[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jesteś w siódmej klasie i znowu to samo. %7ładnej przeczytanej lektury.
Borys, ja cię do tej pory przepuszczałam z klasy do klasy, ale teraz, jak nie
zaczniesz czytać lektur, to cię już nie przepuszczę i zostaniesz w siódmej
klasie na drugi rok. Inne nauczycielki także na ciebie narzekają i mówią,
że nic nie robisz na lekcjach. Borys, przeczytałeś kiedykolwiek jakąś
książkę?
- No!
- Jaką?
Drapiąc się po głowie, patrzę na nauczycielkę.
- Nie przeczytałem żadnej książki - mówię po chwili. Bo myślę, że
po co mam jej mówić, że przeczytałem już dużo książek. Przeczytałem je
dla siebie, a nie dla niej.
- Siadaj i wez się za lektury. Ocena niedostateczna. - Nauczycielka
wpisuje ocenę do dziennika. - To twoja siódma ocena niedostateczna w
tym półroczu.
Siadam w ławce.
Nauczycielka wyczytuje z dziennika dziewczynę i mówi do niej,
żeby opowiedziała treść lektury. Dziewczyna zaczyna mówić o lekturze,
ale ja już jej nie słucham, gdyż zamazuję kratki w brudnopisie. Kratka za
kratką. I za kratką - kratka. I tak dalej.
Tahaloa
- Borys, podejdz do mapy i pokaż, gdzie leży Belgia - mówi do mnie
nauczycielka geografii.
- Koło Francji, Holandii i Luksemburga - mówię, nie wstając z ławki.
- I nad Morzem Północnym - dodaję.
- Podejdz i pokaż na mapie - nalega nauczycielka. Wstaję z ławki.
Podchodzę do mapy i palcem pokazuję Belgię.
- Dobrze - mówi nauczycielka. - A jakie miasto jest stolicą Belgii i
jakie większe miasta są w tym państwie?
- Stolica: Bruksela - mówię. - większe miasta to: Liege, Brugia,
Antwerpia, Genk.
- Dobrze. Opowiedz mi jeszcze o jakimś państwie. Wybierz sobie
sam jakieś państwo i opowiedz, co o nim wiesz?
- Tahaloa - wypalam.
- Nie słyszałam o takim państwie?... - mówi nauczycielka. - To koło
Australii? Tak? Bo tam jest pełno takich malutkich państewek. Tak?
- Tak - mówię. Ale kłamię, bo Tahaloa nie leży koło Australii, tylko
na kontynencie Etoplaptyka. Mapa tego państwa jest narysowana w moim
brudnopisie.
- Wybierz sobie państwo z Europy - mówi nauczycielka.
- A nie może być Tahaloa?... - nalegam.
- No, dobrze. Niech ci będzie. Mów!
- Stolicą Tahaloi jest Agula - zaczynam. - Agula liczy sto tysięcy
mieszkańców. Większe miasta to: Etupik, Santala, Quele i Barr Fing.
Najdłuższą rzeką Tahaloi jest Zinga. Mount Bant to najwyższy szczyt,
który ma 198 metrów wysokości. Tahaloa liczy cztery miliony
mieszkańców. Surowce...
- Borys, co za bzdury opowiadasz? - przerywa mi nauczycielka. -
Koło Australii nie ma malutkich państw, które liczą cztery miliony
mieszkańców. No, oczywiście poza Nową Zelandią, ale to jest duże
państwo.
- Pokażę pani - mówię, po czym idę do ławki. Biorę brudnopis i
znajduję mapę Tahaloi. Wracam do nauczycielki i pokazuję jej tę
narysowaną mapę.
Nauczycielka patrzy się na mnie i zaczyna się śmiać. Klasa także
zaczyna się śmiać. Również i ja nie wytrzymuję i wybucham śmiechem.
- Masz szczęście, że cię lubię - mówi nauczycielka, pokazując mi,
żebym się puknął w czoło. - Wracaj do ławki. Masz czwórkę za Belgię.
Wracam do ławki i siadam.
Nauczycielka od geografii lubi mnie i nie mówi do mnie, że jestem
debil, kretyn, idiota i imbecyl, jak mówią inne nauczycielki. Ja także lubię
nauczycielkę geografii - jest wychowawczynią klasy, do której chodzi mój
brat Tytus, i czasem zabiera go do siebie do domu, a ostatnio przysłała mu
widokówkę z Hiszpanii, kiedy była tam na wycieczce. Zabrałem te
widokówkę Tytusowi, bo mi się podobał widok nocnego Madrytu, który
był na widokówce, i ten widok sobie przerysowałem.
Bójka
Idę korytarzem szkolnym. Mija mnie Janek Lis, popycha mnie i się
śmieje. Wkurzam się, rzucam plecak na podłogę i kopię Janka w dupę.
Więc on także kopie mnie w dupę a ja mu wtedy strzała w pysk. I Jankowi
leci krew z nosa, więc rzuca plecak na podłogę i w nogi. Ja za nim. Janek
wbiega na schody i przyjmuje pozycję obronną. Obok nas zbiera się
zbiegowisko. Stoję przed schodami i zastanawiam się, jak mam go trafić.
Chłopaki krzyczą do Janka, żeby złaził ze schodów, bo walka będzie
nierówna. Lecz on nie chce zejść ze schodów.
Wskakuję szybko na kilka stopni schodów i kopię Janka w jaja, ale
on w tym samym czasie także kopie mnie w jaja. I oboje, trzymając się za
jaja, siadamy na schodach, bo nie możemy złapać tchu. Patrzymy się na
siebie. Jankowi dalej leci krew z nosa.
Zwariuję! Jaja! Moje jaja. Co za ból...
- Co się tutaj dzieje? - mówi nauczycielka, która pojawia się nagle,
jakby wyszła spod ziemi.
Aapię oddech.
- Psze pani, oni się bili - mówi mała dziewczynka pokazując na nas
ręką.
Nauczycielka podnosi nas za bety ze schodów. Wstajemy, trzymając
się za jaja.
- Idziemy do dyrektora - mówi nauczycielka. - Cholery, bić wam się
zachciało.
Z rękoma na jajkach idziemy do dyrektora. Nauczycielka idzie za
nami. Mijane dzieci patrzą się na Janka i mnie.
Wchodzimy do gabinetu dyrektora.
- Panie dyrektorze - mówi nauczycielka - pobili się. Dyrektor,
siedząc za biurkiem, patrzy na Janka i mnie.
- Pani Ingo - mówi dyrektor - proszę, niech pani zaprowadzi... Jak
masz na imię? - pyta się Janka.
- Janek - odpowiada Janek, trzymając się jedną ręką za jaja, a drugą
za nos.
- Proszę, niech pani zaprowadzi Janka do pielęgniarki - mówi
dyrektor - żeby mu opatrzyła nos.
Nauczycielka z Jankiem wychodzą z gabinetu.
- Ty jesteś z domu dziecka? - pyta się mnie dyrektor, kiedy
nauczycielka zamyka za sobą drzwi.
- No - odpowiadam, trzymając się za jaja.
- Dlaczego się pobiliście?
- Janek mnie zaczepiał.
- Wy, łobuzy z domu dziecka, zawsze tak mówicie, że ktoś was
zaczepia, a to pewnie wy zaczepiacie dzieci z normalnych domów i je
bijecie. Jutro masz przyjść do mnie ze swoim wychowawcą! Uciekaj na
lekcje!
Wychodzę z gabinetu od dyrektora; myślę, że jest głupim fletem, bo
ja przecież nie zaczynałem.
Cholera, gdy jest jakaś bójka w szkole, w której bierze udział
chłopak z bidula, wtedy dyrektor zawsze mówi, że prowodyrem był
chłopak z bidula, choć nie zawsze zaczynają chłopaki z bidula. Potem
dyrektor mówi, że ten chłopak ma przyjść do niego następnego dnia ze
swoim wychowawcą z bidula. Oczywiście, że chłopaki nie przychodzą
następnego dnia ze swoim wychowawcą. Dyrektor po prostu o tym
zapomina.
Ja też nie przyjdę jutro ze swoim wychowawcą.
List do Pana Nikt
Dzisiaj po raz pierwszy biłem się w szkole. Janek już od dawna mnie
zaczepiał. Zmiał się ze mnie i mówił że jestem cienias i biedak z domu
dziecka i że śmierdzi ode mnie. I dziś się wpieniłem, bo tego było już za
wiele. No i nauczycielka zaprowadziła nas do dyrektora.
Na następnych przerwach Janek już mnie nie wyzywał i już się nie
biliśmy bo on mówił że już nie chce się bić. Ja również nie chciałem się
już bić.
W bidulu nie biłem się jeszcze z żadnym chłopakiem bo ja nie lubię
się bić i pewnie bym dostał od nich wpierdol. Chłopaki z bidula biją się
bardzo dobrze. Widziałem ich wielokrotnie w akcji jak się bili w szkole z
chłopakami ze swoich klas albo między sobą w bidulu. Chłopaki w bidulu
biją się do upadłego i nie zważają uwagi na krew która się z nich leje.
Bijąc się, często wpadają w furię że trudno ich rozłączyć. A ja jeszcze
nigdy nie wpadłem w furię.
Do bidula parę miesięcy temu przyszła nowa dziewczyna Kinga
która mi się od razu spodobała i się w niej zakochałem. Byłem z nią już
parę razy na lodach ale nie wiedziałem jak jej powiedzieć że mi się podoba
i że jestem w niej zakochany. No i powiedziałem Patrykowi że ona mi się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]