[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dostrzegł Sheę. Siedziała tyłem do wejścia przy jednym
stoliku z Michaelem. Podszedł więc do nich, odsunął krzesło,
które stało na wprost niej, i usiadł.
- Cześć, Sheo - powiedział.
Popatrzyła na niego jak na upiora i zaczerwieniła się po
same uszy.
- A ty tu skąd? - burknęła ponuro.
- Przyjechałem ciężarówką Jima - odpowiedział spokojnie,
krasząc ziemniaki masłem. - Co u ciebie, Michael?
- Normalnie. - Pilot przeniósł spojrzenie z Simona na
Sheę, dopił kawę i podniósł się od stołu. - Umyję helikoptery,
Sheo. Dokończ spokojnie kolację.
- Oto, co znaczy przyjaciel - rzuciła w przestrzeń,
odprowadzając wzrokiem oddalającego się Michaela.
Nie zdążyła się jeszcze przebrać z kombinezonu i ten strój,
a także splecione ciasno włosy nadawały jej pozory
opanowania.
- Zapomniałaś wziąć rysunek - rzekł Simon, zabierając się
do pieczeni. - Jak zastałaś Minnie?
- Przejechałeś sto kilkadziesiąt kilometrów chyba nie po
to, żeby rozmawiać o Minnie.
- Chciałem się z tobą zobaczyć. Shea przechyliła się przez
stolik.
- Słuchaj - powiedziała dobitnym szeptem. - Nie
zamierzam bawić się z tobą w miłość. Tracisz tylko czas.
- Nie sądzę.
- Nie będziemy o tym dyskutować w sali pełnej samych
chłopów. To plotkarze nie gorsi od kobiet, możesz mi
wierzyć.
Na znak, że uważa rozmowę za zakończoną, ugryzła
ciastko.
- Warto harować cały dzień w brudzie i popiele, żeby
jedzonko chciało tak smakować - oświadczył Simon, gładząc
się po brzuchu.
Shea westchnęła i podparła brodę rękami.
- Mam nadzieję, że po moim wyjściu nie spaliłeś rysunku.
- Położyłem go na regale koło łóżka. Możesz sobie
odebrać, kiedy tylko zechcesz.
- Ciągle tylko to łóżko i łóżko. Nie umiesz myśleć o
czymś innym?
Tymczasem do stołówki weszło kilku mężczyzn, a wśród
nich Everett. Z tacami w rękach, szukali wolnych miejsc.
- Od kiedy cię poznałem, ciągnie mnie z magiczną siłą -
przyznał uczciwie Simon. - Ale teraz chyba naprawdę
powinniśmy zmienić temat... Słyszałem, że jutro może zdrowo
padać.
- Obiecanki-cacanki, a głupiemu radość - podchwyciła
swobodnie Shea. - O deszczu mówi się już od tygodnia. Nie
chciałabym być w skórze takiego meteorologa. Wszyscy
wiedzą, że plecie bez sensu... - Nagle zmieniła się na twarzy. -
Simon! Uważaj! - krzyknęła.
Błyskawicznie złowił jej zwrócone w bok spojrzenie i
wiedziony jakimś szóstym zmysłem odchylił się do tyłu.
Dosłownie o milimetr od jego ramienia przeleciał kubek z
wrzącą kawą i nie rozbijając się stuknął o podłogę. Simon
odstawił krzesło i wstał rozsierdzony na dobre. Wiedział,
czyja to sprawka. Zanim jednak zdążył coś powiedzieć,
Everett zawołał:
- Przepraszam, Si, potknąłem się. Całe szczęście, że cię
nie oblało.
Obłudna glista, myślał Simon, dławiąc się z wściekłości.
Chce mi się odpłacić za to, że go upokorzyłem przed
chłopakami, tam, nad jeziorem. Usiadł powoli, obserwując
Everetta, który schylił się i podniósł pusty kubek.
- Zaraz zawołam jakąś dziewczynę z kuchni, żeby
posprzątała - powiedział Everett.
- Kobiety powinny odmówić sprzątania po facetach takich
jak on - odezwała się Shea, kiedy tylko odszedł. - Wyglądałeś
tak, jakbyś miał ochotę zrobić z niego mokrą plamę.
- Możliwe. Jeszcze nie zapomniałem, w jaki sposób mówił
o tobie nad jeziorem.
- A może tak się wtedy zirytowałeś, bo sam chciałeś mnie
dla siebie?
- Daj spokój, Sheo. To prawda, że cię pragnę, ale
obojętnie o kim by wtedy mówił, nie potrafiłbym znieść jego
chamstwa.
Popatrzyła na niego z namysłem.
- Przepraszam, nie powinnam była tak mówić. Wiesz...
jest coś, o co chciałabym cię zapytać... Powiedziałeś mi, że nie
możesz malować, że nie potrafisz już odnalezć w tym sensu.
A przecież zrobiłeś masę szkiców... - Do tej pory bawiła się
nożem, ale teraz podniosła na Simona zakłopotany wzrok. -
Chciałeś mnie namalować?
Odpowiedziało jej tylko skinienie głowy.
- To znaczy, że gdybyś zachował te szkice, byłbyś znowu
w stanie malować?
- Być może. Kto to wie?
- Czy po wyjezdzie z Anglii robiłeś również jakieś inne
rysunki?
- Nie.
- W takim razie muszę ci to powiedzieć. Honor to bardzo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl