[ Pobierz całość w formacie PDF ]

regula w propagandzie politycznej - nawet w krajach demokratycznych. W konfrontacji z
potega i wielkoscia partii, szczegolnie podkreslanych w propagandzie, indywidualny
wyborca musi nieodparcie czuc swa znikomosc.
Wszystko to nie znaczy, ze reklama i propaganda polityczna otwarcie glosza niewaznosc
jednostki. Wrecz przeciwnie; schlebiaja jej, nadajac jej pozor osoby waznej i udajac, ze
apeluja do jej krytycznego osadu i umiejetnosci rozeznania. Ale pozory te sluza glownie
uspieniu podejrzen jednostki i wmowieniu w nia, ze sama podejmuje swe decyzje. Nie musze
zaznaczac, ze propaganda, o ktorej mowa, nie jest calkowicie irracjonalna i ze istnieje roznica
w wadze racjonalnych czynnikow propagandy roznych partii i kandydatow.
Do dalszego wzrostu bezsilnosci jednostki przyczynily sie inne jeszcze czynniki. Arena
gospodarki i polityki skomplikowala sie i stala sie bardziej rozlegla, jednostka zatracila
zdolnosc orientowania sie w niej. Wzroslo takze zagrozenie jednostki. Strukturalne
bezrobocie wielu milionow ludzi wzmoglo poczucie niepewnosci. Jakkolwiek pomoc dla
bezrobotnych ze srodkow publicznych sprawila wiele dla przeciwdzialania nie tylko
ekonomicznym, lecz takze psychologicznym skutkom bezrobocia, pozostaje faktem, ze dla
olbrzymiej wiekszosci ludzi brzemie bezrobocia jest psychicznie bardzo ciezkie do zniesienia
i strach przed utrata pracy rzuca cien na cale ich zycie. Dla wielu ludzi miec prace - obojetne
jaka - wydaje sie byc wszystkim, czego moga zadac od zycia i za co powinni byc wdzieczni.
Bezrobocie wzmoglo takze strach przed staroscia. W wielu zawodach pozadani sa tylko
mlodzi, chocby i niedoswiadczeni, ktorych mozna jeszcze przystosowac, tj. bez trudu
przerobic na takie kolka maszyny, jakich wymaga dany uklad.
Grozba wojny przyczynila sie rowniez do wzmozenia uczucia bezsilnosci jednostki.
Oczywiscie i w dziewietnastym wieku toczono wojny. Lecz od czasu ostatniej wojny
mozliwosci zniszczenia wzrosly tak straszliwie, a krag ludzi bezposrednio zagrozonych tak
sie rozszerzyl, ogarniajac wszystkich bez wyjatku, ze grozba wojny stala sie zmora, ktora
rzucila cien na zycie jednostki i spotegowala jej strach i poczucie bezsilnosci, chocby nawet
ludzie nie zdawali sobie z tego sprawy az do chwili wciagniecia calego narodu w wojne.
Ogolny styl epoki odpowiada naszkicowanemu przeze mnie obrazowi. Ogrom miast, w
ktorych czlowiek sie gubi, budowle wysokie jak gory, bezustanne bombardowanie
dzwiekami radia, wielkie naglowki, ktore zmieniaja sie trzy razy dziennie uniemozliwiajac
wybor rzeczy naprawde waznych, widowiska, w ktorych setka dziewczat z precyzja zegarka
demonstruje zdolnosc wyeliminowania indywidualnosci i funkcjonowania jak potezna a
sprawna maszyna, bijacy rytm jazzu - wszystko to i wiele innych zjawisk stanowi odbicie
systemu, gdzie jednostka staje twarza w twarz z bezmiernym ogromem, wobec ktorego jest
tylko drobna czastka. Jedyne, co moze zrobic, to wpasc w rytm, podobnie jak maszerujacy
zolnierz albo jak robotnik przy tasmie. Moze dzialac - ale poczucie niezaleznosci i znaczenia
gdzies przepadlo.
Popularnosc filmow o Mickey Mouse swiadczy wymownie o tym, jak dalece przecietnego
Amerykanina przenika to poczucie leku i braku znaczenia. Powtarza sie tam zawsze jeden
temat w wielu wariantach: ktos bardzo malutlki bywa przesladowany i zagrozony przez
kogos bardzo poteznego, grozacego malemu zabiciem lub pozarciem. Malenstwo ucieka i na
koniec udaje mu sie wydostac z opresji albo nawet dac lupnia przesladowcy. Publicznosc nie
bylaby sklonna ogladac bez konca roznych odmian tego samego tematu, gdyby nie dotykal
on czegos bardzo zblizonego do jej przezyc emocjonalnych. Mala istotka zagrozona przez
poteznego i zlego nieprzyjaciela jest najwidoczniej sam widz; moze to tak odbierac i moze
sie z ta sytuacja identyfikowac. Ale, ma sie rozumiec, gdyby nie bylo happy end'u, rzecz nie
bylaby tak atrakcyjna; wlasnie dzieki niemu widz, przezywajac wszystkie swe leki i
odczuwajac swoja znikomosc, doznaje na koniec milego wrazenia, ze mimo wszystko uratuje
sie, a nawet pokona silniejszego. Jednak - i to jest znamienna i smutna strona happy end'u -
ocalenie polega najczesciej na umiejetnosci ucieczki i na nieprzewidzianych wydarzeniach,
ktore udaremniaja potworowi schwytanie ofiary.
Polozenie, w jakim w naszych czasach znajduje sie jednostka, przewidzieli juz wizjonerzy
dziewietnastego wieku. Kierkegaard opisuje bezradna istote rozdarta i udreczona
zwatpieniem, przepelniona uczuciem osamotnienia i znikomosci. Nietzsche daje swa wizje
nadejscia nihilizmu, zrealizowanego pozniej przez hitleryzm, i kresli wizerunek
nadczlowieka bedacego zaprzeczeniem nic nie znaczacej, pozbawionej orientacji jednostki,
ktora znal w rzeczywistosci. Motyw bezsilnosci czlowieka znalazl najtrafniejszy wyraz w
dziele Franza Kafki. W Zamku opisuje on czlowieka pragnacego zetknac sie z tajemniczymi
mieszkancami zamku; maja oni mu rzekomo powiedziec, co ma robic, i wskazac mu jego
miejsce na ziemi. Cale zycie tego czlowieka schodzi na oblednym wysilku nawiazania tego
kontaktu. Nie uda mu sie to nigdy i pozostanie sam, z uczuciem kompletnej pustki i
bezradnosci.
Uczucie izolacji i bezsily szczegolnie pieknie opisal Julian Green w nastepujacych slowach:
Wiedzialem, ze znaczymy niewiele w porownaniu z wszechswiatem, wiedzialem, ze
jestesmy niczym; lecz to, ze jestesmy czyms tak niezmiernie malym, wydaje sie nas zarazem
przytlaczac i uspokajac. Te liczby, te wymiary przekraczajace zasieg mysli ludzkiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl