[ Pobierz całość w formacie PDF ]

104
R S
Jakby za obopólną zgodą Kate i Michael byli co wieczór zajęci. W
kolejnym tygodniu obejrzeli mnóstwo domów na sprzedaż i siódmego
wieczoru znalezli właściwy. Piętrowy ceglany dom w stylu kolonialnym
miał cztery sypialnie, gabinet, salon i jadalnię, jeden cichy pokoik, kuchnię
ze spiżarką i niespodziewany pokój słoneczny. Kate z zadowoleniem
dostrzegła kilkoro małych dzieci bawiących się w sąsiedztwie, a Mi-
chaelowi odpowiadał dwudziestominutowy dojazd do pracy.
Rzeczywiście nie tracił czasu. Tego samego wieczoru podpisał
umowę kupna, a na drugi dzień rano wyjechał na Zachodnie Wybrzeże. Ze
względu na maleństwo Kate została w St. Albans. Czytała, że latanie i
wczesna ciąża nie idą w parze, więc zamiast tego kupiła parę rzeczy do no-
wego domu.
Co wieczór, kładąc się spać, patrzyła na leżącą obok poduszkę,
wspominała Michaela i coraz bardziej za nim tęskniła.
Wieczorem, gdy miał wrócić, pojechała na lotnisko, chociaż
wcześniej ustalili, że wróci sam, taksówką.
Zobaczyła go przechodzącego przez bramkę i od razu wyczuła, że
coś jest zle. Jego twarz przecinały bruzdy zmęczenia i napięcia, spojrzenie
było nieobecne. Musiała go dwa razy zawołać, zanim ją usłyszał.
- Michael - powiedziała po raz trzeci, stając mu na drodze. - Cześć -
zaśmiała się.
Zamrugał, rozejrzał się na boki.
- Cześć - mruknął. - Co ty tu robisz? Dzwonili z pilną wiadomością z
biura?
- Nie - zaprzeczyła, zaniepokojona jego dziwnym zachowaniem. -
Chciałam ci zrobić niespodziankę.
105
R S
Wtedy na nią spojrzał i naprawdę ją zobaczył. Odłożył torbę i wziął
Kate w ramiona. Mogłaby przysiąc, że szukał jakiegoś ukojenia. Objęła go.
- Co się dzieje? - spytała.
- Nic ważnego - odparł, ale ton jego głosu zaprzeczał słowom.
Odsunęła się i wpatrzyła w jego twarz.
- Myślę, że coś ukrywasz. Jego oczy patrzyły na nią zimno.
- Myślę, że to nie twoja sprawa. Kate spoglądała na niego
wstrząśnięta. Był tak daleki, że równie dobrze mógł zostać w Kalifornii.
ROZDZIAA DZIEWITY
- To wszystko? - spytała Kate, gdy Michael załadował bagażnik.
Ciężar jej zaniepokojonego spojrzenia i sztucznej wesołości był nie
do zniesienia. Jednak po ostatnim wyjezdzie wszystko na świecie mu
przeszkadzało.
- Tak. Ja poprowadzę - stwierdził, zastanawiając się, jak to możliwe,
że tak cieszy go jej widok, a jednocześnie wcale nie chce jej oglądać.
- O, nie. Ja prowadzę. Jesteś zmęczony - zaprzeczyła stanowczo,
siadając za kierownicą. - I zły. - Uśmiechnęła się odrobinę zbyt
promiennie. - Zawsze uważałam, że ludzie w złym humorze nie powinni
być wypuszczani na drogę.
- To dotyczy połowy ludzkości - odparł, siadając w fotelu pasażera i
zamykając drzwiczki.
- No właśnie. - Wyjechała z lotniska i włączyła płytę. Rozległy się
znajome akordy gitarowe. Eric Clapton.
Michael odetchnął głęboko i usiłował się odprężyć.
106
R S
- Wiesz - oznajmiła spokojnie, wyjeżdżając na autostradę. - Gdybym
nie była taka szczęśliwa, że cię widzę, dostałbyś w łeb za odezwanie się do
mnie w taki sposób, jak na lotnisku.
Michaela zatkało.
- Jak? - udał, że nie wie. Spojrzała na niego spod oka.
- %7łe to nie moja sprawa - przypomniała.
- Bo to nie jest twoja sprawa - oznajmił twardo.
Policzki Kate zaróżowiły się. Szarpnęła kierownicą i zjechała na
parking stacji benzynowej. Zwróciła się w jego stronę.
- Jestem twoją żoną. Jeśli coś cię gnębi, to na pewno jest to, do
cholery, moja sprawa.
Kate rzadko przeklinała.
- Do cholery?
- Pasuje do ciebie. Ukrywasz przed żoną, że coś cię gnębi.
- Nie chcę, żebyś się martwiła.
- Daj spokój. Oboje wiemy, że nie ożeniłeś się z porcelanową
laleczką. Wytrzymałam trzy lata jako twoja asystentka, więc dam sobie
radę z tym, co ci się stało w Kalifornii.
- Przejęcie - oznajmił, zaskoczony natychmiastową ulgą, jaką odczuł.
- Tylko tym razem to nie ja. Inna firma zamierza przejąć CG Enterprises.
Przez dłuższą chwilę patrzyła na niego w milczeniu.
- Nie musisz martwic się o pieniądze - uspokoił ją pośpiesznie. - Jeśli
nie przepracuję już w życiu ani dnia, i tak nie zbiednieję. Ty i dziecko
będziecie...
Zakryła mu usta dłonią.
- W tej chwili dużo bardziej martwię się o ciebie.
107
R S
Michael poznał niespotykane dotąd, niepokojące uczucie. Nie miał
pojęcia, co znaczy, ale nie sprawiło mu przykrości.
- Nic mi nie jest. Muszę wymyślić jakąś strategię. Czeka mnie dużo
pracy - ostrzegł.
- Ale nie dzisiaj - poinformowała go i pochyliła się, by go
pocałować. - Cieszę się, że jesteś w domu.
Resztę drogi Michael jak na ironię niepokoił się spokojem, jaki
przynosiła jej obecność.
Wniósł bagaże do mieszkania. Parkay powitała go zwyczajowym
prychnięciem. Ciekawe, czy ten kot kiedykolwiek go zaakceptuje. Poczuł
boski zapach.
- Co tak pachnie?
- Ciasteczka z czekoladą - uśmiechnęła się Kate. - Zrobiłam dzisiaj
po południu. Mleko czy piwo?
- Piwo.
Zaniósł bagaż do sypialni, po czym wrócił i padł na kanapę. Zaczął
przeglądać pocztę, ale zabrała mu ją, a zamiast tego podała piwo i dwa
ciasteczka.
Kate usiadła przy nim. Pożarł ciasteczka, wypił piwo i sycił się jej
widokiem. W jej błękitnych oczach kryły się tajemnice, które pragnął
poznać. Jej włosy wyglądały jak lśniący jedwab, policzki były rumiane, a
usta zachęcające. Miał wrażenie, że nie kochali się od wieków. Przyjrzał
się jej ciału. Wyglądała dojrzalej pod każdym względem.
- Wyglądasz jak kobieta w ciąży.
- Dziękuję - rozpromieniła się. - Chcesz zobaczyć? - Wypięła brzuch.
Zachwycony skinął głową.
- A mogę dotknąć?
108
R S
- Tak. Maleństwo się rusza.
Poczuł ucisk w żołądku. Wsunął ręce pod jej bluzkę.
- Czułaś, jak dziecko się rusza?
Skinęła głową, najwyrazniej zachwycona.
- Najpierw myślałam, że to gazy, ale to na pewno dziecko. Ale może
minąć parę tygodni, zanim i ty poczujesz.
Mógł stracić firmę, a dziecko się ruszało. Jednocześnie znajdował się
na dwóch przeciwnych krańcach uczuć. Michael zamknął oczy, porażony
sprzecznością. Poczuł na czole palce Kate i zapragnął więcej. Ale
przypomniał sobie, że coś obiecał..
Wstał, nie chcąc poddawać próbie swojej słabnącej samokontroli.
- Jestem padnięty. Prześpię się dziś na kanapie. Spojrzeli sobie w
oczy.
- Nie. Twoje miejsce jest w naszym łóżku.
- Kate, bardzo cię dzisiaj pragnę, a moja rycerskość jest na
wyczerpaniu.
Splotła swoje palce z jego. Nawet to na niego nie podziałało.
- Chyba powinieneś się położyć. Chcę ci o czymś powiedzieć.
Był zbyt zmęczony na sprzeczki. Ruszył do łazienki i zmył z siebie
ciężki dzień. Kiedy skończył, owinął się w pasie ręcznikiem i poszedł do
sypialni.
Kate siedziała na środku łóżka, delikatnie oświetlona przez nocną
lampkę, ubrana w krótką, białą, przejrzystą koszulkę, która pozwalała
dojrzeć cień ciemnych sutek i lekko zaokrąglony brzuch. Przypomniała mu
o wszystkich prezentach gwiazdkowych, o których marzył i których nigdy
nie dostał. Przywołała go ruchem palca i poklepała łóżko obok siebie.
109
R S
Przyjął wyzwanie widoczne w jej spojrzeniu, odrzucił ręcznik i
dołączył do niej.
- Co chciałaś mi powiedzieć?
- Numer dziesięć - odparła, dotykając jedną ręką jego twarzy, a drugą
przesuwając po jego ramionach i piersi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl