[ Pobierz całość w formacie PDF ]

samolubny. Zapamiętała błysk w jego oczach, gdy ojciec
pożądliwie wpatrywał się w jego żonę, i sposób, w jaki ukrył swoje
uczucia. Tego człowieka rozpierała wściekłość, ale był lisio sprytny
i potrafił się pohamowywać, co zapewne skazywało go na
straszliwe męki.
- Jest mi nadzwyczaj miło, że mogę cię wreszcie poznać,
Olivio... Chyba pozwolisz, żebym ci mówił po imieniu? Jesteś
bardzo podobna do swego ojca. Mam uczucie, jakbym cię znał od
dawna... Musisz być mniej więcej w tym samym wieku, co mój syn
Kristos... Poznajcie się, proszę.
Konstandinos uśmiechnął się i choć Olivia w najmniejszym
stopniu nie ufała jego czarowi, poczuła się tak zaskoczona, że aż
zamrugała oczami. Znała ten urokliwy uśmiech, jakżeby mogła
zapomnieć! Tak uśmiechał się Max, tyle że w nim wszystko było
prawdziwe, ciepłe, a nie - jak w tym człowieku - wystudiowane i
pozorne.
- Miło mi - bąknęła, spoglądając na Kristosa. A więc nie
myliła się, to był jego syn.
- Ma pani bardzo piękną suknię - odezwała się kobieta
stojąca u boku Konstandinosa. - Doskonale harmonizuje z pani
włosami i karnacją.
- Moja żona, Helena - przedstawił ją Konstandinos, wy-
puszczając wreszcie dłoń Olivii.
Podały sobie ręce. Pani Agathios uśmiechnęła się w ten sam
nieco senny sposób, w jaki niedawno patrzyła na Faul-tona.
39
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Zawsze zazdrościłam Angielkom. Nie macie panie pro-
blemu z nadmiarem słońca i zmarszczkami. W mojej ojczyznie
słońce to wróg kobiety.
- Mamy za to problem z deszczem - uśmiechnęła się Olivia.
- Wy, Anglicy, zawsze narzekacie na pogodę, ale deszcz służy
urodzie. Dla mnie w Grecji mogłoby padać choćby codziennie.
- Każdy lubi to, czego mu brakuje - wyklepała formułkę
Olivia i nieco żywiej dodała: - A jednak ma pani przepiękną cerę,
szczerze zazdroszczę.
- Dziękuję - Helena przyjęła komplement z uśmiechem.
Olivia czuła, że ma do czynienia z osobą nawykłą do zbierania
hołdów, a w zasadzie uznającą je za coś niemalże oczywistego. Nie
było w tym żadnej próżności; ta kobieta miała po prostu
świadomość własnej urody.
- Mama nigdy się nie opala - wtrącił młody człowiek. -
Jeżeli już musi wyjść na słońce, zakłada szeroki kapelusz. Stosuje
kremy ze specjalnym filtrem, a mimo to wygląda zawsze tak, jakby
była opalona. Taką już ma karnację.
Olivia poczuła mocniejsze uderzenie serca. Max w jego wieku
wyglądał zapewne podobnie. Kristosowi co prawda kręciły się
włosy, podczas gdy Max miał proste, i w jego twarzy nie było
charakterystycznej ostrości, lecz rodzinne podobieństwo dawało o
sobie znać z niepokojącą siłą. Również w uśmiechu Kristosa
odnalazła ów specyficzny urok, tym razem nie pozbawiony ciepła i
humoru.
- Dużo o tobie słyszałem - powiedział.
- Od kogo? - Autentycznie ją zaskoczył i na moment
wstrzymała oddech. Czyżby to Max mówił mu o niej?
Kristos roześmiał się.
40
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Od twojego taty, oczywiście. A od kogóż by innego?
Ogarnęło ją uczucie zawodu, ale pokryła je uśmiechem.
- No tak, jasne. Niemądre pytanie.
Bo właściwie z jakiej to przyczyny Max miałby opowiadać o
niej swojemu kuzynowi?
Kristos rzucił znacząco okiem na mroczny salon i graczy
trwających nieruchomo przy oświetlonych stolach. W powietrzu
wisiało napięcie.
- Zmiertelnie nudno, co? Warto by się chyba przenieść w
jakieś bardziej ludzkie miejsce, nie uważasz? Znam świetny nocny
klub niedaleko stąd, gdzie grają dobrą muzykę. Moglibyśmy
potańczyć, a poza tym poznałabyś moich przyjaciół. Mieli tam
dzisiaj być. No, to jak?
Olivii rozbłysły oczy, lecz kiedy spojrzała na ojca, uśmiech
natychmiast zniknął z jej twarzy. Nie przypominała sobie, żeby
bywał kiedykolwiek w nocnych klubach czy podobnych miejscach.
Nie lubił głośnej muzyki i w ogóle nie przepadał za nocnymi
lokalami. Nie wyobrażała sobie, by mógł zaaprobować propozycję
Kristosa.
A jednak zgodził się i to natychmiast.
- Dlaczegóż by nie? Zwietny pomysł... - rozpływał się w
uśmiechach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl