[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdy tego wieczoru po kolacji trzy pary oraz Brody i Bar-
bara zasiedli w bibliotece, Barbara najpierw podsumowała
przebieg dnia, a potem zaczęła mówić o roli dzieci jako spoi-
wa małżeństwa.
Następnie Trent i Elena z entuzjazmem opowiadali o swoim
synku. Elena zakończyła słowami:
- Chociaż, jak każde dziecko, sprawia wiele kłopotów,
jest owocem naszej miłości i oczywiście do szaleństwa go
kochamy.
Angeli zabiło żywiej serce, gdy pomyślała, że któregoś
dnia, w przyszłości, będzie mogła przytulić do piersi ciepłe
ciałko własnego dziecka, owoc miłości z mężczyzną, z któ-
rym połączą ją dozgonne więzy. Czas nieubłaganie umyka.
Musi od zaraz szukać mężczyzny, którego będzie zdolna
pokochać na zawsze...
- Dzieci są wspaniałe - obwieścił tubalnym głosem Bro-
dy, jakby odkrywał nie znaną nikomu prawdę. - Ja i Barbara
mamy dwoje. Oczywiście są już dorosłe i z własnymi rodzi-
nami, które są dla nas zródłem dodatkowej radości.
- Stan i ja nie możemy mieć dzieci - odezwała się z głę-
bokim smutkiem Edie. - Nie zliczę specjalistów, u których
byliśmy, ale niestety...
- W zeszłym roku postanowiliśmy adoptować dziecko
agencja obiecuje, że wkrótce będzie kogoś dla nas miała - wyjaśnił
Stan. - Już chyba nawet w przyszłym miesiącu
będziemy mieli dziecko...
62
RS
- Po dziesięciu latach oczekiwania wreszcie wykorzysta-
my wolny pokój - dodała Edie, siląc się na wesołość.
- A wy? - spytał Hanka i Angelę Brody. - Nie mówcie
mi tylko, że w pogoni za dolarem poświęcacie przyszłość
prawdziwej rodziny. - W głosie Brody'ego kryła się nutka
oskarżycielska.
- Ależ my nie poświęcamy rodziny dla kariery! To byłaby
głupota - odparł wesoło Hank, sięgając po dłoń Angeli. -
Przyciskasz mnie do muru. Mieliśmy to jeszcze przez pewien
czas zachować w tajemnicy. - Rozanielonym spojrzeniem
obrzucił brzuch Angeli i obwieścił: - Angela jest w trzecim
miesiącu ciąży...
63
RS
ROZDZIAA SZSTY
- Czyś ty zwariował?! - wykrzyknęła Angela, gdy za-
mknęły się za nimi drzwi sypialni. - W co ty siebie i mnie
wpakowałeś? Dopiero teraz stracisz klienta. Kiedy Brody się
dowie...
Hank wystawił obie dłonie w geście przeproszenia. Zda-
wał sobie sprawę, że Angela ma prawo być wściekła.
- Przepraszam, stokrotnie przepraszam. Sam nie wiem,
co mnie podkusiło, żeby to powiedzieć.
W głębi duszy wiedział, dlaczego wyrwał się z tym
oświadczeniem. Słuchając pozostałych par, poczuł zazdrość.
Po raz pierwszy w życiu poczuł zazdrość, widząc ludzi da-
rzących siebie głębokim uczuciem. Musiał stwierdzić, że
żadne z nich, dzieląc życie z drugim człowiekiem, nie utra-
ciło własnej indywidualności. %7ładne z nich nie było przyga-
szone rezygnacją z absolutnej suwerenności. Wprost odwrot-
nie. Ci ludzie promienieli szczęściem.
- Podkusił mnie nastrój chwili - mruknął po chwili za-
stanowienia.
- I tę chwilę wykorzystałeś, żeby mnie wpakować w cią-
żę. Jak ja z niej teraz wybrnę?
- Nic się nie bój. Wesprę cię przez następne sześć miesię-
cy. Zarówno psychicznie, jak i finansowo - odparł, siląc się
na wesołość.
- Jeśli do dowcip, to bardzo kiepski. A co powiesz Bro-
dy'emu za sześć miesięcy? Wykręcisz numer do wypożyczal-
ni noworodków? - Komizm sytuacji wreszcie do niej dotarł
i nagle parsknęła śmiechem.
- Brawo, dziewczyno. Widzę, że masz jednak poczucie
humoru.
- W twoim towarzystwie muszę się na nie zdobyć, bo
inaczej wpadłabym w depresję. Co więc zrobisz za sześć
miesięcy?
64
RS
- Nie zastanawiałem się nad tym. Nie sięgam tak daleko
w przyszłość. Myślę tylko jak by tu bezboleśnie przebrnąć
ten tydzień.
- Bezboleśnie! Powinnam spakować się i zmykać stąd
jeszcze dziś. Nie mam wcale ochoty nadal uczestniczyć w tej
maskaradzie.
- Właściwie to cię rozumiem.
Przeczesał włosy palcami, potem dłonią przeciągnął po
brodzie, ale milczał. Przez cały czas wpatrywał się w Angelę
i widać było, że intensywnie myśli.
Miał w tej chwili ochotę powtórzyć popołudniową przy-
godę i po raz wtóry zakosztować smaku ust Angeli. Zako-
sztować ust?! Boże drogi, od kiedy on myśli takimi katego-
riami? Otóż to!
Bardzo się sobie dziwił, że dotychczas uważał Angelę za
kobietę bez wdzięku. Przecież ona ma nie tylko wdzięk, ale
jest po prostu ładna według wszelkich kryteriów męskich.
Czy ja byłem ślepy? A może zbyt pochłonięty karierą, by to
zauważyć? Tak, tak, Angela ma egzotyczną urodę, promieniuje
ciepłem, które pozwala zapomnieć, że rysy jej twarzy
są, powiedzmy, nieco nieregularne. Jej oczy natomiast wprost
urzekają swoją głębią i barwą bursztynu...
- A wybrałeś przynajmniej imię dla naszej fontanny ra-
dości? - spytała przekornie Angela.
Wyrwany z rozmyślania o Angeli, nie zrozumiał:
- Fontanny radości?
- Przyszły owoc naszego związku. Publicznie zapowie-
dziany przez ciebie owoc.
- Aaa, oczywiście, że mam propozycje. Hank dla chłop-
ca, Scarlett dla dziewczynki.
- Widzę, że wiele o tym myślisz. Hank junior, rozumiem,
ale skąd się nagle wzięła Scarlett?
- Ojciec mi powiedział, że matka zawsze chciała mieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl