszę, że wszystko się udało.
- A ja się cieszę, że przyszłaś.
Jasno z tego wynikało, że wcale nie była pewna, czy matka się pojawi.
Armand i Elaine mieli mały sekret - by jej ułatwić decyzję, zapłacił za jej bilet
lotniczy oraz dorzucił okrągłą sumę na strój i inne niezbędne wydatki.
Zarezerwował też nocleg w hotelu, podobnie zresztą jak i dla pozostałych gości,
choć nie spodziewał się tłoku.
Elaine cofnęła się, ukrywając emocje pod gestem wygładzania spódnicy.
- Wciąż studiujesz, Tammy? Pewnie już prawie kończysz.
Tamara zamrugała, najwyrazniej zaskoczona i ucieszona, że Elaine pamiętała
o tym.
- Za miesiąc mam egzamin. Potem jeszcze dwa przedmioty do zaliczenia i
dostanę dyplom.
- Bardzo sobie wzięłaś te studia do serca - powiedziała powoli Elaine. - Jestem
dumna, że to kontynuujesz. W twojej sytuacji niejedna dziewczyna by zre-
zygnowała.
Zapadła niezręczna cisza. Armand zorientował się, że obie kobiety rozważały,
jak odmienne wiodą życie.
Jedna z nich ledwie wiązała koniec z końcem, bo wybrała poświęcenie się dla
bliskich, druga niedawno straciła wszystko, zachowując tylko pragnienie osiągnięcia
czegoś, co było cechą definiującą człowieka sukcesu.
84
S
R
Oczywiście Tamara nigdy nie będzie musiała wykorzystywać tego dyplomu.
Kiedy pojawi się dziecko, a potem następne, będzie miała mnóstwo roboty.
Szanował jej ideały, tak samo powody, dla których tak twardo dążyła do osiągnięcia
niezależności. Jednak obecnie jej życie się zmieniło i był pewien, że z czasem
zrozumie, że praca poza domem może zniszczyć szczęśliwe życie rodzinne. A tego
nikt nie chciał.
Elaine upiła łyczek szampana, uśmiechając się lekko.
- Ja też ukończyłam kurs. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl