[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wracasz do domu dość pózno, co?
Drgnąwszy nerwowo, Jolie odwróciła się w poszukiwaniu mężczyzny, który się
odezwał. Wrzuciła klucze do kieszeni lnianego żakietu i ruszyła wzdłuż werandy. Z
nogą na nodze, w niedbałej pozie starego domownika, na jednym z bujanych foteli
siedział Max. Jego błękitna koszula była rozpięta i zwisała luzno na biodra.
Zmierzyła go wzrokiem od mokrych włosów  najwyrazniej właśnie wziął prysznic
 aż po bose stopy.
 Czekasz na mnie, najdroższy braciszku?
 Być może.
Nie widziała wyraznie jego oczu, więc czuła się trochę niepewnie. Odkryła, że
najłatwiej przewidzieć reakcje Maksa, przyglądając się jego stalowoniebieskim
oczom.
Zdjęła pomięty żakiet, powiesiła na oparciu drugiego bujanego fotela i usiadła.
 Czy wszyscy już śpią?
 Moja matka i Mallory są w swoich pokojach  odparł.  Wujek Parry kilka
nocy w tygodniu spędza poza domem. A ciocia Clarice jeszcze nie wróciła z randki
z Nowellem Landersem.
 Nie lubisz Landersa, prawda?
 Nie ufam mu.
 Czemu?  Jolie zaczęła się bujać.
 Chce czegoś od cioci Clarice. Nie potrafię tylko dojść, czego. Prawdopodobnie
pieniędzy.
 A nie przyszło ci do głowy, że po prostu jest tym, za kogo się podaje, i pragnie
samej Clarice?
 Nie wiedziałem, że jesteś romantyczką.
Raczej wyczuła, niż usłyszała rozbawienie w jego głosie.
 Nie jestem romantyczką, w każdym razie nie do końca. Ale nie jestem również
przesadnie podejrzliwa. Nie kwestionuję motywów wszystkich dookoła... chyba że
dają mi do tego powód.
Odwrócił głowę w jej stronę i światło z okna padło na jego twarz. Zauważyła, że
się uśmiecha.
 Może przejmiesz opiekę nad ciotką, skoro zostajesz w Belle Rose.
 Nie sądzę, żeby Clarice potrzebowała opiekuna. Jest trochę bardziej
zbzikowana niż większość ludzi, ale nie jest wariatką.
 Wcale nie powiedziałem, że jest wariatką. Ale stanowi łatwy łup dla oszusta,
który twierdzi, że był przy śmierci jej ukochanego Jonathana.
Gdyby miała trochę mniej oleju w głowie, przysięgłaby, że Maksowi naprawdę
zależy na cioci Clarice. Ale było to niemożliwe. Max Devereaux jest bezdusznym
draniem.
 Może Landers naprawdę był przy śmierci Jonathana.
Max pokręcił głową.
 Jakiś miesiąc temu Louis poprosił, żebym sprawdził Nowella Landersa. W
oddziale Jonathana nie było nikogo o tym nazwisku. %7ładen Nowell Landers nie
służył w Wietnamie w tym samym czasie co Jonathan.
 Ach, tak.  Popatrzyła mu w oczy.  Powiedziałeś jej o tym? Czy ciotka wie,
że Landers ją okłamał?
 Powiedziałem. A ona stwierdziła, że to musi być pomyłka, że mam złe
informacje.
 A rozmawiałeś o tym z Landersem?
 Jeszcze nie. Byłem zajęty pilniejszymi sprawami. Chorobą, a potem śmiercią
Louisa, by wymienić dwie najważniejsze.
No tak, Max był prawą ręką Louisa Royale'a, synem, którego jej ojciec zawsze
pragnął, a nigdy nie miał. Jego następcą w świecie polityki i biznesu Południa,
osobą, która przejmie jego pozycję i wpływy.
 Biorąc pod uwagę, jak bardzo się do siebie zbliżyliście, dziwię się, że nie
nazywałeś go  tatą .
 Miałem dziewiętnaście lat, kiedy ożenił się z moją matką  odparł Max
spokojnym, pozbawionym emocji tonem.  Poza tym ojcem zawsze będzie dla
mnie Philip Devereaux.
 Hm. Pamiętam Philipa. Był cichym, nieśmiałym człowiekiem. Bardzo
poczciwym.  Wychyliła się przez poręcz fotela i spojrzała Maksowi w oczy.  Co
się stało z nienawiścią którą czułeś do mojego ojca? Przecież zawsze uważałeś, że
gdyby nie poinformował policji, że Philip zdefraudował pieniądze w ich spółkach,
Devereaux nie popełniłby samobójstwa.
Max milczał przez chwilę. Wokół rozbrzmiewało monotonne brzęczenie cykad,
przypominając Jolie letnie wieczory z dzieciństwa, gdy siedziała z rodziną na
ganku lub uganiała się za robaczkami świętojańskimi po ogrodzie. Lecz oprócz
znajomego letniego chóru słyszała oddech Maksa. Nagle ogarnęła ją przemożna
chęć, by go dotknąć; położyć dłoń na jego piersi, poczuć miarowe bicie jego serca.
 Zrobiłem dla Louisa to, czego ty odmówiłaś mojej matce  powiedział Max
dziwnie łagodnym głosem.
 Co?  Wyczuwała promieniującą od niego aurę żalu i cierpienia, ale było to
doznanie tak subtelne, że może przeżywała je tylko w wyobrazni.
 Dałem mu szansę. Zdobyłem się na to, by go poznać, przekonać się, jaki jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl