[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pismak przekupi kogoś ze szpitala, żeby poznać datę
porodu! Policzą sobie wstecz do festiwalu w Cannes.
Na pewno ktoś z obsługi da się przekupić i opowie, w
jakim stanie wyszliśmy z windy! Wyobrażasz sobie, co
się będzie działo, jaki wybuchnie skandal?-
Jenny...
A jeśli nic nie powiemy, pytania i podejrzenia będą
jeszcze gorsze. Każdy mężczyzna, z którym zamienię
choć słowo, znajdzie się pod lupą! Już wyobrażam so-
bie te nagłówki?- Kto jest ojcem dziecka Jennifer?
Jenny, Jenny, nie daj się ponieść fantazji...
Tak? - powiedziała pytająco, ale w jej spojrzeniu nie
było wątpliwości. - Sam powiedz, Matt, czy to rzeczy-
wiście nie jest prawdopodobne?
Niestety, doskonale wyobrażał sobie ten horror.
S
R
Tak to już było, kiedy stawałeś się sławny. Sława w
pewien sposób odzierała z człowieczeństwa. Stawałeś
się rzeczą, przedmiotem, rozkładanym na części pierw-
sze. Matteo ze smutkiem potrząsnął głową.
-I to ja cię w to wszystko wpakowałem. To przeze mnie
stałaś się sławną gwiazdą filmową i teraz ponosisz tego
konsekwencje.
Jeszcze kilka miesięcy temu przyznałaby mu rację.
Jednak wiele zmieniło się od tamtego czasu. Nie tylko z
powodu dziecka. A może jednaki Chodziło o odpowie-
dzialność. O przyjęcie jej i akceptację. Do tanga trzeba
było dwojga. %7łeby stworzyć lub zburzyć związek, rów-
nież. Nie można było obciążyć winą tylko jednej stro-
ny.
- Och, Matt, nie o tym mówię - westchnęła.
- Nie zmusiłeś mnie do wejścia do studia filmowego,
grożąc mi bronią. Sama pragnęłam sławy.
Widziałam, jaką ty miałeś i chciałam mieć taką samą.
Pragnęłam tego z siłą, która mnie czasem przerażała.
Jednak nie na tyle, żeby mnie powstrzymać. Ale nie to
jest ważne w tej chwili. Nie możemy zmienić przeszło-
ści. Nie pozwolę jednak na dalsze wtrącanie się me-
diów do mojego życia. To odbiłoby się na dziecku -
oznajmiła i popatrzyła na niego wyczekująco. - Jaką
historyjkę sprzedamy prasie?
Zaklął po włosku i zaczął nerwowo przemierzać dębo-
we posadzki apartamentu, w którym, choć należał do
nich od dwóch lat, przespał pewnie nie więcej, jak tuzin
nocy. A przecież urodził się w brzydkim mrowiskowcu
S
R
w Nowym Jorku i zaczynał praktycznie od zera!
- Czemu mielibyśmy się o to martwić w pierwszej ko-
lejności? - wyrzucił z siebie.
Mimo przykrej sytuacji, Jennifer nie zdołała powstrzy-
mać uśmiechu.
- Mówisz tak, jakbyś pytał, dlaczego niebo jest niebie-
skie!
Westchnął i wyjrzał przez okno. W dole, w całej swojej
chwale, rozciągał się Hyde Park. Po ścieżkach sunęli
biegacze, a matki i nianie spacerowały z dziećmi w
wózkach. Drzewa miary już złote liście. Matteo wie-
dział, że niedługo nadejdzie zima. Ulice Londynu zmy-
je deszcz albo pokryje szadz. Jeśli mieszkańcom dopi-
sze szczęście, może nawet doczekają się opadów śnie-
gu.
Jennifer mogłaby się potknąć i upaść!
- Powiedziałaś już matce ? - zapytał, odwracając się
gwałtownie.
W jego głowie powoli krystalizował się plan.
%7łartujesz ?
Nie sądzisz, że powinnaś?
Po co?- Najpierw stwierdzi, że jest za młoda, żeby być
babcią, a potem zaraz zrobi mi wykład o tym, jak rujnu-
jąco dziecko wpłynie na moją karierę.
Ona mnie nienawidzi - stwierdził bez żalu.
Matka nienawidzi wszystkich mężczyzn, Matteo. Od-
kąd odszedł mój ojciec, jej świat runął w gruzy.
Dopiero teraz zrozumiał, jak duży wpływ na myślenie
S
R
Jennifer mogła mieć jej matka. To ona mogła zaszcze-
pić jej przekonanie, że wszyscy mężczyzni są niewier-
ni. Może właśnie dlatego Jenny zawsze była taka po-
dejrzliwa?- Teraz, zbyt pózno zrozumiał, że powinien z
nią porozmawiać, zamiast oburzać się na jej brak za-
ufania i łatwość wierzenia plotkom, a nie jego zapew-
nieniom.
Kiedyś będziesz musiała jej powiedzieć.
Wiem - westchnęła i przymknęła oczy. - Ale jeszcze
nie teraz. Jeśli wydaje się nam, że zainteresowanie ob-
cych będzie niedogodnością, to pomyśl...
Matteo zadrżał.
- Wolałbym nie.
Nagle uświadomił sobie, że od dawna tak szczerze i
łatwo ze sobą nie rozmawiali. To było dobre. Jenny
miała rację, nie można było odwrócić przeszłości, a ich
związek, w konwencjonalnym znaczeniu, uległ zagła-
dzie. Ale musieli zachować się jak cywilizowani ludzie.
Już wcześniej wymyślił pewien sposób, ale ciąża Jenni-
fer dała mu sposobność złożenia propozycji.
- Może powinniśmy pojechać na Pantellerię?
zapytał cicho. - Przydałby się nam wypoczynek
szepnął i ze zmarszczonymi brwiami popatrzył na głę-
bokie cienie pod jej oczami i bladą, ściągniętą twarz. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]