[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Naprawdę przykro mi odchodzić w takim momencie -
stwierdziła Deanie - ale Phil wkrótce wróci do domu. Obiecał
zabrać nas gdzieś na kolację. Chodź, Katie, musimy już je-
chać. - Zerknęła na zegarek, a potem na Lori Lee. - Jest za
dziesięć siódma. Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym odwio-
zła Darcie do Eve?
- Nie, dziękuję. Jeśli Rick zaraz nie przyjdzie, to sama ją
odwiozę.
- Dobry pomysł. - Deanie mrugnęła do niej z uśmiesz-
kiem. - Oczekuję wyczerpującej relacji.
- Nie będzie niczego do opowiadania - obruszyła się Lori
Lee, machając przyjaciółce ręką na pożegnanie.
Darcie pociągnęła ją za rękaw.
- Przykro mi, że mój tatuś zawsze, się spóźnia. Czasami
śpi po południu, po powrocie z pracy. Pracuje bardzo ciężko i
jest zmęczony.
Lori Lee skinęła głową, ale w gruncie rzeczy w duchu zi-
rytowana była nieodpowiedzialnością Ricka. Inni rodzice,
niektórzy także samotnie wychowujący dzieci, zawsze zdąża-
li na czas, dlaczego więc jemu nigdy się to nie udawało?
- Czy twoja ciocia jest teraz w domu? - zapytała
dziewczynkę.
- Ciocia Eve jest teraz na zajęciach z ceramiki. Ale wujek
Tommy jest w domu. Dzisiaj jest hamburgerowy wieczór.
Wujek Tommy szykuje kolację. Lubię jego hamburgery,
chociaż tatuś robi lepsze.
- Wygląda na to, że rzeczywiście coś zatrzymało twojego
tatę - powiedziała Lori Lee, zdejmując kurtkę dziewczynki z
wieszaka. - Zawiozę cię do domu i porozmawiam z nim.
Gdy już obydwie siedziały w buicku, Darcie odezwa-
ła się niespodziewanie:
- Wie pani, że mój tatuś nie ma żony.
- Wiem - odrzekła Lori Lee, zapalając silnik.
- Czasem spotyka się z kobietami. Ciocia Eve próbowała
znaleźć mu żonę, ale nie spotkał jeszcze kobiety, którą chcie-
libyśmy zatrzymać.
Lori Lee wbrew sobie musiała się uśmiechnąć.
- Naprawdę?
- Tak. Ciocia Eve mówi, że tatuś jest za bardzo wybred-
ny, ale on jej powiedział, że nie ma zamiaru żenić się z
pierwszą lepszą. Chce znaleźć kogoś, kogo obydwoje mogli-
byśmy pokochać.
- Jestem pewna, że twój tata pewnego dnia trafi na wła-
ściwą kobietę - odrzekła Lori Lee. Nie mogła uwierzyć, że
rozprawia o życiu uczuciowym Ricka z jego sześcioletnią
córką.
- Pani też nie ma męża, prawda? - zapytała Darcie.
Lori Lee wiedziała, do czego zmierza ta rozmowa, ale nie
próbowała zmieniać tematu.
- Nie, nie mam męża, ale mam kilku przyjaciół.
- A nie chciałaby pani mieć jeszcze jednego?
Lori Lee była jednocześnie wzruszona i rozbawiona. Miała
nadzieję, że dziecko nie wpadnie na pomysł, by połączyć siły
z ciotką Birdie.
- Trudno byłoby mi znaleźć czas dla jeszcze jednego
przyjaciela - stwierdziła, resztkami sił powstrzymując
uśmiech.
- A nie mogłaby pani pozbyć się któregoś ze starych
przyjaciół, żeby zrobić miejsce dla nowego?
Szczęśliwie wjeżdżały właśnie na podjazd przed domem
Eve Nelson. Dom siostry Ricka stał przy Wschodniej Szóstej
Ulicy, zaledwie o kilka minut drogi od centrum.
- Jesteśmy już na miejscu - powiedziała Lori Lee.
Zatrzymała samochód i odpięła pas dziewczynki.
- Pójdę powiedzieć wujkowi, że już jestem. A pani
może pójść do nas i porozmawiać z tatusiem. Proszę mu
powiedzieć, że odłożę dla niego hamburgera. - Dziewczynka
zamilkła na chwilę, po czym dodała: - Jeśli pani chce, może
pani zostać z nami na kolację.
- Och. Bardzo ci dziękuję za zaproszenie, ale dzisiaj
nie mogę zostać.
- Może któregoś innego dnia?
- Może.
- Poproszę ciocię Eve, żeby do pani zadzwoniła.
Zanim Lori Lee zdążyła odpowiedzieć, mała wyskoczyła z
samochodu i wbiegła do domu. Lori Lee wysiadła i poszła w
stronę garażu, nad którym mieściło się mieszkanie Ricka.
Całe podwórze było jasno oświetlone.
Zastanawiała się, czy zastanie Ricka w domu. Zauważyła
stojącą w garażu półciężarówkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl