[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będziemy musieli znów pojechać do sądu. - Odgarnęła mu z czoła niesforny
kosmyk. - Zgoda?
- Zgoda - odparł i pocałował ją.
Lara dopilnowała, by Cal dotrzymał słowa. Bez skrupułów ucinała każdą
próbę rozmowy o procesie i zbliżającej się rozprawie. Kiedy wreszcie
nadszedł ten dzień, jechali do sądu w milczeniu. Bez słowa wkroczyli do
ponurego gmachu. Na korytarzu spotkali się z Carol.
- Jesteś gotowy? - spytała Cala.
- Jak nigdy dotąd.
Kiedy wchodzili do sali rozpraw, okazało się, że byli tam już jacyś
ludzie. W pierwszej ławce siedziała młoda, bardzo piękna kobieta. Obok
niej stał starszy pan w eleganckim trzyczęściowym garniturze.
- Kto to jest? - szepnęła Lara, zwracając się do Carol, gdy Cal zajął
wyznaczone mu miejsce.
- Zła nowina - odparła ponuro Carol. - Dowiedziałam się wczoraj, że
uzyskała zgodę na udział w rozprawie jako zainteresowana strona. Uznałam
RS
93
jednak, że nie zadzwonię do Cala. Nie chciałam dodatkowo denerwować go
przed przesłuchaniem.
- Ale kto to jest? - nalegała Lara.
- Maria Winterfield i jej adwokat.
Lara wbiła w Carol pełne przerażenia spojrzenie, a tamta ponuro
pokiwała głową.
- Tak, tak. To siostra Matthew Winterfielda. Obawiam się - dodała
prawniczka - że przyjechała dopilnować, by nie upadło żadne ż oskarżeń
przeciwko Calowi.
RS
94
ROZDZIAA SMY
- Co ona może zrobić? - spytała Lara. Kątem oka spoglądała w stronę
Cala. Czy i on zauważył niespodziewanych gości?
Carol wzruszyła ramionami.
- Nazwisko Winterfieldów nadal dużo znaczy w tych stronach. Chociaż
kongresman nie urzęduje już w swoim biurze, a Maria i jej matka
wyprowadziły się z miasta. Prawdę mówiąc, już przed poprzednią rozprawą,
w sprawie zwolnienia za kaucją, obawiałam się, żeby nie dowiedzieli się o
całej sprawie dziennikarze. Poprosiłam wtedy sędziego, żeby zamknął dla
prasy wszystkie rozprawy. Ci ludzie mają jednak szczególny dar
zdobywania potrzebnych informacji.
- Jacy ludzie?
- Bogaci - odparła Carol.
- A gdzie jest Canfield? - spytała Lara, rozglądając się dookoła.
- Oto jego następca. - Carol wskazała na starszego, szpakowatego
mężczyznę z gładko przystrzyżonymi wąsami. Miał na sobie kosztowny
garnitur i drogi zegarek.
- Coś mi mówi, że jego obecność tutaj to także zły znak - powiedziała ze
smutkiem Lara.
- Odrzucenie wniosku o zwolnienie za kaucją byłego zbiega wydawało
się tak łatwe, że uznano, iż nawet początkujący młodszy zastępca
prokuratora okręgowego, Canfield, bez trudu sobie z tym poradzi -
powiedziała Carol z łobuzerskim uśmieszkiem. - Wyobrażam już sobie, co
tam siedziało, kiedy Canfield wrócił do biura z zaskakującą wiadomością,
że Cal wyszedł na wolność. Drugi raz nie chcieli ryzykować.
- Któż więc. to jest?
- Sam prokurator okręgowy. John Singola.
Cal odwrócił głowę i spojrzał na Larę. Uśmiechnęła się do niego
promiennie, by dodać mu odwagi. Miała właśnie podejść do niego
porozmawiać z nim przez moment, lecz na salę wszedł sędzia. Carol
gestami nakazała im, by zajęli miejsca.
Lara siedziała w pierwszym rzędzie. Drżące ręce złożyła na kolanach.
Bała się. Możni tęgo świata uparli się, by wtrącić Cala dowiezienia, by go
jej odebrać., Zrobiło się jej ciemno przed oczami. Miała wrażenie, że osuwa
się na podłogę. Wyprostowała się i z całej siły zacisnęła ręce na poręczy
fotela. Jakby znalazła się nagle na pokładzie miotanego sztormem statku.
- Dobrze się czujesz? - usłyszała tuż przy uchu szept Carol. - Nie
wyglądasz najlepiej.
RS
95
- Boję się, Carol. Jestem przerażona.
Carol kiwnęła głową i poklepała ją po dłoni. Potem wróciła na swoje
miejsce.
Rozpoczynała się rozprawa. Lecz im bardziej Lara starała się skupić, tym
mocniej cały świat kołysał się jej przed oczami. Wbiła wzrok w szerokie
ramiona Cala. Jednak i ten obraz chwiał się i rozmywał. Poczuła gwałtowne
skurcze żołądka. Zerwała się gwałtownie i podczas gdy wozny donośnym
głosem oznajmił o rozpoczęciu rozprawy, wybiegła z sali.
Z trudem zdążyła dobiec do toalety. Tam zwróciła mikroskopijne ilości
jedzenia, jakie zdołała wmusić w siebie tego dnia. Potem obmyła twarz
zimną wodą i z zamkniętymi oczami oparła się o ścianę. Długo stała bez
ruchu, oddychając ciężko. Nagle rozległo się gwałtowne łomotanie do
drzwi.
Wyszła z toalety chwiejnym krokiem. Za drzwiami stał wozny. Uważnie
przyglądał się jej bladej jak płótno twarzy.
- Panienko, dobrze się pani czuje? Mecenas Novak zauważyła, że pani
wyszła i posłała mnie za panią - powiedział z troską w głosie.
Lara pokiwała głową, lecz obraz woznego znów zaczął chwiać się i
falować. Jego głos cichł i zanikał. Robił się gruby i niewyrazny. Wyciągnęła
ręce i osunęła się w jego ramiona bez przytomności.
Lara zbudziła się w ciemnym, nie znanym jej pokoju. Po chwili, kiedy jej
oczy przyzwyczaiły się do mroku, zrozumiała, że jest w szpitalu. Za oknem
była noc. A na stojącym przy łóżku krześle spał Cal.
Stopniowo wracały do niej Obrazy i wspomnienia minionego dnia. Nagle
usiadła gwałtownie. Przypomniała się jej rozprawa. Co się stało? Czemu Cal
był na wolności? Zawołała go. Lecz ze schrypniętego gardła wydobył się
tylko cichy skrzek.
Spróbowała ponownie. Udało się. Cal otworzył oczy.
- Och, kochanie, obudziłaś się! - wykrzyknął i wziął ją za rękę. - Jak się
czujesz?
- Co ja tutaj robię? - wyszeptała.
- Zasłabłaś podczas rozprawy dziś rano. Wozny wezwał ambulans i
znalazłaś się tutaj. Chcą cię zatrzymać na obserwację, bo parametry
podstawowych funkcji życiowych są niestabilne... czy coś w tym rodzaju.
Czy pamiętasz cokolwiek?
Lara potrząsnęła głową. Uniósł jej dłoń do ust.
- Tak bardzo się bałem. Czułem się winny. Jestem pewien, że to tylko
stres. Wizyta w sądzie, cała ta sprawa...
RS
96
Lara wsparła się na łokciu. Zwilżyła językiem wyschnięte wargi. Cal
podał jej szklankę z wodą.
- Co się stało? - wyszeptała.
- Już ci powiedziałem. Zasłabłaś...
Pokręciła głową tak gwałtownie, że umilkł natychmiast.
- W sądzie. Zarzuty...
- Oddalone. - Uśmiechnął się szeroko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]