[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziękuję za dzisiejszy wieczór. Będę panu zawsze
wdzięczna za to niezapomniane przeżycie.
- Tego właśnie chcę, Violu - odparł lord, wpatrując się
zachłannie w jej wargi.
Rozdział 4
Rayburn Lyle przeszedł przez salon i spojrzał w lustro
ponad marmurowym gzymsem kominka. Poprawiając
popielaty krawat, pomyślał, że jednym z najmniej fortunnych
przejawów ostatniej mody jest uprawianie miłości w salonie.
Utarło się, że pora podwieczorku stwarza dogodne tło dla
romansu. Mężczyzna bywał zapraszany przez zainteresowaną
nim damę na spotkanie tete - a - tete (Tete - a - tete (fr.) - sam
na sam (przyp. red.).) pod pretekstem popołudniowej herbaty.
Obyczaj ten wprowadził król Edward w czasach, gdy był
jeszcze księciem Walii, wykorzystując w ten sposób jedyną
porę dnia wolną dla niego od licznych obowiązków
towarzyskich i politycznych. Od mężów oczekiwano, że w
tym czasie albo gościć będą u cudzych żon, albo też udadzą
się do któregoś z klubów. Etykieta wymagała również, by
zaproszony dżentelmen nie zostawiał cylindra, rękawiczek
bądz laski w holu, sugerując, iż jest to jedynie parominutowa
wizyta.
Nikt nie przeszkadzał umówionej parze. Służba doskonale
wiedziała, że nie powinna wchodzić do salonu dopóki nie
zostanie wezwana dzwonkiem. Wielkie, miękko wyściełane
sofy sprzyjały rozwojowi romansu, za to popołudniowe
toalety dam, opatrzone mnóstwem skomplikowanych zapięć i
haftek wymagały dużej dozy cierpliwości i pomysłowości.
Niełatwo było rozsupłać tasiemki ściśle zasznurowanego
gorsetu. Zgodnie z obowiązującą modą panie nosiły też
turniury, a co szczuplejsze wypychały poduszeczkami suknię
przy dekolcie. Imponująca ilość halek i falbanek pod spódnicą
o długim trenie stanowiła również znaczą przeszkodę dla
kochanka. Toteż kobieta mogła sobie pozwolić na rolę
kusicielki, mężczyzna natomiast, jeśli pragnął zdobyć
ukochaną, musiał odznaczać się nie tylko uporem, ale i
zręcznością panny garderobianej.
I właśnie wtedy, w pierwszych latach nowego stulecia,
pewna genialna kobieta o imieniu Lucille, nawiasem mówiąc,
dama z urodzenia a kupiec z zawodu, wylansowała tak zwane
herbaciane suknie", które szczególnie dobrze nadawały się na
podwieczorki tete - a - tete.
Uszyte z szyfonu, aksamitu bądz jedwabiu spływały z
ramion, nadając damie zwiewny, kuszący wygląd. Sama
królowa Aleksandra zaakceptowała ten fason. Często
zasiadała do herbaty w powłóczystej jedwabnej sukni
przybranej koronką.
Gdy tego popołudnia Rayburn Lyle wszedł do salonu
Eloise Davenport, gospodyni powitała go spowita w zieloną
szyfonową szatę, odsłaniającą więcej niż okrywającą. Lyle
odłożył cylinder, laskę, rękawiczki i usiedli na kanapie. Nie
czekając ani chwili dłużej, Eloise przytuliła się mocno do
gościa. %7ładne z kochanków nie zwróciło najmniejszej uwagi
na ustawione na stoliku frykasy.
W jakiś czas potem, poprawiając krawat, Rayburn Lyle
tępo wpatrywał się w odciśnięty przez wysoki kołnierzyk,
czerwieniejący na szyi ślad. Lyle czuł niesmak. Nagle wydało
mu się, że ani chwili dłużej nie wytrzyma w dusznym salonie
o szczelnie zasłoniętych oknach.
Eloise Davenport spoglądała na kochanka rozpalonym
wzrokiem.
- Kocham cię! - powiedziała. - Dlaczego nie możemy
spędzić weekendu we dwoje? Znajdz jakiś pretekst, żeby
zostać w Londynie.
- Jestem już umówiony. A poza tym gdybyśmy pokazali
się znów razem, zwrócono by na to uwagę, I tak mówi się już
o nas za dużo.
- Martwisz się o mnie czy o siebie?
- O nas oboje - odparł szczerze. - Ty masz męża, a ja
karierę polityczną.
- Przecież George jest w Paryżu - rzekła Eloise. - Znam
takie miejsca, gdzie nikt by nas nie rozpoznał.
Rayburn Lyle milczał. Nigdy przedtem Eloise nie czyniła
mu tak niedwuznacznych propozycji. Przyglądał się jej
zdumiony.
- Chcę być tylko z tobą - szepnęła namiętnie - spędzić
całą noc w twoich objęciach. Przecież te krótkie wspólne
chwile, kiedy wsłuchujemy się w każde skrzypnięcie za
drzwiami, są nie do zniesienia!
Lyle zgadzał się z nią, ale był zbyt rozsądny, aby przyznać
jej rację. Zamiast tego rzekł:
- Nie ma wyboru. Wiesz doskonale, jak zareagowałby
twój mąż.
Lady Davenport uznała słuszność słów kochanka. George
mógł przymykać oko na jej miłostki, a i sam bez wątpienia
umilał sobie życie flirtami, ale gdyby wybuchł skandal nie
mógłby go zlekceważyć pod grozbą utraty honoru.
Fundamentem życia w wielkim świecie było jedenaste
przykazanie: nie daj się przyłapać". Skandal uznawano za
najcięższy grzech. Toteż romantyczna schadzka proponowana
przez Eloise była zupełnie nie do przyjęcia i oboje
kochankowie o tym wiedzieli.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]