[ Pobierz całość w formacie PDF ]

188
RS
Znów nakrył jej usta swoimi, przesuwając jednocześnie dłońmi
po jej ramionach. Tym razem nikt ich nie widział i nie mógł im
przeszkodzić. Bryan wyraznie dał jej do zrozumienia, jak wyobraża
sobie zakończenie wieczoru. Dał jej czas na decyzję. Mogła mu
powiedzieć, że woli spędzić czas w samotności.
Popatrzyła na niego. Miał lekko zaczerwienioną twarz,
zmierzwione włosy i pałający wzrok. Delikatne drżenie mięśni
zdradzało towarzyszące mu napięcie. Czuła, że ich pocałunki wywarły
na nim równie wielkie wrażenie jak na niej.
Była pewna, że jej pragnie, przynajmniej tej nocy. Ona także go
pragnęła, choć wolałaby dłuższą znajomość. Nie miała dość siły, żeby
odesłać go do domu. Pomyślała, że jeśli zachowa ostrożność, ten
jeden, jedyny raz nie powinien zmienić jej życia ani złamać jej serca.
Musiała sobie tylko ciągle przypominać, że ich znajomość wkrótce się
zakończy. Nie mieli przed sobą przyszłości. Pozostała im tylko ta noc.
Objęła dłońmi jego twarz i lekko pocałowała go w usta.
- Czy pokazałam ci całe moje mieszkanie?
- Nie. Nie przypominam sobie.
- Oprócz tych pomieszczeń, które znasz, jest już tylko niewielka
sypialnia, ale łóżko wystarczy dla dwojga.
- Chcesz, żebym został? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, jeśli ty tego chcesz.
- Myślę, że znasz odpowiedz.
- W takim razie zostań.
- Musimy porozmawiać.
189
RS
Pocałowała go, wsuwając język głęboko w jego usta, i otarła się
o niego piersiami.
- Dość już rozmów na dzisiaj. Przytulił ją mocno.
- Mam nadzieję, że nie przemawia przez ciebie szam pan.
- To nie szampan - zapewniła, wysuwając się z jego objęć.
Wstała i podała mu rękę. - Pozwól, że pokażę ci swoją sypialnię,
Bryan.
Po niedługim czasie Grace przekonała się, że jej wyobrażenia na
temat seksu z Bryanem były bardzo odległe od rzeczywistości.
Wprawdzie wiedziała, że jest wspaniale zbudowany, jednak gdy
ściągnął koszulę, zaparło jej dech z wrażenia. Przesuwając dłońmi po
muskularnym torsie, cieszyła się jego siłą i ciepłem. Wciąż nosił
bandaż na lewym przedramieniu.
Pocałowała go w zagłębienie szyi, ramiona i brodawki piersi,
czując szybki rytm jego serca. Cieszyło ją, że potrafi go pobudzić
samym dotykiem.
Rozpiął jej suknię, poczuła miły chłód na plecach. W chwilę
pózniej suknia zsunęła się i Grace została jedynie w staniku bez
ramiączek i koronkowych figach. Kupiła tę seksowną bieliznę
poprzedniego dnia. Zapewne już wtedy przypuszczała, że Bryan
będzie ją oglądał w samej bieliznie.
Była niezmiernie zadowolona, że zdecydowała się na ten zakup.
Bryan cofnął się o krok i z upodobaniem objął ją wzrokiem. Nie
zamierzał jednak zwlekać. Po chwili leżała pod nim na łóżku.
190
RS
Otoczyła go ramionami i oplotła nogami. Wciąż miał na sobie
spodnie; nie mogła się doczekać, kiedy je zdejmie, tymczasem jednak
poddała się pieszczotom jego rąk.
Rozpiął jej stanik i ściągnął figi, po czym zaczął jej dotykać
palcami, wargami, językiem. Nie była w stanie leżeć nieruchomo;
wiła się pod nim, całując go w miłosnej gorączce.
W końcu znalazła zapięcie jego spodni. Bryan pomógł jej je
zdjąć i wkrótce dołączyły do leżącej na podłodze sukni. Ogarnięci
pożądaniem, zaczęli pieścić się gorączkowo, w szaleńczym tempie
doprowadzając się wzajemnie na skraj rozkoszy. Po raz pierwszy
Grace widziała Bryana, który nie panował nad sobą.
Tym razem nie odgrywali niczego na użytek publiczności, byli
po prostu Bryanem i Grace. Czuła się wspaniale. Kiedy się
zabezpieczył i w nią wszedł, przyciągnęła go do siebie ze wszystkich
sił i wygięła ciało w łuk.
Zdążyła tylko pomyśleć, że doskonale do siebie pasują, a potem
wszystkie doznania skupiły się w jedno.
- Grace - wydyszał.
Nie była w stanie wymówić słowa, targana spazmami spełnienia.
Potem znieruchomieli.
Nie miała pojęcia, ile czasu upłynęło, nim Bryan poruszył się
pierwszy i położył obok niej na plecach. Było jej trochę żal, że się
rozłączyli.
Przyciągnął ją do siebie zdrową ręką.
- Jak się czujesz? - zapytał ochrypłym głosem.
191
RS
- Doskonale - odpowiedziała, z trudem wydobywając słowa ze
ściśniętego gardła. - Co z twoim ramieniem?
Miała wrażenie, że nie zrozumiał pytania.
- Czuje się świetnie, podobnie jak cała reszta.
Na wszelki wypadek postanowiła nie zgłębiać tematu. Ogarnęło
ją zmęczenie. Ziewnęła.
Bryan roześmiał się i pocałował ją w skroń.
- Nie zmuszaj się do czuwania z mojego powodu.
- Uhm. - Wtuliła twarz w poduszkę. Bryan wstał. Słyszała, jak
po niedługim czasie wraca do łóżka, jednak nie była w stanie się
poruszyć. Marzyła o tym, aby zasnąć i uspokoić skołatane nerwy.
Wmawiała sobie, że da radę, po kilku szalonych tygodniach
powróci do dawnego trybu życia i wyjdzie obronną ręką z całej
sytuacji. Wybaczy sobie tę jedną noc, w czasie której dała upust
emocjom.
Z tą myślą zasnęła w objęciach Bryana.
Pogrążona w półśnie Grace czuła, że istnieje jakieś powód, dla
którego nie powinna otwierać oczu tego niedzielnego poranka.
Nasunęła kołdrę na głowę, starając się zdrzemnąć, jednak coś nie
dawało jej spokoju. Zawsze spała w obszernym podkoszulku i
majtkach, nigdy nie budziła się naga.
W końcu otworzyła oczy, mrużąc je przed słonecznym światłem,
sączącym się do pokoju przez zasłony. Na szczęście była w łóżku
sama. Nie słyszała, jak Bryan wychodził; więc pewnie wymknął się
192
RS
po cichu w nocy. Odczuwała zadowolenie, że jest sama i nie musi
patrzeć mu teraz w oczy.
Nie zamierzała się obwiniać. Pomyślała, że to, co się stało, było
nieuniknione. Zmierzali ku takiemu zakończeniu od chwili, gdy
przystała na jego plan i zgodziła się zostać  narzeczoną". Niezależnie
od tego, czy powodowała nią ciekawość i pragnienie bliskości, czy też
jej decyzja wyniknęła z błędnej oceny sytuacji, to wszystko musiało
nastąpić. Teraz jednak będą musieli się rozstać i pójść każde w swoją
stronę.
Szybko umyła zęby, wzięła prysznic i związała wilgotne włosy
w koński ogon. Nie zamierzała tracić czasu. Musiała się opanować i
zastanowić, co powiedzieć Bryanowi przy następnym spotkaniu.
Postanowiła spokojnie mu wytłumaczyć, że choć ostatnia noc
była tak upojna, nie może się powtórzyć. Pochodzili z różnych
środowisk i dzieliło ich zbyt wiele, aby mogli utrzymać nawet luzną
znajomość. To absolutnie nie wchodziło w rachubę.
Nadal nie wierzyła, że Bryan myślał o niej poważnie. Był
znanym kobieciarzem, a poza tym Grace nie spełniała wymagań, jakie
stawiał kandydatce na żonę.
Ubrała się w podkoszulek i luzne dżinsy i boso przeszła do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl