[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, Max. Zrozum, to się nie uda. Po tym wszystkim, co się
stało, nie moglibyśmy być razem szczęśliwi - powiedziała jednym
tchem, czując, że znowu ogarnia ją panika.
- Czekałem na ciebie całe pięć lat, Olivio... - Widziała, że coś
się w nim przełamuje, pęka, że jest to chwila, która zadecyduje o
całym ich życiu. - Uraziłem człowieka, którego bardzo szanowałem
i wobec którego miałem ogromny dług wdzięczności... Odtrąciłem
jego córkę... rzuciłem ją dla ciebie. Kosztowałaś mnie, powiedzmy
to sobie szczerze, dużo. Gdyby nie sprawa z Dame, nie straciłbym
firmy. Nie skarżę się, Olivio, i niczego nie żałuję. Nie ma ceny za
miłość. Ale mi nie mów, że nie będziemy razem szczęśliwi. Nie
potrafię być szczęśliwy bez ciebie. I nie chcę bez ciebie żyć. Ani
dnia dłużej, ani godziny.
Popchnął ją lekko na poduszkę i pochylił się nad nią tak
blisko, że zdawać się mogło słyszała szalone bicie jego serca. A
może zresztą był to łomot jej własnej, tętniącej w żyłach krwi?
- Pragnę cię, Olivio - wyszeptał, patrząc na jej usta. - Po-
wiedz, że ty też... Błagam, nie każ mi czekać. Powiedz, że chcesz,
zanim zupełnie oszaleję...
- Ja... - wybąkała, wypełniona pragnieniem, a zarazem
straszliwym lękiem.
- Wystarczy, żebyś powiedziała ,,nie . Zrozumiem. Wczoraj w
nocy mówiłaś, że nie możesz być ze mną, ponieważ nie jesteś
wolna. Uszanowałem twoje racje, bo trzeba mieć w życiu jakieś
zasady, i to mi się w tobie bardzo podoba. Ciężko mi wybaczyć
166
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
bratu, że z zawiści pozbawił mnie firmy. Rozumiałem więc, że nie
mam prawa ukraść ciebie, skoro formalnie związana byłaś z moim
kuzynem. Ale teraz nie jesteś zaręczona, zwróciłaś mu słowo.
Zapomnij o swoim ojcu, o moim przyrodnim bracie, o firmie i
pracy. Jesteśmy tu tylko we dwoje... ty i ja. Dotknął jej policzka
z czułością. - Kocham cię, Olivio. Czy wyjdziesz za mnie?
Zamknęła oczy i przestała walczyć z tym, co było nieunik-
nione. Od dnia, w którym Max wpadł jak furia do gabinetu w
biurze ojca i porozbijał na kawałki jej równiutko poukładany,
bezpieczny świat, wiedziała, że to się musi stać. Miał rację - nie
liczyło się nic, oprócz tego, co od pięciu lat wibrowało między nimi.
Ważni byli tylko oni sami. Nigdy w życiu nie owładnęła nią taka
pewność. Duszą i ciałem wyrywała się ku niemu, pragnąc go teraz
i na zawsze.
- Tak - powiedziała. - Tak.
167
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]