[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Masz rację.
Ogarnęło mnie przemożne pragnienie, by ziewnąć; zrobiłem to.
Mam wrażenie, że brakuje ci odpowiedniego nastawienia zauważył.
Ale oto zagadka: Wznoszę się z ziemi wśród ognia. Szarpią mnie wichry i chłosz-
cze woda. Wkrótce stanę ponad wszystkim.
Czekałem. Upłynęła minuta.
No więc? spytał sfinks.
Co wiec?
Czy znasz rozwiązanie?
Rozwiązanie czego?
Zagadki, oczywiście.
Czekałem. Nie postawiłeś pytania, wygłosiłeś tylko ciąg stwierdzeń. Nie
mogę odpowiadać na pytanie, skoro nie wiem, jak ono brzmi.
To forma uświęcona tradycją. Problem wynika z kontekstu. To oczywiste,
że pytanie brzmi: Czym jestem?
Równie dobrze mógłbyś zapytać: Kto jest pochowany w grobie Granta?
Ale niech będzie. Co to jest? Feniks, oczywiście. Ma gniazdo na ziemi i w pło-
mieniach unosi się nad nią, wzlatuje w powietrze, przez chmury, na wielką wyso-
kość. . .
Błąd.
36
Uśmiechnął się i poruszył groznie.
Czekaj rzuciłem szybko. To wcale nie jest błąd. Może oczekiwałeś
innej odpowiedzi, ale ta spełnia wszelkie założenia.
Pokręcił głową.
Ja tu ostatecznie rozstrzygam kwestie odpowiedzi. Do mnie należą
definicje.
W takim razie oszukujesz.
Nieprawda!
Wypiłem połowę zawartości butelki. Czy jest teraz w połowie pusta czy
w połowie pełna?
Jedno i drugie.
No właśnie. To jest to samo. Jeśli pasuje więcej niż jedna odpowiedz, mu-
sisz uznać je wszystkie. To jak fale i cząstki.
Nie podoba mi się takie podejście oświadczył. Otwiera pole dla wie-
loznaczności. Może popsuć cały zagadkowy interes.
Nie moja wina mruknąłem, zaciskając i rozprostowując palce.
Poruszyłeś jednak interesujący problem.
Z zapałem kiwnąłem głową.
Przecież powinna istnieć tylko jedna właściwa odpowiedz.
Wzruszyłem ramionami.
%7łyjemy w świecie, który nie jest całkiem doskonały próbowałem mu
wytłumaczyć.
Hm.
Zgódzmy się na remis zaproponowałem. Nikt nie wygrywa, nikt nie
przegrywa.
Uważam, że takie rozwiązanie nie daje estetycznej satysfakcji.
W wielu innych grach sprawdza się całkiem dobrze.
W dodatku zaczynam być trochę głodny.
Prawda wychodzi na jaw.
Ale nie jestem nieuczciwy. Na swój sposób także służę prawdzie. Wspo-
mniałeś o remisie. To nasuwa mi pomysł rozwiązania sporu.
To dobrze. Cieszę się, że zrozumiałeś. . .
Mianowicie przez dogrywkę. Teraz ty zadaj mi zagadkę.
To głupie zaprotestowałem. Nie znam żadnych zagadek.
Więc lepiej szybko sobie jakąś przypomnij. Ponieważ to jedyne wyjście
z tego ślepego zaułka. W przeciwnym razie uznam cię za pokonanego.
Zrobiłem wymach i kilka przysiadów. Miałem wrażenie, że całe moje ciało
staje w ogniu. Ale też nabiera sił.
Dobrze zgodziłem się. Dobrze. Jedną sekundę. . . Co by tu, do dia-
bła. . .
Co jest zielone w czerwonym i pływa w koło i w koło, i w koło?
37
Sfinks zamrugał dwa razy, po czym zmarszczył brwi.
Wykorzystałem ten czas na głębokie oddechy i bieg w miejscu. Ognie przyga-
sły, umysł rozjaśnił się, puls wyrównał. . .
I co? spytałem kilka minut pózniej.
Myślę.
Nie spiesz się.
Przeprowadziłem krótką walkę z cieniem. Potem parę ćwiczeń izometrycz-
nych. Niebo pociemniało i po prawej stronie dostrzegłem kilka gwiazd.
Uhm, nie chciałbym cię popędzać, ale. . .
Sfinks prychnął.
Jeszcze myślę.
Może powinniśmy ustalić jakiś limit czasu.
To już nie potrwa długo.
Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli trochę odpocznę?
Nie krępuj się.
Wyciągnąłem się na piasku i zamknąłem oczy. Zanim usnąłem, szepnąłem
jeszcze Frakir strzegące słowo.
Zbudziłem się drżący. Zwiatło raziło mnie w oczy, a wiatr dmuchał w twarz.
Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to ranek. Niebo rozjaśniało się po
lewej stronie, a po prawej znikały gwiazdy. Byłem spragniony. I głodny.
Przetarłem oczy. Wstałem. Znalazłem grzebień i przyczesałem włosy. Spoj-
rzałem na sfinksa.
. . . i pływa w koło i w koło, i w koło wymruczał.
Chrząknąłem. %7ładnej reakcji. Bestia zachowywała się tak, jakby w ogóle mnie
nie dostrzegała. Zacząłem się zastanawiać, czy może zdołam się wymknąć. . . Nie.
Zwrócił ku mnie wzrok.
Dzień dobry powiedziałem uprzejmie.
Usłyszałem krótkie zgrzytnięcie zębów.
No dobrze stwierdziłem. Myślisz już o wiele dłużej ode mnie. Jeśli
nie zgadłeś do tej pory, to dalsza gra już mnie nie interesuje.
Nie podoba mi się twoja zagadka oświadczył w końcu.
Przykro mi.
Jakie jest rozwiązanie?
Poddajesz się?
Muszę. Jakie jest rozwiązanie?
Chwileczkę. Podniosłem rękę. Takie sprawy należy załatwiać we
właściwym porządku. Zanim ci odpowiem, wolałbym najpierw poznać rozwiąza-
nie twojej.
Pokiwał głową.
Jest w tym jakaś sprawiedliwość. Niech będzie. To Twierdza Czterech
Zwiatów.
38
Co?
To jest rozwiązanie. Twierdza Czterech Zwiatów.
Przypomniałem sobie, co mówił Melman.
Dlaczego? zapytałem.
Leży na granicy światów czterech żywiołów. Wznosi się z ziemi wśród
ognia, chłostana wiatrami i wodą.
A co z tym sięganiem ponad wszystko?
Może tu chodzić o widoki albo o imperialne plany jej władcy. Albo jedno
i drugie.
Kto jest władcą?
Tego nie wiem. Ta informacja nie jest istotna dla rozwiązania.
A właściwie skąd wziąłeś tę zagadkę?
Od wędrowca. Parę miesięcy temu.
To dlaczego ze wszystkich zagadek, które znasz, właśnie tę mi zadałeś?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]