[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale to jej wina i wyłącznie jej problem. Musiała go
jakoś o tym przekonać. Z jakiegoś nieznanego powodu
najwyrazniej zależało mu na jej opinii o nim. Zależało mu
na opinii jakiejś Annie Barclay, której zdanie nigdy
nikogo nie obchodziło.
Chcę, żebyś został powiedziała. Przy tobie
czułabym się bardziej bezpieczna. Ale nie chcę, żebyś
spał w samochodzie.
Mam jakieś inne wyjście?
Możesz spać na kanapie.
Rozdział trzynasty
Co się dzieje? zapytała Val, gdy następnego dnia
razem z Ann zamykały restaurację. Podobno samochód
Maddoxa całą noc stał przed twoim domem.
Już się rozniosło po mieście? odpowiedziała Ann
pytaniem na pytanie.
Jak byś zgadła. Słyszałam też, że robiliście razem
zakupy.
Tak. Razem z Mitchellem.
No i jeszcze zaprosiłaś jego ojca na obiad.
Mieszka całkiem sam. Chciałam być dla niego miła.
A co z tym autem Maddoxa? Naprawdę przez całą
noc stało przed twoim domem?
On spał na kanapie.
Szkoda mruknęła Val wyraznie niezadowolona.
A więc tak naprawdę nic się nie dzieje?
Tego nie powiedziałam. Ann się uśmiechnęła,
choć wcale nie było jej do śmiechu.
Ho, ho. Val siadła ciężko w jednym z foteli.
A więc coś się stało. Kiedy?
W sobotę wieczorem. Odwoził mnie do domu.
No i jak?
Jakoś tak... Ann się zarumieniła na wspomnienie
tamtej nocy. Całkiem inaczej.
Odszukać szczęście 175
Inaczej, czyli dobrze, czy wprost przeciwnie?
Dobrze.
Aha. Val oparła nogi na stojącym nieopodal
krześle. Uśmiechnęła się domyślnie. Na tyle dobrze, że
chciałabyś to jeszcze kiedyś powtórzyć?
Owszem przyznała Ann, czerwieniąc się coraz
bardziej. Tylko widzisz, ja mam jeszcze inne sprawy na
głowie.
Co na przykład?
Mitchella.
Nie lubią się?
Lubią. Ale przecież nie mogę zaprosić faceta do
sypialni, kiedy obok śpi mój syn.
To fakt.
Poza tym... jestem świeżo po rozwodzie. Terapeut-
ka mnie przestrzegała przed nowym związkiem. Mówi,
że może się okazać tak samo nieudany.
Nie masz zaufania do Maddoxa?
Nie mam zaufania do siebie. Nie chciałabym
popełnić tego samego błędu.
Och, kochanie. Val wstała, przytuliła przyja-
ciółkę. Nie zrobisz tego. Nie jesteś już tą samą
kobietą. A Maddox jest całkiem innym mężczyzną,
niż twój były mąż.
Przekonanie Val trochę Ann pocieszyło.
Naprawdę tak uważasz? spytała z nadzieją
w głosie.
A jak ty uważasz?
Ann przypomniała sobie, jak w sklepie Maddox
powiedział, że kupiłby jej księżyc, a może nawet kilka
gwiazd.
Myślę, że nie wiem, co myśleć.
176 Virginia Kantra
No, to lepiej się dowiedz. I to szybko, bo ktoś tu
właśnie do nas idzie.
Ann zobaczyła Maddoxa w mundurze i już wiedziała,
co myśleć. Serce je podpowiedziało. Uśmiechnęła się
bardzo zadowolona, że znów go widzi.
Ale on się nie uśmiechał. Wyglądał poważnie, jak to
policjant na służbie. A więc sprawa była poważna.
Przepraszam, że wchodzę, kiedy lokal jest zamk-
nięty, ale zostawiłyście otwarte drzwi usprawiedliwił
się, zamiast powitania.
Zapomniałam zamknąć. Paskudne przyzwyczaje-
nie westchnęła Val. W czym mogę ci pomóc? A może
przyszedłeś zobaczyć się z kimś innym?
Owszem. Czy zastałem pana MacNeilla?
Chcesz się widzieć z Conem? Val przestała się
uśmiechać. Pojechał do Raleigh. Wróci około piątej.
Powiem mu, że chcesz się z nim widzieć.
Dziękuję. Dobrze mi powiedzieli, że mieszkacie na
Fargo Street?
Tak, mamy tam dom.
A przedtem, zanim się pobraliście, mieszkałaś
u rodziców?
Owszem. Con zatrzymał się w motelu.
W którym?
U Beyera. Przy drodze I-40.
Po co chcesz to wszystko wiedzieć? zapytała Ann.
Maddox spojrzał na nią ponuro, ale się nie odezwał.
Są wyniki z laboratorium domyśliła się Ann.
Mówiłeś, że dziś je dostaniesz. Znalezli coś na pudełku
z zapałkami?
No i co z tego? spytała Val.
Skąd były te zapałki? dopytywała się Ann.
Odszukać szczęście 177
Z motelu Beyera odparł Maddox po chwili
milczenia.
Czy to ma jakieś znaczenie? Val wciąż nie
rozumiała, o co chodzi.
Obrona stoi na stanowisku mówił Maddox, staran-
nie dobierając słowa że pożar wzniecono w celu
uzyskania odszkodowania.
%7łarty! Obruszyła się Val.
Twoja restauracja nie była ubezpieczona?
Oczywiście, że była. Po tym, jak Rob ją podpalił,
wypłacono nam odszkodowanie.
Ale przed pożarem miałaś kłopoty finansowe?
Ann zrobiło się słabo. W najkoszmarniejszych snach
nie śniło jej się, że Maddox wezmie na cel jej najlepszą
przyjaciółkę.
Miała kłopoty, bo ja pomagałam Robowi okradać
jej rachunek bankowy.
Jasne. Maddox skinął głową. Niestety, obrona
będzie się upierać, że pieniądze z polisy bardzo ci się
przydały.
Chcesz powiedzieć, że to mój mąż podłożył ogień?
Val wreszcie się zirytowała. %7łe ryzykował moim
życiem, żeby dostać te marne grosze z ubezpieczenia?
Ja ci tylko mówię, przy czym obstaje obrońca Roba
wyjaśnił Maddox. Będzie się starał wzbudzić wąt-
pliwości w przysięgłych.
Rzucając podejrzenie na Cona? To idiotyczne!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]