[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przesłanie: znajdz kobietę, z którą będziesz chciał
spędzić życie i mieć dzieci.
Dobra ojcowska rada. A przecież wcześniej kpił
z niej w myślach.
126 EMMA DARCY
Teraz jednak zastanawiał się, czy nie wypływała
z prawdziwej troski o niego.
Tess westchnęła przeciągle.
Natychmiast przytulił ją mocniej i cmoknął
w czubek głowy.
- Już wszystko dobrze, kochanie? - zapytał z na
dzieją.
- Uhm... - wymruczała z zadowoleniem.
Osiągnął zamierzony cel. Tess zapomniała o nie
szczęsnej wizycie jego matki i zakończyli dzień
pomyślnym akcentem.
Razem.
Tak powinno być.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Tess była w jadalni, nadzorując wieszanie jed
wabnych zasłon w kolorze zielonych jabłek. Czuła
radość - ich dom powoli zamieniał się w wygodne,
przyjemne miejsce.
W sobotni ranek nie spodziewała się gości. Za
skoczyło ją, gdy nowa pokojówka Betty weszła do
jadalni i wręczyła jej wizytówkę.
- Poprosiłam tego dżentelmena do salonu, pani
Ramirez.
Pełen szacunku ton Betty zaciekawił Tess. Naj
wyrazniej niezapowiedziany gość wywarł na niej
duże wrażenie.
Tess zerknęła na wizytówkę. Serce zabiło jej
mocniej.
Javier Estes. Adwokat. Z Rio de Janeiro.
Spadek Ramireza... W jakim innym celu prawnik
z Brazylii przylatywałby aż do Sydney?
W takim razie Nick ją okłamał!
- Pan Estes chciał się widzieć z panem Ramire-
zem - wyjaśniła Betty - ale pan bawi się z synkiem
w basenie.
Tess zacisnęła szczęki. Musi się dowiedzieć, o co
chodzi!
128 EMMA DARCY
- Dziękuję, Betty - oznajmiła. - Zawiadom pa
na, a ja tymczasem powitam pana Estesa.
Salon był jednym z niewielu urządzonych już
pomieszczeń. Tess kupiła umeblowanie na aukcji,
a rezultat przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Trzy
głębokie sofy z tapicerką w kolorze kremowym,
brzoskwiniowym i pastelowozielonkawym, do tego
marmurowe stoliki do kawy i dywan w odcieniu
brzoskwini. Jednak brazylijski prawnik nie podziwiał
wystroju wnętrza. Stał przy oknie z widokiem na port.
Tess świetnie rozumiała, dlaczego Betty nazwała
go dżentelmenem. Był wysoki, a jego śniadą twarz
o patrycjuszowskich rysach okalała mlecznobiała
czupryna. Trzymał się prosto, lecz bruzdy na ob
liczu zdradzały jego wiek.
Miał na sobie szary jedwabny garnitur i pachniał
dużymi pieniędzmi. Nosił okulary bez oprawek, zza
których obserwował ją uważnie. Uśmiechnął się
rozbrajająco:
- Tess Steele?
- Tess Steele-Ramirez - poprawiła go, podając
mu rękę.
- Oczywiście. To ciekawe, że syn Enrique Ra-
mireza wybrał sobie żonę z rodziny Steele'ów,
zważywszy na pewne, szczególne okoliczności.
- Jest pani bardzo piękna - mówił dalej.
- Interesuje mnie, co sprowadza pana do nas aż
z Brazylii - przerwała. - Usiądziemy?
- Czekałem na pani męża.
TESTAMENT Z BRAZYLII 129
- Za chwilę tu będzie. A tymczasem...
Usiadła, ale Estes nie poszedł w jej ślady. Miała
wrażenie, że pilnie ją obserwuje, by znalezć od
powiedzi na dręczące go pytania.
- Odnoszę wrażenie, że ma pan coś wspólnego
ze spadkiem po Enrique Ramirezie - odezwała się.
- Zgadza się. Enrique Ramirez powierzył mi
zadanie ocenienia, czy każda misja została właś
ciwie wypełniona.
- Misja? - zdziwiła się Tess.
- Nie zna pani warunków dziedziczenia spadku
po Enrique Ramirezie? - On także był zaskoczony
jej niewiedzą.
Oto, co się kryło za oświadczynami Nicka!
- Nie wyszłam za mąż dla pieniędzy, panie Estes
- odparła dumnie.
- Wierzę, zważywszy, że jest pani bardzo boga
ta - rzekł z rozbawieniem. - Niemniej jednak z pew
nością chodzi tu o spadek.
- Akurat! - krzyknął Nick, jak burza wpadając
do salonu.
Miał na sobie rozwiany płaszcz kąpielowy i ob
cisłe czarne kąpielówki. Na ramieniu trzymał owi
niętego ręcznikiem Zacka, którego twarzyczka wy
rażała zachwyt i fascynację bojowym nastrojem
taty. Malec nie spuszczał oczu z wolnej ręki ojca,
którą ten wymachiwał groznie w powietrzu.
- Wynocha z naszego domu! - krzyknął roz
gniewany, pokazując na drzwi.
130 EMMA DARCY
- Ależ Nick! - zaszokowana Tess zerwała się na
równe nogi.
- Trzymaj się od tego z dala, Tess! Ten człowiek
przybył nieproszony. Nie chcę go tu.
- Przyjechałem, żeby coś ofiarować - odezwał
się spokojnie Estes.
- A ja tego nie chcę. Nie chciałem niczego, gdy
mój ojciec żył, i nie wezmę od niego ani centa po
śmierci.
- Spełnił pan podane warunki.
- Na pewno nie po to, żeby otrzymać prawo do
spadku - odparował gwałtownie Nick.
- Ma pan syna.
- Niech go pan z tego wyłączy.
- Dlaczego odmawia mu pan prawa do dziedzi
czenia po dziadku?
- Bo najbardziej liczy się to, co otrzyma od
matki i ode mnie. - Nick podszedł do Tess i objął
ją wolnym ramieniem. - Tess i ja wychowamy
go na swój sposób. Będziemy go kochać i tro
szczyć się o niego. Zawsze będziemy go wspie
rać. Zack nie potrzebuje niczego od Enrique Ra-
mireza.
Tess stała przy nim, czując niezmierną ulgę.
Nick nie okłamał jej.
Brazylijski prawnik wydawał się nieporuszony
gwałtownym wybuchem Nicka. Z aprobatą spog
lądał na stojącą przed nim rodzinę. Ostrożnie ważąc
słowa, przemówił:
TESTAMENT Z BRAZYLII
131
- Czy pań sądzi, że Enrique Ramirez nie trosz
czył się o pana?
- Doskonale pamiętam nasze spotkanie w Rio
de Janeiro - odrzekł z goryczą Nick. - I każde
słowo, które wtedy wypowiedział.
- On też to zapamiętał - spokojnie odparł praw
nik. - Dlatego przez ostatnie szesnaście lat płacił za
raporty na temat pańskiego życia.
- Czy Nick wiedział, że jest obserwowany?
- zdumiała się Tess.
Nie wyglądał na zaskoczonego. Patrzył na Estesa
w ponurym milczeniu, słuchając kolejnego argu
mentu.
- Dlatego napisał do pana list, w którym przed
stawił pewne zadanie, w nadziei, że wpłynie to na
zmianę pańskiego stylu życia, wypełnionego pus
tymi przyjemnostkami. - Zerknął na Zacka i Tess.
- Chyba miał rację?
Czy mowa o liście, który piętnastego listopada
przyszedł razem z paczką z Brazylii?
Czyżby małżeństwo i założenie rodziny było
częścią misji Nicka? Ale po co się do tego zabierał,
skoro nie zależało mu na spadku? To wszystko nie
ma sensu, stwierdziła Tess, mając kompletny zamęt
w głowie.
Nick objął ją mocniej i warknął:
- To, co mam, jest wyłączną zasługą Tess.
Rozkoszowała się jego słowami. Zwiadczyły
o tym, że jest dla niego naprawdę ważna.
EMMA DARCY
132
Adwokat rzekł z uśmiechem:
- Widzę, że wasze wzajemne przywiązanie jest
bardzo silne. Enrique byłby zachwycony.
- Nie ożeniłem się z Tess, żeby zadowolić ojca
- mruknął Nick.
- Nie zaprzeczy pan, że to jego list natchnął
pana myślą o małżeństwie. Jest tu wyrazna zbież
ność czasowa.
Niewątpliwie miał rację.
Nadia Condor także to zauważyła.
- Owszem - zgodził się Nick - ale małżeństwo
z Tess nie ma nic wspólnego ze spadkiem.
Ze świstem wypuścił powietrze. Myśl, że ojciec
nawet zza grobu nim manipuluje, doprowadzała go
do szału. A jednak nie mógł zaprzeczyć, że ostatecz
nie wyszło mu to na dobre.
- Ojciec nie mógł pana uznać za syna ze wzglę
du na silne uwikłanie rodzinne - oznajmił adwokat.
- Jednak żona nie urodziła mu męskiego potomka,
tylko dwie chorowite córki. Bardzo cierpiał, że tak
surowo się z panem obszedł.
- To straszne! - zakpił Nick. - Nie robi na mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl