[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znakomicie pasującej do stylu pani komandor.
Szybko zorientowała się, że Huron to cenny nabytek. Wychowywał się w kolonii,
więc wykazywał większe zainteresowanie kwestiami bezpieczeństwa niż wielu oficerów
Floty, którzy byli zdania, że nowe kolonie kosztują więcej zachodu, niż same są warte. Z
upływem czasu Sass zauważyła, że ocena pracy młodszych oficerów, przekazywana jej przez
Hurona, jest zarówno sprawiedliwa, jak i zabarwiona specyficznym humorem. Zaczęła się
zastanawiać, dlaczego poprzedni komandor tak mało ufał swemu zastępcy.
Pełnej opowieści na ten temat wysłuchała pewnego wieczoru już po starcie, podczas
gry w sho. Zaczęła naciskać go delikatnie. chcąc zbadać, czy żywi jakąś urazę do
poprzedniego kapitana. Po kolejnym dwuznacznym pytaniu Huron podniósł oczy znad
planszy do gry i uśmiechnął się tak, ze aż drgnęło jej serce.
- Zastanawia się pani, dlaczego komandor Kerif napisał na mój temat tak chłodny
raport?
- Tak, ale nie musi pan odpowiadać. Z tego. co widzę, nie zasługiwał pan na tak słabą
ocenę.
Huron uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Pani poprzednik był dobrym oficerem i za to go podziwiam Jednakże miał dość
radykalne poglądy na temat honoru pewnych... prominentnych, tradycyjnych rodów
kupieckich. Uważał, że nie darzę ich należytym szacunkiem, a do tego przypisywał mi
autorstwo pewnych rymowanek, jakie doszły do jego uszu.
- Rymowanek?
Huron zaczerwienił się.
- Jednej piosenki. O jego synie i dziewczynie, z którą się żenił. Nie ja ją napisałem, ale
przyznaję, że ubawiła mnie. Zacytowałem w jego obecności parę linijek, stąd był przekonany,
że...
- A ma pan należyty szacunek dla zamożnych kupców?
Huron wydął usta.
- Należyty szacunek? Chyba tak, ale jestem tylko kundlem z kolonii.
Z uśmiechem potrząsnęła głową.
- Podobnie jak ja, chyba wie pan o tym. Biedny Kerif. To musiała być bardzo brzydka
piosenka. - Spostrzegła wesoły błysk w oczach Hurona i zachichotała. - Jeśli to
najpoważniejsze wykroczenie, jakie pan popełnił, to chyba nie będziemy mieć z panem
kłopotów.
- Nie chcę kłopotów - odparł Huron z naciskiem.
Wiele lat temu, jeszcze w Akademii, Sass zastanawiała się, jak można połączyć
stosunki prywatne i zawodowe, żeby nie ucierpiała żadna z tych sfer życia. Z upływem czasu
ustaliła własne reguły postępowania i nauczyła się, jak znalezć partnerów skłonnych
zaakceptować jej system wartości. Poza jednym fatalnym ( a z dzisiejszego punktu widzenia
już tylko zabawnym) przypadkiem kiedy zaręczyła się z przystojnym, starszym dyplomatą,
nie ryzykowała, że coś może stracić. Teraz, gdy była już kobietą dojrzałą, miała nadzieję
cieszyć się życiem wspólnie z tymi podległymi jej oficerami, którzy nie będą się bać takiego
romansu i nie zechcą w sposób nieuczciwy wykorzystywać sytuacji.
Stwierdziła, że Huron mógłby zostać jej partnerem. Sądząc po błysku w jego oczach,
też o tym myślał, co w tym przypadku stanowiło wstępny warunek porozumienia.
Jednakże liczyły się przede wszystkim obowiązki i w obecnej sytuacji musiała
zapomnieć o przyjemnościach. Przez dwadzieścia lat, od czasu jej pierwszej kosmicznej
podróży. Flota nie była w stanie zapewnić młodszym, bardziej oddalonym koloniom pełnego
bezpieczeństwa. Często zdarzało się, że na planetach przygotowanych do kolonizacji w chwili
przybycia kolonistów znajdował się już kto inny, kto tym samym nabywał wszelkie prawa
własności. Choć niewolnictwo było bezprawne, napadano na kolonie, co świadczyło o
istnieniu dużego popytu na niewolników.  Normalni" ludzie obwiniali ciężkoświatowców, ci
znów oskarżali  lekkich", zamożne zaś rody kupieckie ze światów wewnętrznych narzekały
na rosnące koszty utrzymania coraz większej Floty, która nie potrafiła ochronić ani ich
własności, ani życia.
Rozkazy, które Sass tylko częściowo przekazała oficerom. polecały im wypróbować
nową, tajną technikę identyfikacji i śledzenia nowoczesnych pojazdów cywilnych w
przestrzeni kosmicznej. Technika ta miała nie tyle zastąpić, co wspomóc urządzenia
stosowane, zanim jeszcze Sassinak wstąpiła do Floty Zaplombowane sygnalizatory, jakie
instalowano w kadłubach statków podczas cyklu produkcyjnego, można było uruchomić za
pomocą skanerów poszukiwawczych Floty. Mimo że podobne urządzenia zwykle nie
odpowiadały na detektory, przechowywały jednak wszelkie informacje na temat przebytej
drogi. Cały pomysł polegał na tym, by po przybyciu statku do portu wyjąć z niego
sygnalizator i porównać zapis podróży z dziennikiem pokładowym. Nowa technologia
umożliwiała specjalnie wyposażonym krążownikom Floty uruchamianie takich nadajników
podczas podróży w przestrzeni kosmicznej, a nawet w trakcie lotu FTL. Wówczas można
było śledzić taki statek, samemu nic ryzykując wykrycia. Obecnie planowano, by krążowniki
podobne do  Zaid-Dayana" patrolowały obszary oddalone od regularnych korytarzy,
wychwytując i śledząc podejrzanych  kupców".
Młodszych oficerów nie powiadomiono o zmianie trybu patrolowania. Ze względu na
niebezpieczeństwo przecieku informacji Sassinak powiedziała o tym tylko czterem wyższym
rangą oficerom, którzy obsługiwali skaner. Zmiany w konstrukcji okrętu, mające na celu
zmniejszenie wykrywalności, tłumaczono jako rzecz całkiem oczywistą w dzisiejszych
czasach.
Sass zastanawiała się nad ostrzeżeniami dotyczącymi przecieków informacji:  Na
każdym okręcie można spodziewać się wywrotowców." Zgoda, ale jak ich wykryje, nie mając
żadnych wskazówek? Sabotażyści nie robią sobie reklamy, rozprawiając głośno o podważaniu
zasad Federacji. Poza tym mogła tylko zgadywać, czy na pokładzie znajduje się jeden
wywrotowiec, czy tuzin, a może żaden. Musiała przyznać, że gdyby sama miała rozmieścić
agentów, ulokowałaby ich na krążowniku jako na najczęściej stosowanym i najdoskonalszym
rodzaju okrętu. W aktach osobowych, które wstępnie przejrzała nie znalazła nic podejrzanego.
Zresztą Wydział Bezpieczeństwa na pewno wszystkich szczegółowo sprawdził.
Zdawała sobie sprawę, że niejeden komandor pomyślałby najpierw o
ciężkoświatowcach z załogi. Jeśli jednak nawet niektórzy z nich angażują się w działania
wywrotowe, większość pozostaje lojalna. Choćby nawet ciężkoświatowcy byli rzeczywiście
trudnymi ludzmi - a jak już wiedziała, wielu z nich miało tak złą renomę wyłącznie ze
względu na swe odpychające ponuractwo - to nigdy nie zapomni, czego nauczyła się od
swych przyjaciół w Akademii. Już wówczas usiłowała przejrzeć ich obojętne twarze i pod
powłoką nadmiernie umięśnionych ciał dostrzec w nich ludzi. Zazwyczaj przynosiło to
rezultaty. Zdobyła w ten sposób kilku prawdziwych przyjaciół i sporo sympatycznych
znajomych, ciesząc się reputacją dowódcy sprawiedliwego w stosunku do ciężkoświatowców.
Jako obcy, Weftowie również irytowali wielu ludzi, lecz Sassinak nie miała żadnych
przesądów, gdyż już wcześniej zdążyla zaprzyjaznić się z kilkoma z nich. Wiedziała, że nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl