[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kombinacja.  Jesteś kobietą. Bardzo atrakcyjną kobietą, nawet kiedy masz oczy czerwone od
płaczu i szlafrok o wiele za duży. Ja... pociągasz mnie, do diabła!  Zwietnie, Langley. Wpadłeś z
deszczu pod rynnę.
 Nie musisz zaraz kląć. Ty też mnie pociągasz, ale to żadna niespodzianka. Jesteś... niezle
prezentującym się mężczyzną.
Hank z niedowierzaniem pokręcił głową. Jak mu się udało znalezć tę jedyną kobietę na
świecie, która miała zakodowaną w genach zdolność doprowadzania go do szału?
Zerwał się i zaczaj przemierzać pokój. %7łyłka pulsowała na jego skroni. Bolała go noga. Szyte
na zamówienie buty zaczęły cisnąć.
1 przekonywał się nieomylnie, że jego spodni nie skrojono, mając na uwadze obecny stan ich
właściciela.
A ona siedzi tu sobie jak... sam już nie wiedział, jak kto, i tym swoim łagodnym, lekko
ochrypłym głosem oznajmia, że on też ją pociąga. Nie jego pieniądze. Nawet nie jego pozycja
społeczna. Pociągają on! Hank Langley, mężczyzna.
 I co wobec tego?  zapytał ostrożnie.  Jak, twoim zdaniem, powinniśmy teraz postąpić?
 Jeszcze tego nie przemyślałam. A co, twoim zdaniem, powinniśmy zrobić?
 Nic!  niemal krzyknął.  Nic, do cholery. Może, jak nie będziemy na to zwracać uwagi,
umrze śmiercią naturalną.
 A jeśli nie?
 Kochanie, nie rozumiesz? Mógłbym być twoim ojcem. Skinęła głową.
 Czasami chciałabym, żebyś nim był, ale w zasadzie cieszę się, że nie jesteś.
 A co to ma znaczyć?  Zamurowało go.
Zagryzła dolną wargę, a jego wyobraznia znowu zaczęła pracować na najwyższych obrotach.
 Tylko tyle, że ogólnie byłbyś cudownym ojcem, ale gdybyś był moim, to nie
prowadzilibyśmy tej rozmowy, prawda?
 Możesz to wyjaśnić jeszcze raz?
 Nie jestem głupia, Hank. Wiem, że chciałbyś się ze mną przespać. Wiem, że to cię męczy z
powodu Manie i z powodu... no, z różnych powodów. Ale wiem też, że nie dlatego tak mi
pomagasz. Zawiozłeś mnie do Midland. Przyleciałeś ze mną tutaj. Jesteś taki miły i w ogóle. 
Zaklął z cicha pod nosem, co Callie zignorowała.  Chodzi o to, że ja też bym chciała, bardzo,
tylko że nigdy niczego takiego nie robiłam i pewnie wszystko bym zepsuła, a teraz nie mam siły
na dodatkowe kłopoty w moim życiu. Rozumiesz mnie?
Zamknął oczy, odetchnął głęboko i policzył do dziesięciu. Nie pomogło. Kiedy je znów
otworzył, Callie ciągle tu była i nadal patrzyła na niego tak, jakby był spełnieniem wszystkich jej
marzeń, a przecież nie był. W każdym razie nie takich marzeń, które powinna mieć przyzwoita
młoda dama z zasadami.
 Kochanie, nie kuś mnie. Nie jestem święty.
 Nie jesteś?
No właśnie, znowu to samo! Ten srebrzysty błysk w jej oczach. Leciutka nuta kpiącego
śmiechu w jej łagodnym głosie.
 A niech cię!  warknął.  Nauczę cię, że nie wolno drażnić się ze starszymi!
Pochylił się i chwycił ją w ramiona. Nawet nie próbowała się opierać. Jej włosy już prawie
wyschły i łaskotały go w podbródek, kiedy wtuliła twarz w jego szyję.
Hank zapewnił sam siebie, że da jej tylko, wyraznie bardzo potrzebną, lekcję na temat igrania
z ogniem, ale sam w to nie wierzył. Mógł ją tu przysłać z Pete em. Wcale nie musiał jej
towarzyszyć. Przecież nie była tu obca, to jej miasto, ma tu przyjaciół. Sama mogła się
wszystkim zająć.
Wtuliła siew jego ramiona. Jej oddech muskający jego skórę był ciepły i słodki. Westchnęła
cichutko i przywarła do niego. To wystarczyło. Ostatnia iskra zdrowego rozsądku zabłysła i
zgasła.
Chwycił ją na ręce i ruszył w stronę sypialni. Gdzieś miał zabezpieczenie  pewnie w
saszetce z przyborami do golema. Nie spodziewał się, że będzie mu potrzebne, ale nigdy nie
podróżował bez prezerwatyw. Zamierzał wykazać się odpowiedzialnością. Delikatnie położył ją
na łóżku.
 Zaraz wrócę  szepnął.
 Nie zostawiaj mnie. Och, proszę...  Chwyciła go za ramiona i przyciągnęła do siebie.
Jej palce poruszały się po jego piersi gorączkowo, niewprawnie, wzniecając ogień, nad
którym Hank nie mógł zapanować. Odsunął się, ściągnął koszulę i rzucił ją na bok, myśląc tylko
o tym, by poczuć dotyk nagiej skóry Callie. Drżał cały i z trudem utrzymywał kontrolę.
 Wcale mi nie pomagasz  powiedział, ale ponieważ przy tym całował ją w szyję, mogła nie
usłyszeć. Jej dłonie sięgnęły do jego paska, ale potem wróciły. Musnęła sutki ukryte w ciemnych
włosach. Przeszył go prąd.
Gdzieś w jego głowie tłukło się ostrzeżenie. Zignorował je. Musiał się skoncentrować z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl