[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szwagierki. To jego syna Sean za wiózł do szpitala, gdy szalała burza.
129
R
L
T
Czego ode mnie chce? zdumiała się Georgia.
Skąd mogę wiedzieć? Dziwnie nieprzekonujące odparła Laura.
Georgia popatrzyła na nią podejrzliwie, po czym spojrzała na Mickeya
Culhane a, który właśnie wszedł do pokoju. Był koło czterdziestki, wysoki, z
bujną rudą czupryną i ogorzałą twarzą. Kiwnął głową na powitanie popatrzył
na Georgię i oznajmił:
Doszły mnie słuchy o nieporozumieniach między panią a Seanem i
przyszedłem prosić, żeby była pani dla niego łaskawa. To porządny gość.
Podczas burzy przeje chał szmat drogi, żeby ratować mojego chłopaka.
Słyszałam o tym i cieszę się, że pana syn doszedł do zdrowia odparła
spokojnym tonem, choć po przemowie Mickeya Culhanea oblała się
rumieńcem.
Dzięki Seanowi powiedział z uśmiechem. Gdyby nie on, z
dzieciakiem byłoby krucho. Niech pani spojrzy na Seana łaskawym okiem,
tylko o to proszę. Spojrzał na Ronana. To ja już wracam do domu na
kolację.
Dobranoc, Mickey zawołał za nim Ronan.
Co to miało znaczyć? zapytała zdumiona Georgia, odprowadzając
go wzrokiem.
Od trzech dni trzymał się z dala od Dunley. I on, i Georgia potrzebowali
czasu, żeby ochłonąć i pozbierać myśli. Niech za nim zatęskni, tak jak on za
nią.
Przez te trzy dni zawzięcie pracował. To zawsze był najskuteczniejszy
sposób, żeby zdystansować się od wszystkich innych spraw, nie zadręczać się
problemami.
Zaabsorbowany harówką, nie myślał o Georgii. Od świtu do nocy
ślęczał w biurze, nie chciał wracać do domu, do Dunley. Dusił się w
130
R
L
T
rezydencji. Jednak choć bardzo się starał, wciąż prześladowały go
wspomnienia, widział Georgię, gdy mówiła ja cię kocham, bałwanie .
Podszedł do okna, patrzył na światła Galway. Księżyc odbijał się w
wodach zatoki. Wszystko było takie jak zawsze, jeszcze zanim poznał
Georgię. A jednak...
Popatrzył na swoje odbicie. Skończony idiota.
Nigdy się nie poddawał, uparcie dążył do celu, to był klucz do jego
sukcesów. Jednak teraz się uląkł. Georgia otworzyła przed nim serce, a on bał
się ryzyka, nie chciał utracić kontroli. Dlaczego tak postąpił? Zachował się
jak tchórz czy jak głupiec?
Ronan i mama z pewnością uznają go za głupca, jednak problem jest
inny. Chce rozdawać karty, sam decydować. Jeśli Georgia wyznała mu swoje
uczucia, to może i on...
Po co się oszukuje? Przecież ją kocha. Nie planował miłości, ale to
kobieta dla niego, po prostu wymarzona. Musi ją przekonać, muszą być
razem.
Z uśmiechem podszedł do biurka i sięgnął po telefon.
Georgia nie mogła opędzić się od wizyt. Po prostu drzwi się nie
zamykały. Przychodzili kolejni mieszkańcy Dunley i wynosili Seana pod
niebiosa. Dzieci opowiadały o wspólnych zabawach, mężczyzni zapewniali,
że jest solidny i chętny do pomocy, starsze panie wspominały jego młode lata,
a młodsze mieszkanki unosiły się nad jego urodą i wdziękiem, jakby sama
tego nie wiedziała.
Generalnie próbowano otworzyć jej oczy na zalety Seana i namówić,
żeby przebaczyła mu drobne uchybienia, jeśli się takich dopuścił .
Nie kocha jej! To jego jedyne uchybienie . A ona nie wyjdzie za mąż
bez miłości.
131
R
L
T
Nie widziała go od trzech dni. Powtarzała sobie, że nic jej to nie
obchodzi, jednak dręczyła ją myśl, że może już sobie kogoś znalazł, już się po
niej pocieszył. Innymi słowy, zżerała ją tęsknota, a ponure myśli dobijały.
Ledwie zamknęły się drzwi za dostawcą mebli, znów rozległ się
dzwonek. Wybiegła z kuchenki na zapleczu i zatrzymała się jak wryta.
Ailish... miło cię widzieć.
Ailish Connolly wyglądała wspaniale w czarnych spodniach, różowej
bluzce i czarnym żakiecie. W ręku trzymała małą torebkę.
Dzień dobry odparła z uśmiechem.
Georgia poczuła skurcz w żołądku. Najpierw mieszkańcy, teraz jego
matka. Ile jeszcze będzie musiała wytrzymać?
Ailish, jeśli przyszłaś wychwalać swojego syna, to raczej sobie daruj.
Skoro już znasz jego dobre strony, to pogadajmy o wadach rzekła z
uśmiechem.
A dużo masz czasu? odparła rozbawiona.
Och, Georgio, naprawdę jesteś wyjątkowa. Ailish też się roześmiała,
wchodząc do pracowni i rozglądając się z zainteresowaniem. Pięknie.
Bardzo kobieco, a jednocześnie czysty, wyrazisty styl przemawiający
również do mężczyzn.
Dziękuję. To jedyny plus tego tygodnia. Wnętrze było gotowe, teraz
czekała na klientów. Na razie miała Irish Air. Wczoraj rozmawiała z
sekretarką Seana i umówiła spotkanie.
Już się denerwowała, co bardzo ją wkurzało.
Kochasz go.
Słucham? Wlepiła wzrok w Ailish.
Powiedziałam, że kochasz mojego syna.
Cóż, na pewno mi to przejdzie.
132
R
L
T
Chcesz tego? Dlaczego?
Westchnęła. Jak miałaby powiedzieć, że jej syn jest cymbałem?
Przystojnym, seksownym i zabawnym cymbałem? Nie zrobi tego.
Bo to bez przyszłości. Sean jest miły, ale nic by z tego nie wyszło.
Zawojowałaś mnie, Georgio, i jestem pewna, że mojego syna też.
Boże, jak ją powstrzymać? Co za koszmarna rozmowa.
Dziękuję. Też bardzo cię lubię. Rzecz w tym, że Sean mnie nie kocha,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]