[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie ubrany, wyszed z uczty, w której bra udzia.
- Nie masz wic wtpliwoSci - rzek przyjaciel Sdziwoja - e on posiada t wielk tajemni-
c, o której istnieniu tak dugo wtpiem.
- Przecie si z tym nie tai - odpar ywo Bodenstein. - Sam wasnymi oczami patrzaem jak
odbywa przemian oowiu, srebra, cyny, miedzi, elaza, merkuriuszu, na jak najczystsze zo-
to. Dotykaem go si wasnymi rkami; zotnicy wszystkie z nim próby odbywali.
- Mówisz, i elektor przyj go askawie?
- Prawie jak równego sobie. Z nim tylko rozmawia, artowa, razem z nim jad, posadziwszy
go przy stole na pierwszym miejscu przed wszystkimi ksitami po swojej prawej stronie.
To jest rzecz niesychana! - Pozwoli mu wstpu kadego czasu do siebie. Wszyscy dworza-
nie, a szczególniej alchemicy, nie posiadaj si z zazdroSci i gniewu.
- To niepojte! - rzek Rogosz zamySlajc si, po chwili doda - wiem, e jesteS czowiekiem
roztropnym, ale czyS dobrze uwaa wszystkie okolicznoSci, czy nie ma w tym jakiego pod-
stpu?
- Wierzcie albo nie wierzcie - odpar uraony medyk - ale jeSli tu jest jakie oszukastwo,
wytumacz mi, jakim sposobem oszuka mona tylu pilnie przypatrujcych si, z których ka-
72
dy si zna na rzeczy; kiedy oów, tygiel, wgle, wszystkie narzdzia najtroskliwiej badane
byy, a w wielu doSwiadczeniach z jego proszkiem on nawet niczego si nie dotyka. Mona
kilka razy jednego czowieka oszuka, ale tylu razem tak czsto oszukiwa - niepodobna.
- Zreszt powiedz, jakie bogactwa mogyby wystarczy na takie ycie i skd by je wzi?
Dwór jego skada si wicej jak ze stu ludzi i dwa razy tyle koni.
- Biesiady takie, jak widzisz, trwaj od zmierzchu do Switu, od rana do nocy. Ja wócz si
za nim od samej Pragi jak cie; Sledz kady krok jego, czatuj, moe mi si uda wybada
jego tajemnic; patrz wic na wszystko i widz, i na takie ycie skarby cesarza rzymskiego
by nie wystarczyy.
- Musisz si sam przy tym mie niexle - rzek ironicznie Rogosz.
- Bynajmniej - odpowiedzia z westchnieniem Bodenstein. - To jest marnotrawca, szaleniec,
wariat, ale jednak wie o kadym groszu, który wydaje. aden lichwiarz pewno nie prowadzi
tak drobiazgowych rachunków. Nikomu nie wierzy, targuje si a do znudzenia, w zbytku
swoim jest skpy. Ten jego sucy, kamuk, wszystko urzdza, jemu jednemu wierzy. Sdzi-
woj rzuca zoto, ale tylko tam, gdzie jemu si podoba. ProSb nic u niego nie zyskasz, adne-
mu proszcemu nie da jeszcze ani szelga, to jest szatan, co si z cudzej ndzy raduje.
- Byem ja raz w krytycznym pooeniu, zreszt nie mam si co przed tob tai. W Pradze,
w jednej z pierwszych karczem podpiem sobie, a e wiedziano, i przyjechaem z alchemi-
kiem, o którym cae miasto gadao, rozumieli wic, e mam zota jak piasku. Nie zaprzecza-
em temu, i kilka dni bawiliSmy si wybornie, kiedy jednak przyszo do zapaty, mieliSmy
wyjeda, a tu ani grosza. Obdarto mnie ze wszystkiego, a poniewa omnia mea mecum
porto, zabrano mi i rkopism dziea mojego, na którym sawa moja i ostateczne nadzieje spo-
czywaj. adnego nie widzc ratunku pokonywam wrodzon dum i udaj si w proSby do
Sdziwoja dajc par dukatów. WaSnie wtedy wydawa podobny bankiet, na którym poo-
wa biesiadników dobrze mnie znaa. Wyszedszy do mnie do ogrodu i zobaczywszy mnie
w nie bardzo przyzwoitym stroju biaym, poniewa wierzchnie suknie zatrzymano mi
w karczmie, rzek: - Dam ci sto razy tyle, ile dasz, ale pod jednym warunkiem. - Pod ja-
kim? - zapytaem z bojaxni. - Oto teraz pójdziesz ze mn do goSci i tam powiesz goSno te
wyrazy; - MoSci Panowie! jestem Adam von Bodenstein, profesor z Bazylei, i przyszedem
tu tylko po to, aby wam oSwiadczy, i Switej pamici. nauczyciel mój i ziomek, Theophra-
stus Aureolus Paracelsus Bombastus von Hohenheim, by pijanic, gupcem i wóczg, a ca-
a jego nauka niewarta trzech groszy.
- Wiadomo wszystkim, co yj, i boski mistrz nasz Paracelsus nie mia wikszego ode mnie
wielbiciela.
- Wyrzec wic te sowa byo to wystawi si na Smiech oczewisty, aem zmartwia na takowe
danie. Prosz! bagam! wstyd i zimno dokuczaj mi, lecz nie i nie, jak si upar, nic nie
ustpi.
- I có - zapyta Rogosz - wyprzysigeS si?
- Có miaem czyni? Poszedem i w czasie ich uczty Sród grzmotu Smiechów wypluem prze-
klte sowa, a natychmiast wyliczono mi parset dukatów. By to jedyny pienidz, którym od
niego otrzyma.
- Kiedy do niego pierwszy raz przybyem, dajc po dawnej znajomoSci jakiego zajcia,
sekretarza, pomocnika, laboranta lub lekarza, aby mie pozór zostawania przy nim i Sledze-
nia go, dozwoli mi zostawa w swoim orszaku, ale szyderczo oSwiadczy, i nie jest w sta-
73
[ Pobierz całość w formacie PDF ]