[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jak cholera - mruknął, zrywając się na nogi. - Zaraz wracam.
- Możesz mi przynieść hot-doga?
Skinął głową i odszedł. Barrie zaśmiała się, patrząc za nim. Wyszło cudownie. Nawet lepiej, niż się
spodziewała. Michael najwyraźniej traktował baseball bardzo poważnie. Tak samo jak ona.
Przeczytała program i obserwowała rozgrzewkę graczy na boisku. Przyglądając sję drużynie "Red Cincinnati",
przypomniała sobie dzieciństwo i swoje wypady z ojcem na stadion "Cincinnati" podczas jego rzadkich
odwiedzin w domu. To jedyne momenty, które ich łączyły, jedyne, w których docierało do niego, że ona w ogóle
istń'ieje. Nawet .gdy przeprowadziła się do Los Angeles, zawsze było dla niej istotne, żeby zobaczyć "Redsów",
kiedy tylko tu grali. Wracało wtedy do niej jedno z niewielu dobrych wspomnień związanych z ojcem i na ile
mogła, starała
się nie dopuśCić do siebie goryozy.
.
- Oto twój hot-dog - szorstkie słowa Michaela przerwały jej rozważania. Spojrzała w górę i wybuchnęła
śmiechem. Michael założył błękitną czapeczkę kibica "Dodgersów", a gdy uwolnił dłonie od hot-dogów. i piwa,
sięgnął jeszcze po proporczyk drużyny.
- Widzę, że odnajdujesz ducha tej zabawy - stwierdziła Barrie wesoło.
- Możesz się założyć, że tak. A w ogóle to możemy się założyć o wynik. Ot tak, żeby było zabawnie -
zaproponował z lekko złośliwym, acz kuszącym
uśmiechem.
.
Barrie oblizała nerwowo wargi.
- A ... Wydaje mi się, że i bez tego będzie dostatecznie ciekawie.
- Tchórz. - Spokojny głos Michaela brzmiał tak wyzywająco, że Barrie nie mogła tego zignorować.
- W porządku, Compton. o co zakład?
- Jeśli wygrają "Cincinnati", w przyszłym tygodniu zabiorę cię na uroczysty benefis w pawilonie Dorothy
Chandler. - Spojrzał na.nią znacząco. - A jeśli wygrają "Dodgersi", pójdziesz do mnie dziś wieczorem.
- Można spróbować. Ale - potrząsnęła głową - to nie jest zakład. Wygrywasz w każdym przypadku.
By uciszyć te wątpliwości, przejechał palcem wokół Je] warg.
- Ty też - powiedział wolno, wprowadzając Barrie w lekkie podniecenie.
Dziewczyna otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nie mogła wydusić z siebie słowa. Oblizała wargi i
spróbowała jeszcze raz.
- A może pozwolisz mi zrobić ten odcinek serialu tak, jak ja chcę, gdy "Cincinnati" wygrają? To byłby
prawdziwy zakład.
- Przepraszam,. ale to nie przejdzie - potrząsnął głową. - Moje decyzje służbowe nie są przedmiotem
rozg'rywek.
Barrie westchnęła.
- Może warto spróbować?
- Jak moje warunki? Przyjmujesz?
Podniosła wzrok na boisko, szukając potwierdzenia, że "Redsi" nie pozwolą jej przegrać i pomogą jeszcze
bardziej pognębić Michaela. Czy powinna przyjąć zakład, w wyniku którego mogła wylądować w jego łóżku?
Nagle uśmiechnęła sie do siebie. Zakład nie precyzował, gdzie dokładnie ona będzie spać tej nocy. Przegrana
"Cincinnati" oznaczała tylko, że Barrie pójdzie do Michaela po skończonym meczu. Nawet jeśli on dokładnie
wiedział, co chciałby, żeby się wydarzyło, to dawało jej to doskonałą możliwość powiedzenia "nie".
Albo "tak".
Posłała mu oślepiający uśmiech.
- Stoi - . zgodziła się·,
W ciągu następnych trzech godzin wyraźnie zarysowałl;l się pomiędzy nimi linia walki. Ile razy Michael
kibicował "Dodgersom", Barcie obrzucała go spojrzeniem. Kiedy ona krzyczała na cześć "Cincinnati", on patrzył
na nią równie znacząco.
- Wylądował całą milę na aucie - krzyknął zwycięsko . Michael.
- Zwariowałeś? - warknęła Barrie. - Jesteś tak samo ślepy jak sędzia. Mój gracz leżał na bazie, podczas gdy
twój ciągle jeszcze niezdarnie grzebał się w błocie i próbował złapać piłkę.
- Sędzia miał rację. Stwierdził aut.
- Przydałyby mu .się solidne okulary.
.
- Jesteś rozdrażniona, bo przegrywasz.
- Jeszcze nie przegrałam, Compton. Jest remis.
- Teraz "Dodgersi" mogą zdobyć punkt. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl