[ Pobierz całość w formacie PDF ]

121
RS
sprawy. Po namyśle uznała, że nie będzie się dobrowolnie naginać do cudzych
wymagań, skoro Yvette nie dała jej wyraznie do zrozumienia, że tego
oczekuje.
 Prowadz, Tereso  powiedziała z roztargnieniem.  Nie możemy
pozwolić, aby pani Dutournier na mnie czekała.
Ochmistrzyni w milczeniu skinęła głową.
Kristy odbyła długą wędrówkę przez labirynt pałacowych korytarzy. Nie
miała pojęcia, czy ochmistrzyni z Crecy chce jej dać subtelnie do zrozumienia,
że Amerykanie to istoty niższe i powinni znać swoje miejsce, zamiast bratać
się z posiadaczami takich wspaniałości, czy rzeczywiście najkrótsza droga do
oranżerii prowadziła wzdłuż całego budynku, który miał kształt podkowy.
Armand i Lucien zajmowali lewe skrzydło, a Stephanie i Yvette mieszkały w
prawym. Zrodkowa część pałacu pełniła funkcje reprezentacyjne. Z tyłu znaj-
dowała się oranżeria pełna efektownie podświetlonych egzotycznych roślin o
niezwykłych kształtach. Wśród nich stały wiklinowe krzesła i małe stoliki.
Jeden z nich był nakryty dla dwóch osób.
Yvette siedziała w fotelu z wikliny i bębniła palcami o blat. Sprawiała
wrażenie poirytowanej i zniecierpliwionej. Ciche porozumienie matki i córki
było wczoraj aż nazbyt widoczne i dlatego Stephanie nie zareagowała na
napomnienia Yvette. Miała pewność, że matka nigdy nie polubi siostry
nieżyjącej synowej. Jednak Kristy musiała przyznać, że Yvette ma po prostu
więcej taktu i doświadczenia w kontaktach z ludzmi niż popędliwa Stephanie.
Obok stolika wisiała klatka dla ptaków. Kristy szła wśród roślin i z
przyjemnością obserwowała Yvette, która uśmiechała się do skrzydlatych
ulubieńców, podawała im na dłoni ziarenka i delikatnie gładziła barwne łebki.
Czyżby pod władczą maską kryły się ludzkie uczucia?
 Madame  powiedziała cicho Teresa.
122
RS
 Przyjdzie?  rzuciła Yvette, nie patrząc w jej stronę.
 Tak.  Kristy wyręczyła ochmistrzynię.
Yvette odwróciła się gwałtownie i spojrzała na nią nieco zmieszana.
 Wybacz, moja droga  powiedziała cichym głosem.  Słyszałam tylko
kroki Teresy.  Dyskretnie obejrzała gościa od stóp do głów i zauważyła
sportowe obuwie na gumowych podeszwach. Po chwili dodała z uśmieszkiem:
 Wcale bym się nie zdziwiła, gdybyś odrzuciła moje zaproszenie.
Ta szczerość była zaskakująca, ale Kristy w porę przypomniała sobie, że
wczoraj sama zachęcała Dutournierów, by zaczęli wreszcie mówić prawdę.
 Przyjęłam zaproszenie, bo chciałam wiedzieć, co pani myśli o Colette.
 Domyślałam się tego  odparła Yvette. Gestem odprawiła Teresę i
poleciła:  Powiedz Henriemu, żeby podał zupę.
Gdy zostały same, wskazała Kristy sąsiednie krzesło i mówiła dalej.
 Jest mi bardzo przykro z powodu śmierci Colette. To ogromna tragedia.
Zostałaś rozłączona z siostrą, a gdy ją cudem znalazłaś, okazało się, że
przybywasz za pózno. Na twoim miejscu zareagowałabym tak samo. Słusznie
zbeształaś nas podczas wczorajszej kolacji. Ja również nie szczędziłabym
winowajcom gorzkich słów.
 Przepraszam za tamten wybuch, ale całkiem się załamałam. Szczerze
mówiąc, potem było mi przykro, bo nie wszyscy w waszym gronie zasługują
na ostre słowa.
 Moim zdaniem jesteś usprawiedliwiona  odparła stanowczo Yvette. 
Stephanie i Armand nie uszanowali twoich uczuć. Ja także nie jestem bez
winy, ponieważ nie potrafiłam bezstronnie ocenić sytuacji.  Spojrzała
przepraszająco na Kristy, która od razu nabrała podejrzeń.
123
RS
Do czego zmierza Yvette? Co ją skłoniło do tej rozmowy? Moja
obecność w tym domu? Wczorajsza sprzeczka? Zachowanie najbliższych? W
końcu zdobyła się na odwagę i zapytała głośno:
 Czemu Stephanie jest wrogo nastawiona do Armanda?
 On jest pierworodnym synem, dziedzicem Crecy. Zawsze mu tego
zazdrościła. Nie potrafi przyjąć do wiadomości, że są fakty, na które nie mamy
wpływu.
 Dlaczego znienawidziła moją siostrę?  Kristy nie dawała za wygraną,
chcąc poznać wszystkie szczegóły, które mogły wpłynąć na los siostry.
 Nie sądzę, żeby miała do niej osobiste pretensje. %7łona Armanda jest
panią tego domu i jako taka musi być obiektem nienawiści Stephanie. To bez
znaczenia, kogo by poślubił. Moja córka zdaje sobie sprawę, że każda jego
wybranka usunie ją w cień. Na domiar złego, jej zdaniem, twoja siostra nie
pasowała do naszej rodziny.
 Czemu?
 Powody nie są ważne  odparta powoli.  Stephanie była zazdrosna, bo
Armand darzył Colette głębokim uczuciem. Czuł się szczęśliwy, ponieważ
zgodziła się go poślubić i niczego więcej nie pragnął.
Kristy nagle posmutniała. Miło wiedzieć, że Armand kochał jej siostrę
nad życie, z drugiej strony jednak...
 Pani również sądziła, że Colette do was nie pasuje?
 W pewnym sensie  odparta z ociąganiem Yvette i spojrzała Kristy
prosto w oczy.  Starałam się jej pomóc i nauczyć wszystkiego, co w moim
pojęciu należy do powinności żony człowieka takiego jak Armand. Sądziłam,
że dzięki temu łatwiej się do nas dopasuje, ale im bardziej nalegałam, tym
większa była przepaść między nami. W końcu zrozumiałam, że mamy różne
charaktery i dałam za wygraną. Myślę, że przeze mnie poczuła się tu
124
RS
niepotrzebna i nic nie warta. Zostawiłam ją samej sobie. Wiele bym dała, żeby
naprawić ten błąd, ale przeszłości nie można zmienić.
Kristy zastanowiła się nad jej wyznaniem. Rola teściowej nie należy do
najłatwiejszych, a stroniąca od pałacowego życia Colette z pewnością nie
ułatwiła życia Yvette.
 Jaka ona była?
 Inna niż ty. Jesteście niczym dzień i noc, jak ogień i woda. Z Colette
nie mogłabym tak rozmawiać.
 Dlaczego?  spytała zaciekawiona i zmieszana Kristy.
 Sprawiała wrażenie istoty z innego świata. Wygłaszała dziwne opinie,
miała osobliwe pomysły...
To dlatego Armand twierdził, że Colette przypominała dziecię elfów
zapomniane przez wróżki, pomyślała.
 Zniła na jawie. Brakowało jej pewności siebie. Zanim się do nas
przeprowadziła, żyła zamknięta w swoim świecie...  Yvette przerwała na
chwilę, jakby szukała właściwych słów.  W przeciwieństwie do niej ty jesteś
odważna, wojownicza, nieustępliwa.
Kristy zamyśliła się głęboko. To prawda; nie przejmowała się kaprysami
losu i zawsze stawiała czoło jego wyzwaniom.
Zapadła kłopotliwa cisza. Yvette przerwała w końcu to przykre
milczenie.
 Proszę, nie wyciągaj pochopnych wniosków. Na początku Colette była
tu szczęśliwa. Przez pewien czas tworzyli z Armandem idealną parę.
 Domyślam się, że depresja poporodowa spowodowała zaburzenia
osobowości. To poważna choroba  wtrąciła Kristy, przeczuwając, co chce
powiedzieć Yvette. Miała dosyć opowieści o niedolach siostry.  Słyszałam, że
125
RS
niania, którą zatrudniliście, także dała się jej we znaki  dodała, z ciekawością
czekając na odpowiedz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl