[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to nie powinnam się jej bać. Czułam się ciepło i bezpiecznie, jakbym znalazła się
dokładnie tam, gdzie było moje miejsce... nagle oślepiło mnie światło, krzycząc
zasłoniłam oczy ramieniem i poczułam, że ktoś mnie upuścił. Upadłam na plecy.
Może wreszcie wylądowałam w piekle, pomyślałam zrzędliwie, nie odsłaniając oczu.
Jeśli nie będę patrzeć, to może to wszystko zniknie.
Ale ciekawość zawsze była wadą mojego charakteru, a odgłos jego kroków
wystarczył, by sprawić, że opuściłam ramię i spojrzałam. Wróciłam do mieszkania,
leżałam na jednej z nieskazitelnie białych kanap. Raziel z trzaskiem zamknął okno,
po czym odwrócił się, by spojrzeć na mnie, oczywiście był wściekły. Jak zwykle.
- Jak możesz być taką cholerną idiotką?
Zignorowałam go, siadając i rozglądając się wokół siebie z promiennym
uśmiechem. - Nie jestem martwa - oznajmiłam.
- To zależy od tego, jak to definiujesz - powiedział, ruszając w kierunku drzwi.
Więc zamierzał porzucić mnie tak samo błyskawicznie, jak mnie uratował. Nie
mogłam się skarżyć ... to było lepsze od roztrzaskania się na kawałki o taras
znajdujący się poniżej.
Ale nigdzie nie wyszedł. Po prostu zamknął na klucz drzwi. Zamierzałam zwrócić
mu uwagę, że są już przecież zamknięte na trzy spusty, ale pomyślałam, że wie co
robi.
Machnął ręką i światła przygasły, a ja zastanawiałam się, czy to była jakaś
kosmiczna moc, a może rodzaj czujnika ruchu. Jakiś niebiański sensor.
- O czym myślałaś, kiedy to robiłaś?
Cóż, przynajmniej ze mną rozmawiał. - Chciałam tylko zaczerpnąć odrobinę
świeżego powietrza - odpowiedziałam. - Ktoś mnie tu zamknął, a ja nienawidzę
zamknięcia. Mam klaustrofobię.
- Nie masz. Już nie. Szukałaś sposobu, żeby zejść na dół, mam rację? %7łeby
sprawdzić, co się dzieje.
Ach, poznał mnie już aż za dobrze.
- Ciekawość nie jest zbyt poszukiwaną cechą w Sheolu. Masz szczęście, że
przybyłem na czas.
- Taaa, niewiarygodne. - Powiedziałam z nienaturalnym spokojem w głosie.
- Myślałam, że czytasz w moim umyśle. Wysyłałam ci sygnał SOS na wszelkie
możliwe sposoby. Dlaczego nie przychodziłeś?
- Jeśli musiałbym spędzać cały mój czas w twoim pokręconym umyśle, chyba bym
się powiesił  powiedział. - Wolałem trzymać się z od niego z daleka, ale byłem w
pobliżu i pomyślałem, że zajrzę, żeby sprawdzić, czy już śpisz, czy jeszcze nie.
- Nie mogłabym zasnąć. Nie jadłam jeszcze obiadu.
Było zbyt ciemno, by dostrzec, czy przewrócił oczami, ale odniosłam wrażenie że
to, co właśnie zrobił było tego anielskim odpowiednikiem. - Tutaj nie potrzebujesz
jeść tak często.
- To nie jest kwestia potrzeby, tylko ochoty. Jem z takiego samego powodu, dla
którego czytam. Nie dla zaspokojenia głodu, tylko z powodu zmysłowej
przyjemności - powiedziałam bez owijania w bawełnę. A następnie pożałowałam
swoich słów. Wspominając o zmysłowej rozkoszy poruszyłam temat, który był zbyt
drażliwy, jak dla mnie. Nie chciałam, żeby wałęsał się wewnątrz mojego umysłu,
odczytując moje irracjonalne, zle ulokowane pragnienia.
Stał spokojnie i nieruchomo, wpatrując się we mnie, coś wisiało w powietrzu,
jakieś napięcie, które skumulowało się pod moją skórą. Poczułam, jak bije moje
serce, nie przerażonym trzepotem sprzed paru minut, kiedy stałam w obliczu
śmierci, ale powolnym, jednostajnym głębokim dudnieniem, które było prawie
słyszalne. Cholera, pomyślałam.
Wykonał kolejny gest i światła w kuchni przygasły. Pokój wypełnił się cieniami,
sprawiając, że poczułam się jeszcze bardziej spięta. - Wiesz, kominek gazowy byłby
tu bardzo miłym dodatkiem - powiedziałam tonem swobodnej rozmowy, próbując
zmniejszyć napięcie, które wbrew pozorom buzowało tuż pod powierzchnią.
- Byłoby przytulnie.
Na wpół spodziewałam się, że machnie ręką i kominek pojawi się jak za sprawą
czarów, a po chwili żachnęłam się. Nie był dżinem, spełniającym moje trzy życzenia.
Chociaż nie miałam pewności kim dokładnie był, przynajmniej jeśli chodziło o mnie.
- Odkąd nawet zapałka może mnie wykończyć, przestałem uważać kominki za
romantyczne. Będziesz musiała się bez niego obyć.
- Zapomniałam.  Punkt dla ciebie powiedziałam, próbując nie patrzeć na niego.
Zawsze miałam zdrowe podejście do seksu i mężczyzn, ale najczęściej znajdowałam
ciekawsze rzeczy do zrobienia. Najlepsze orgazmy osiągałam własnoręcznie, to było
coś, co bez wątpienia wstrząsnęłoby trochę pruderyjnym Razielem. Często łapałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl