[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skojarzyło się to z chorobą pochodzącą od drobiu, jak również z
innymi chorobami i zapragnął poznać szczegóły. Wyjaśniono mu, że
termin  oczko występuje w dominie i oznacza kropki na kamieniach.
Pięć domków nieco tylko większych od garaży pomalowano na
kolor ciemnobrązowy. Drzwi były czarne z białymi punkcikami.
Czwarty domek został oznaczony jako para dwójek.
- Twój domek nosi nazwę  Cztery Oczka i stoi w lesie, nieco
dalej od pierwszych trzech. Z tyłu dobudowano osłoniętą ekranem
werandę, z której koty mogą obserwować ptaki i króliki. To twój
klucz. Wejdz do środka, a ja przyniosę bagaż.
Stopień przed drzwiami z trudem pomieścił but w rozmiarze
czterdzieści pięć. Kiedy Qwilleran przekręcił klucz w zamku wielkiej
kostki domina, znalazł się w najmniejszym pomieszczeniu, w jakim
przebywał od czasu wakacji spędzanych w namiotach wojskowych.
Był wysokim mężczyzną, przyzwyczajonym do życia w
trzypiętrowym składzie jabłek. Tymczasem musiał zadowolić się
mikroskopijnym salonikiem, skromną sypialnią, mini kuchnią i
łazienką jak z domku dla lalek. Domek rzeczywiście posiadał
werandę, ale rozmiarami bardziej przypominała klatkę. Jak przetrwa
dwa tygodnie w takiej ciasnocie z dwoma aktywnymi kotami?
Ale to nie było wszystko. Ktoś pomalował ściany na biało i
ozdobił je plakatami przedstawiającymi egzotyczne widoki. Pózniej
ten ktoś wpadł w szał i poprzykrywał meble, łóżko oraz okna wielkimi
płachtami materiału we wzory przedstawiające przerośnięte róże,
irysy i paprocie.
- I co powiesz? - zagadnął Nick, który rozglądał się za miejscem,
w którym można było postawić bagaż. - Nie ma tu zbyt wiele
przestrzeni - przyznał - no i musisz wietrzyć, bo wionie nieco
stęchlizną. - Ruszył w stronę okna. Poinformował, że, kuchenka i cała
hydraulika zostały wymienione, ale trzeba odczekać, zanim z kranu
popłynie ciepła woda. Domki były pierwotnie przeznaczone dla
służby.
- Czy to był odgłos strzału? - spytał Qwilleran.
- Tubylcy z Wioski Pirackiej polują w lesie na króliki... Jeśli
będziesz czegoś potrzebował, wystarczy gwizdnąć.
Qwilleran zapalił dwie lampy i nadmienił, że chciałby mieć
mocniejsze żarówki do czytania.
- Da się zrobić. Teraz muszę odwiezć Jasona na ląd. Zobaczymy
się w przyszły weekend... Pa, dzieciaki - rzucił w stronę mieszkańców
przenośnej klatki.
Koty wynurzyły się z kuferka z nastroszonymi czujnie wąsami.
Przypadły do podłogi i opuściły ogony. Wciągnęły w nozdrza zapach
zielonej wykładziny. Krytycznie obwąchały pokrowce i cofnęły się.
Qwilleran też pociągnął nosem; słowo  stęchlizna nie oddawało
atmosfery panującej we wnętrzu. Sądził, że jest to zapach farby na
kwiecistych pokrowcach. Uznał, że pasowałyby do wielkiej sali
balowej w jakimś hotelu w Ameryce Południowej.
Zanim zabrał się do rozpakowania walizek, zebrał ozdobne
dodatki, którymi Lori przystroiła wnętrze, aby stworzyć domowy
nastrój, i schował je w szufladach: serwetki, suszone kwiaty, figurki i
inne bibeloty. Syjamczyki przyglądały się jego zabiegom do chwili, w
której pukanie do drzwi wystraszyło je, i czym prędzej schowały się
pod łóżkiem. U wejścia stał chłopiec. Trzymał w dłoni brązową
papierową torbę.
- Dziękuję - powiedział Qwilleran. - Przyniosłeś żarówki?
Posłaniec wygłosił długą przemowę całkowicie niezrozumiałą
dla bezdzietnego kawalera w średnim wieku. Mimo to Qwill
postanowił wyrazić chęć podtrzymania rozmowy.
- Jak ci na imię, chłopcze?
Malec powiedział coś w obcym narzeczu i popędził w stronę
pensjonatu. Zamykając drzwi, Qwilleran zobaczył kartkę przypiętą po
wewnętrznej stronie razem z tabliczką z napisem  Palenie
wzbronione :
WITAMY W  ZAJEyDZIE DOMINO
Dla Państwa przyjemności, wygody oraz bezpieczeństwa oferujemy:
W BUDYNKU GAWNYM
Zniadanie w pokoju słonecznym między 7 a 10 rano.
Gry, puzzle, książki, czasopisma oraz prasę codzienną w hallu
 Zajazdu Domino .
Telefon do dyspozycji gości na balkonie Telewizor w świetlicy Kosz z
owocami w hallu. Czujcie się jak w domu
W WASZYM DOMKU
Zestaw do gry w domino.
Dwie latarki Lampy oliwne i zapałki Parasol.
Zrodek przeciwko komarom w aerozolu Gaśnica Zatyczki do uszu
Kartka została podpisana przez właścicieli, Nicka i Lori
Bambów, z życzeniami  udanego pobytu .
Oczywiście, pomyślał Qwilleran z sarkazmem, przewidują
deszcze, plagę komarów, pożar lasu, zerwanie trakcji elektrycznej,
zabłąkane kule w lesie oraz wszystko to, co wymaga użycia zatyczek
do uszu - komplet w stylowej budzie z koszmarnymi pokrowcami dla
amatorów ogrodnictwa. Zorientował się, gdzie umieszczono [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl