[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie wiedziała tylko, czy przed Kasimem, czy przed nią.
Kasim przywołał jednego ze strażników, który natychmiast spiął konia ostrogami i ruszył
za Hassanem.
– Musimy pilnować księcia, bo nawet tutaj mogą czyhać na niego wrogowie – wyjaśnił
po chwili. – Hassan tego nie znosi, mówi, że tak traktuje się dzieci, ale jest przecież dziedzicem
kalifa.
– Oczywiście, ale rozumiem jego irytację. Przecież jest mężczyzną, a nie dzieckiem i na
każdym kroku chce to okazywać.
– Tak to wygląda… Przepraszam, Harriet, ale chciałem go wyzwać na wyścig.
– Czy to rozsądne? – spytała Harriet.
Jednak Kasim już puścił konia w skok i szybko zrównał się z księciem. Wymienili kilka
zdań i puścili się galopem. Janczarzy popatrzyli po sobie zaniepokojeni, ale zamiast ruszyć za
nimi, zwarli szyk wokół Harriet. Czuli się w obowiązku zapewnić jej ochronę, skoro dowódców
ogarnęło szaleństwo.
Kasim i książę znikli z pola widzenia. Minęło kilka minut, zanim zobaczyła ich, jak
cwałują w jej kierunku. Kasim prowadził, ale dystans między jeźdźcami się zmniejszał, a gdy
mijali Harriet, książę minimalnie wysunął się na czoło.
– Wygrałem! – zawołał uradowany. – Pierwszy raz w czymkolwiek cię pokonałem!
– Dużo się nauczyłeś – powiedział Kasim. – Nie sądzę, żeby któryś z janczarów mógł ci
teraz dorównać, Hassanie.
– Inni mało mnie obchodzą. To z tobą chciałem wygrać. – Uśmiechnął się szeroko. –
Poproszę ojca o urządzenie święta i wtedy pokonam cię w zapasach.
– Może pokonasz, a może nie… – odparł Kasim.
Hassan przyjrzał mu się z uwagą, potem odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem.
– Zobaczymy, bracie. A teraz wypuścimy sokoły.
Harriet zerknęła na Kasima. Miał dziwny wyraz twarzy. Nie rozumiała, dlaczego Kasim
pozwolił Hassanowi wygrać, bo bystrym okiem dostrzegła, że tuż przy mecie minimalnie
wstrzymał konia.
Kasim przyglądał się jadącej przed nim Harriet. W skupieniu słuchała wyjaśnień Hassana,
który opisywał swoje sokoły. Kasim odczuwał głęboką satysfakcję, widząc jej zadowolenie,
zarazem jednak znów głośniej odezwał się ból, który wciąż go dręczył, a najbardziej dotkliwy był
nocami, przez co Kasim fatalnie sypiał.
Nie ulegało wątpliwości, że Harriet jest znakomitą amazonką. W Anglii musiała dużo
jeździć, rozumiał więc dobrze, dlaczego tak za tym tęskni. A także za wolnością, mogła przecież
galopować po swojej posiadłości i dalej, gdzie tylko oczy poniosą. Owszem, teraz głośno się
śmiała, ale to tylko pogłębiało jego poczucie winy. Włączając Harriet do haremu, okradł ją ze
wszystkiego, co miała przedtem. On i tylko on odpowiadał za to, że znalazła się w takiej sytuacji.
A przecież miał wybór, wiedział to doskonale, dlatego sumienie nie dawało mu spokoju,
przez co przeżywał swój czyściec na ziemi. Pozwolił, by lojalność wobec człowieka, którego
szanował i cenił, stała się dla niego ważniejsza niż trzeźwa ocena sytuacji. Świadomie
postępował źle, i to już wtedy, gdy nie przyjął od Harriet propozycji okupu. Nie miało sensu się
oszukiwać, że jej obecna sytuacja jest znacznie lepsza, niż gdyby spotkał ją los gorszy od
śmierci.
Jest tylko trochę lepsza. Harriet tęskniła za domem i rodziną, a przede wszystkim za
wolnością, której nigdy nie zazna, gdy zostanie tu jako jego żona. Do tej pory nie wyjawił jej, że
jego los związany jest z pałacem i kalifatem, bo był przekonany, że wtedy Harriet go opuści.
Ucieknie, narażając się na śmierć, albo w chwili desperacji sama tę śmierć wybierze. Lub też
wymusi na nim powrót do Anglii. Tylko prawdziwa miłość mogłaby zmienić Harriet, tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl