[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiemy. Tysiąc razy to słyszeliśmy wymamrotał Gryf.
Koniec udał, że nie słyszy i ciągnął dalej:
Hajgońskie klany nigdy nie zostały podbite. Zachowały neutralność, for-
malnie tylko podlegając cesarzowi. Kontakty ograniczają się do niezbyt inten-
sywnej wymiany handlowej i grzecznościowych podarunków dla panującego.
No i jeszcze to, że górale z magicznymi talentami podlegają Kręgowi
dodał Wiatr Na Szczycie. Ale w sumie jest nas mniej niż palców u obu rąk.
Według mnie to zawracanie głowy, ale Krąg uwielbia pozory. W każdym razie,
gdy już znajdziemy się na północnym krańcu, mogą nas łowić do woli gołą
ręką we wrzątku.
Zwietnie rzekł Słony ponuro. A co ze mną? Mam żonę i sześcioro
dzieci.
D z i e c i pięcioro poprawiła Jagoda z naciskiem.
Tak, tak. . . ty dorosła kobieto machnął ręką Mówca. A co z resz-
tą? Przecież nie możemy tutaj zostać. Wyfruniecie stąd pewnego pięknego ranka,
a mnie Krąg powiesi głową w dół, a potem obedrze ze skóry. Trzeba będzie prze-
nieść całe gospodarstwo dalej. Znalezć nowe terytorium gdzieś bardziej na po-
łudnie, dogadać się z rezydentem, a i to nie gwarantuje bezpieczeństwa. . . same
kłopoty.
43
Jagoda patrzyła akurat na macochę i zobaczyła, jak Księżycowy Kwiat zaciska
wargi z wyraznie malującym się jej na twarzy niezadowoleniem. Nie, nie radowa-
ły jej plany męża, ale w okolicach, skąd pochodziła, nie było przyjęte, by kobieta
zabierała głos publicznie. Jagoda była pewna, że rozmowa o przyszłości rodziny
będzie miała dalszy ciąg w domu nad zatoką i to z burzliwym przebiegiem.
Zwierciadlane mogą zapewnić nam bezpieczeństwo przynajmniej na pewien
czas. Tym razem Kamyk uciekł się do pisania w powietrzu, nieswojo czując
się w świecie słów mówionych. Jednak Myszka, przy całej swej sile, nie zdoła
przerzucić nas bezpośrednio w góry. Jodłowy, jak wyliczasz swój zasięg stąd na
kontynent?
Najdalej na Półwysep Wojenny. A potem kilka skoków, aż na podgórze.
Nic ryzykownego.
Myszka już podniósł się, by przynieść mapy, lecz Koniec chwycił go za rękę
i zatrzymał.
Poczekajcie. Może uznacie, że zgłupiałem, ale właściwie niezbyt mi się to
podoba. Znowu gdzieś uciekamy. To przenosiny z jednego krańca świata na drugi.
W sumie żadna odmiana.
A co, chciałbyś wypowiedzieć wojnę starym? wtrącił z przekąsem Gryf.
Daj mi dokończyć. Gdziekolwiek się schowamy i tak nas znajdą, prędzej
czy pózniej. Chyba że udamy się tam, gdzie nie będą szukać. A jak wiecie, gdy
się czegoś szuka, to nigdy nie zaczyna się od własnych kieszeni.
To znaczy gdzie? spytał Kamyk z miną pełną rezerwy. Pożeracz Chmur był
znacznie mniej delikatny ziewnął na całe gardło i zaczął się drapać, wyrażając
całym sobą dezaprobatę.
Mam na myśli Podzamcze.
Pożeracz Chmur zamarł na moment z szeroko otwartymi ustami. Przez parę
długich chwil panowało milczenie. Wszyscy obecni patrzyli na Końca oczami
okrągłymi ze zdziwienia.
Od dwóch lat jesteśmy odcięci od świata. Nie mamy bladego pojęcia, co
dzieje się w cesarstwie. Nie mam ochoty znów się gdzieś zakopać ciągnął.
Właściwie. . . ja też nie. . . powiedział nieśmiało Myszka, rozglądając
się dokoła. Moglibyśmy chociaż spróbować. Ja. . . ja jestem zmęczony tym
wszystkim.
Wszyscy są rzekł Nocny Zpiewak. W jego głosie pobrzmiewał ton bez-
radności. Zapędziliśmy się w ślepą uliczkę. Myszko, ja też wolałbym żyć mię-
dzy ludzmi, całkiem zwyczajnie. Ale zupełnie nie wyobrażam sobie wykonania
tego pomysłu.
Powinniśmy kierować się rozsądkiem odezwał się Słony ze złością.
Koniec, ty chyba rzeczywiście zwariowałeś. Naprawdę uważasz, że możecie ot tak
zjawić się pod murami Zamku, nie zwracając na siebie uwagi? Zwłaszcza Nocny
44
Zpiewak wtopi się w tłum, nieprawdaż? Albo Wiatr! Takich jak on spotyka się
tam za każdym rogiem, co? Trzeba mieć trochę rozumu. . . !
Nie podnoś na mnie głosu! Całe życie kierujesz się rozsądkiem i widać, co
z tego masz! Podnóżek Kręgu!
Ty szczeniaku. . . !
Zamknijcie się obaj!! ryknął Wiatr Na Szczycie. Jak chcecie się bić,
to idzcie gdzieś dalej!
Mówcy zamilkli momentalnie, zawstydzeni. Korzystając z okazji, głos zabrał
Promień.
I jeden, i drugi ma rację mówił, nie patrząc na nikogo. Góry wy-
glądają obiecująco. Z drugiej strony dobrze byłoby zorientować się, co dzieje się
w samym Zamku, a dopiero potem podjąć decyzję o dalszej podróży. Zpiewak
i Srebrzanka mogą zostać w jakimś miejscu poza miastem. Tak samo Wiatr. Ci,
co się nie wyróżniają, pokręciliby się tu i tam. Koniec niezle to wymyślił. Nie
powinni nas szukać tuż pod własnym nosem.
Zwłaszcza gdyby byli cały czas przekonani, że wciąż siedzimy na Jaszczu-
rze wtrącił Pożeracz Chmur.
My? Czyżbyś wybierał się z nami? zapytał Nocny Zpiewak.
Oczywiście odparł smok tonem sugerującym, że nic innego nie wchodzi
w rachubę.
Dlaczego tamci mieliby być przekonani, że nadal tu jesteśmy? spytał
jednocześnie Słony.
Pożeracz Chmur zrobił minę kota, który właśnie połknął wyjątkowo smaczną
mysz.
Nurek już dawno dostał próbkę od ciebie, a Deszczowy Przybysz. . . ode
mnie dodał roześmiany Wiatr Na Szczycie, domyślając się, o co chodzi Poże-
raczowi Chmur.
Jest tu parę życzliwych smoków, które chętnie zgodzą się na taką zabawę,
jeśli tylko dostana od was kilka wzorców.
Napięcie prysło. Chłopcy parskali śmiechem, klepali się wzajemnie po ple-
cach, tupali i na wszelkie sposoby dawali wyraz wesołości. Wyobraznia już pod-
suwała im sytuację, gdy agent Kręgu będzie obserwował ich własne postacie, nie
mając cienia podejrzeń, że są to w istocie smoki, które przybrały ludzką postać.
Ależ. . . to znakomity pomysł! zawołał Wiatr, waląc serdecznie w kark
Słonego. Będziesz miał aż nadto czasu, by się gdzieś na nowo urządzić!
O ile przeżyję twoje pieszczoty. . . stęknął Mówca.
45
* * *
Droga znad Zatoki Słonego do Starego Miasta była Jagodzie tak dobrze zna-
na, że zupełnie nie absorbowało jej umysłu rozpoznawanie trasy. Nogi same ją
niosły, najpierw po twardym piasku, ubitym falami, potem wąskimi ścieżkami
przetartymi wśród zieleni dżungli. Miniony wieczór i noc spędziła u ojca. My-
ślała teraz o rozmowie, jaka odbyła się między nim a Księżycowym Kwiatem.
Dyskusji, w której brała udział, i to po raz pierwszy na pełnych prawach osoby do-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]