[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie zostawimy was - zawołał Alaric.
- Idzcie! - odkrzyknął Stefano. - Idzcie na bal, zróbcie- co tylko możecie.
Idzcie!
Wilk znów atakował- pomimo krwawiącej rany na głowie i
rozszarpanego barku. Tygrys podjął walkę. Odgłosy walki stały się tak
106
głośne, że Elena z trudem mogła to znieść. Meredith i inni uciekli; latarka
Alarica zniknęła.
- Stefano! - krzyknęła, widząc, że zamierza zmierzyć się z tygrysem.
Jeżeli on zginie, ona zginie z nim.
Odzyskała możliwość poruszania się. Podeszła do Stefano, szlochając.
Przytulił ją i obrócił się tak, by stanąć między nią a tygrysem i wilkiem. Ale ona
była uparta, równie uparta jak on. Okręciła się i oboje stanęli zwróceni twarzą
do walczących zwierząt.
Wilk został pokonany. Leżał na plecach, a chociaż jego futro było zbyt
ciemne, aby widać było na nim krew, pod nim zbierała się czerwona kałuża.
Biały tygrys stał nad nim, jego zęby dzieliły centymetry od gardła wilka.
Ale nie ugryzł go. Tygrys podniósł głowę i spojrzał na Stefano i Elenę.
Elena zauważyła, że z dziwnym spokojem obserwuje szczegóły jego
wyglądu: proste i smukłe wąsy- jakby srebrne żyłki; śnieżnobiałe futro,
przecięte pasami koloru niepolerowanego złota. Srebro i złoto, pomyślała-
przypominając sobie sowę w stodole. A potem pojawiło się kolejne
wspomnienie... czegoś- co widziała... albo o czym słyszała...
Uderzeniem łapy tygrys wytrącił latarkę z dłoni Stefano. Elena usłyszała
syk bólu, ale w całkowitej ciemności nie mogła nic dostrzec. Gdy nie ma
żadnego, najmniejszego zródła światła, nawet łowca traci wzrok. Wtuliła się w
Stefano i czekała na śmiertelny cios.
Nagle przed oczami miała szarą, wibrującą mgłę, nie mogła już trzymać
się Stefano. Nie mogła myśleć, nie mogła mówić. Podłoga zdawała się gdzieś
znikać. Półprzytomna zdała sobie sprawę, że użyto przeciw niej mocy, że
opanowała ona jej umysł.
Poczuła, jak ciało Stefano słabnie, osuwa się. Nie mogła dłużej opierać
się mgle. Upadła. Uderzenia o ziemię już nie poczuła.
Rozdział 14
Biała sowa... Drapieżnik... Aowca... Tygrys. Bawi się z tobą jak kot z
myszą. Jak kot... Wielki kot...
Kociak. Biały kociak.
Zmierć jest w domu.
107
A kociak, ten kociak uciekł przed Damonem. Nie ze strachu, ale żeby nie
zostać rozpoznany. Jak wtedy- kiedy stał na piersi Margaret i zaczął piszczeć na
widok Eleny za oknem.
Jęknęła i niemal się ocknęła, ale szara mgła znów pozbawiła ją
przytomności, zanim zdołała otworzyć oczy. W głowie znów kłębiły
się myśli.
Zatruta miłość... Stefano, nienawidziła cię, zanim znienawidziła
Elenę... Biel i złoto... Coś białego... Coś białego pod drzewem...
Tym razem, kiedy spróbowała otworzyć oczy, udało jej się. Zanim dostrzegła
co; w bladym, zamglonym świetle, zrozumiała. Rozwiązała zagadkę.
Postać w białej sukni z trenem odwróciła się od świecy, którą zapalała, i
Elena ujrzała twarz, która mogłaby być jej własną. Ale była nieco zmieniona,
blada i piękna jak lodowa figura, zniekształcona. Wyglądała jak niezliczone
odbicia- które widziała we śnie o sali luster. Wykrzywiona i głodna. Szydercza.
- Witaj, Katherine - szepnęła.
Katherine uśmiechnęła się przebiegle.
- Nie jesteś taka głupia, jak myślałam - powiedziała. Jej głos był lekki i
słodki. Jak ze srebra, pomyślała Elena. Jak jej rzęsy. Jej suknia też połyskiwała
srebrem. Ale jej włosy były złote, niemal takie jak Eleny. Oczy były
szmaragdowe. Na szyi miała naszyjnik z kamieniem w tym samym żywym
kolorze.
Elenę bolało gardło, krzyczała. Wystarczyło, że powoli obróciła głowę na
bok, żeby poczuć ból.
Stefano stał obok niej, pochylony do przodu- z rękami
przywiązanymi do żelaznych belek bramy. Głowa opadła mu na pierś,
ale mogła dostrzec, że jego twarz jest trupio blada. Miał rozorane
gardło, krew zasychała na kołnierzu.
Obróciła się do Katherine. Zakręciło jej się w głowie od zbyt
gwałtownego ruchu.
- Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś?
Katherine uśmiechnęła się, ukazując ostre zęby.
- Bo go kocham - powiedziała dziecinnym głosikiem.
Czy ty go nie kochasz? Dopiero teraz Elena uświadomiła sobie, dlaczego
nie może się ruszyć i dlaczego bolą ją ręce. Była przywiązana do bramy tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl