[ Pobierz całość w formacie PDF ]

układały się w łagodny uśmiech; najwyrazniej jej myśli krążyły wokół czegoś bardzo
przyjemnego.
Stał i marzył tylko o jednej rzeczy: o kochaniu się z nią. Wyglądała tak pięknie i
kusząco; wieczorne słońce ozłacało jej alabastrową skórę, czarne włosy miała upięte wy-
soko, eksponując łabędzią szyję. Koszulka, którą miała na sobie, była mokra i przywiera-
ła do jej ciała.
Zakradł się do wanny, następnie położył dłonie na jej piersiach, a ustami przyssał
się do długiej delikatnej szyi.
- Mogłeś przynajmniej jakoś mnie ostrzec, że tu jesteś - powiedziała z pretensją.
Jej policzki oblewał rumieniec. Czuła, że jej piersi były rozbudzone przez nagły
dotyk Sina.
- Czyli, dajmy na to, chrząknąć? - zapytał, rozpinając swoją koszulę.
- Coś w tym stylu. Chwileczkę, co ty wyprawiasz? - Sin skończył rozpinać koszulę,
po czym zdjął ją i rzucił na drewnianą podłogę.
- Pomyślałem, że się do ciebie przyłączę - szepnął, ściągnąwszy buty i skarpetki.
- Ale... ale nie możesz, Sin! - zaprotestowała panicznie, kiedy Sin zdjął spodnie i
stał teraz w samych obcisłych bokserkach.
Zamarł z kciukami wsadzonymi pod gumkę bokserek.
- Dlaczego nie mogę?
Z miliona powodów, pomyślała Luccy. Głównym był ten, że nie miała w zwyczaju
kąpać się z nagimi mężczyznami!
- Posłuchaj, ja już wyjdę, a ty...
- Jeśli to sprawi, że poczujesz się bardziej komfortowo, pozostanę w bokserkach -
powiedział miękkim głosem.
R
L
T
- To nie zrobi różnicy - odparła. Po chwili mocno tego pożałowała. - To nie była
zachęta do tego, żebyś je ściągnął - jęknęła cicho, kiedy Sin stanął przed nią w stroju
Adama.
O, Boże...
On jest piękny, pomyślała. Absolutnie męski i absolutnie piękny.
Kruczoczarne włosy dotykały jego szerokich ramion olimpijskiego pływaka, jego
twarz w popołudniowym słońcu wyglądała niczym wyrzezbiona z brązu. Muskularny
tors, twardy niczym mur, płaski brzuch, uda silne i umięśnione, pokryte ciemnym mesz-
kiem. Pomiędzy nimi jego imponująca męskość przyprawiająca o natychmiastową go-
rączkę. Nawet jego stopy były piękne.
W ciągu ostatnich kilku lat Luccy pracowała z wieloma modelami męskimi, którzy
pozowali przed jej obiektywem zarówno w ubraniu, jak i w negliżu, lecz żaden z nich nie
równał się z Sinem.
- Mogę już wejść, czy chcesz jeszcze trochę popatrzeć? - zapytał, wyraznie rozba-
wiony.
Wzrok Luccy powrócił na jego przystojną twarz.
- Poprzednim razem... nie miałam okazji... rzucić okiem... - wyjąkała zakłopotana.
- W takim razie, śmiało, postoję dłużej - odrzekł. Luccy natychmiast oderwała
wzrok od jego pobudzonego ciała.
- Nie bądz śmieszny, Sin. - Nadal patrzyła gdzieś w bok, poczuła jednak, że Sin
wszedł do jacuzzi, wywołując mały sztorm. Usiadł obok niej, ocierając się udem o jej
udo. - Powinnam już wyjść...
- Zostań - bardziej rozkazał, niż poprosił. Objął ją swym potężnym ramieniem. -
Tęskniłaś za mną?
Znowu to samo: czując jego ciepło, jego dotyk, Luccy natychmiast traciła zdolność
trzezwego myślenia.
- Przecież nie było cię tylko kilka godzin - odpowiedziała.
A jednak rzeczywiście tęskniła za nim. Bez Sina dom wydawał się pusty i smutny.
Luccy prędzej jednak odgryzłaby sobie język, niż mu to powiedziała.
- A ja tęskniłem - wyznał. - Myślałaś o mnie podczas mojej nieobecności?
R
L
T
- Oczywiście, że nie. - Odwróciła się gwałtownie, by spojrzeć na niego, lecz od ra-
zu tego pożałowała. Jej twarz bowiem znalazła się tak blisko jego twarzy, że czuła na
ustach jego oddech, widziała szczegóły jego srebrnoszarych oczu.
Sin nigdy nie mieszkał z żadną ze swoich kobiet. Nie było takiej potrzeby. Jeśli
chciał spędzić z którąś upojną noc, miał do dyspozycji penthouse w każdym z hoteli
Sinclair, rozsianych po całym globie.
Położył dłoń na jej udzie i zaczął je gładzić. Po chwili zaczął śmielej eksplorować
jej idealne ciało: przeniósł dłoń na jej biodro, dotykając koronkowej bielizny, następnie
poczuł ciepło jej brzucha. Dostrzegł, że oczy Luccy zachodzą mgiełką, a usta się rozchy-
lają. Dotknął jej piersi przez mokry materiał koszulki. Luccy jęknęła cicho.
- A teraz już o mnie myślisz, prawda? - szepnął niskim głosem. - Wyobrażasz so-
bie, jak by to było, gdybym dotknął cię gdzie indziej...
- Nie rób tego, Sin - poprosiła ledwie słyszalnym szeptem.
- Dlaczego nie?
- Ponieważ nie będę kolejną panienką, którą uwiodłeś w tym jacuzzi - wygarnęła.
- Skąd pomysł, że były tu przed tobą inne?
- Znalazłam kostium w przebieralni - wyjaśniła. - Góra miała rozmiar 36C.
- A ty jaki masz?
- W tej chwili? 32D. Ale to się zmienia z każdym miesiącem - dodała.
Sin spojrzał na jej biust z błyskiem w oku.
- Mnie to nie przeszkadza. Bynajmniej...
- Sin...
- Kostium, który znalazłaś w przebieralni, należy do mojej matki - poinformował ją
z powagą.
Luccy zamrugała.
- Do twojej matki?
Był tak blisko niej, że widział granatowe plamki w jej błękitnych oczach.
- Moja matka używa go, ilekroć przyjeżdża do mnie z wizytą. A jeśli chodzi o  pa-
nienki", nigdy nie przyprowadzam tu żadnych kobiet, Luccy.
- Zrobiłeś dla mnie wyjątek?
R
L
T
- Tak, bo jesteś wyjątkowa - szepnął, pieszcząc ustami jej ucho.
- Naprawdę?
- Och, tak - potwierdził Sin. - Jesteś matką mojego dziecka... i będziesz matką na-
szych kolejnych dzieci... oraz moją przyszłą żoną.
Ten komentarz był dla Luccy jak uderzenie obuchem w głowę. Odsunęła się od
niego gwałtownie.
- Aapy precz! - wrzasnęła.
Wstała i ruszyła w kierunku schodków, aby wyjść. Nic jej nie obchodziło, że Sin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl