[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak - teraz brzmiała gorycz w głosie Najara. - Lafdale był pilotem& dobrym
pilotem, wylądował bezawaryjnie. Wyszliśmy prosto na tubylców. Nie zabili nas - może
lepiej by było, gdyby to zrobili - tylko zapędzili w górę zbocza, do jaskini. Lafdale a
straciliśmy w jaskini pełnej wody. Był tam jakby pomost - coś wielkiego ściągnęło go
stamtąd. Nawet nie wiedzieliśmy, co to było. Potem& - Najar wolno pokręcił głową- to był
koszmar. Roostav& zniknął. W jaskini pełnej zburzonych ścian nie odnalezliśmy go& Dean
poganiał nas. Był podniecony, mówił, że znajdziemy coś wspaniałego. A Zolti - przed wojną
był hist techem - mówił, że to zamieszkała planeta i że, gdybyśmy wrócili do rakiety, to
moglibyśmy nadać wołanie o pomoc. Nie wiedzieliśmy, czy sygnały lądowania w ogóle
zostały odebrane. Ale Dean go zagadał, powiedział, że wie, gdzie jesteśmy, że pełno tu
Xików, a wrogość tubylców świadczy o tym, że to ich strefa wpływów.
Przerwał i potarł twarz rękami.
- Pozostała dwójka, Widders i ja, nie wiedzieliśmy, co myśleć. Dean i Zolti - to byli
mózgowcy. Obaj twierdzili, że jesteśmy w miejscu, gdzie przetrwały jakieś wielkie i ważne
pozostałości z dawnych czasów. A Dean& wiesz, my wszyscy właśnie wyszliśmy z
Rehabu& - zerknął ukradkiem na Hosteena.
- Wszyscy Ziemianie przeszli przez Rehab po tym& - odparł spokojnie Storm.
- No więc, Dean& nie chciał wracać. To znaczy, wracać do życia sprzed wojny. W
Służbie był kimś ważnym i to mu się spodobało. W Rehabie jakoś się krył, ale kiedy tu
wylądowaliśmy, zupełnie się zmienił. Był podniecony, ożywiony, zapanował nad nami.
Upierał się, że naszym obowiązkiem jest dowiedzieć się wszystkiego, co się da, o tym
miejscu i użyć tego przeciw Xikom. Przysięgał, że Zolti się myli, że na naszym kursie nie
było żadnej zasiedlonej planety.
- Potem doszliśmy do miejsca ze ścieżką - znowu przerwał, jakby szukał słów dla
opisania czegoś, czego sam nie rozumiał.
- Znalezliście to? - Ziemianin narysował palcem na ziemi spiralę.
- Tak. Ty też to widziałeś!
- I poszliście za tym.
- Dean powiedział, że to wyjście. Nie wiem, skąd to wiedział.
Wyglądało, jakby wyłapywał informacje z powietrza. Był tak samo głupi, jak my
wszyscy& a w jednej chwili potrafił wyjaśnić wszystko - i miał rację! A jednak nie chciał
przejść tamtędy pierwszy. Poszedł Zolti& krążył, krążył i nagle go nie było!
Widders trochę stracił głowę. Ciągle powtarzał, że coś się chowa za skałami i śledzi
nas. Rzucał kamieniami w każdy cień. Kiedy Zolti zniknął, Widders zaczął krzyczeć, pobiegł
w kółko, aż dotarł do środka& i też zniknął. Potem Dean. I ja& no& nie chciałem tam
zostać sam. Więc też to zrobiłem i znalazłem się w trójkątnym pomieszczeniu.
- Widziałeś halę maszyn? - zapytał Hosteen.
- Tak. Był tam Dean. Biegał jak oszalały, stukał we wszystko i gadał do siebie, że było
mu pisane znalezć to miejsce i że teraz ma władzę nad całym światem. Czułem się jak na
początku pobytu w Rehabie. Schowałem się i patrzyłem. Wreszcie wszedł do wielkiego
pierścienia w rogu i położył się tam zwinięty w kłębek, jakby usnął. Było tam światło& i
hałas& nie można było patrzeć, bo coś działo się z oczami. Więc wyruszyłem na
poszukiwanie Widdersa i Zoltiego. Tylko, że nawet jeśli tam dotarli, to znowu zniknęli. Nie
znalazłem ich. Nie wtedy.
- A pózniej?
- Może& jednego. Tylko, że trudno być pewnym& to były po prostu świeże kości.
Najar zamknął oczy, a Hosteen poczuł, jak wyniszczonym ciałem wstrząsa dreszcz.
- Nie zostałem tam. Jakoś znalazłem drogę do tej doliny.
Rozejrzał się wokół z wdzięcznością.
- To było cudowne, po tych wszystkich miejscach znalezć się na powierzchni, gdzie
rosną prawdziwe rośliny& prawie jak w domu. Jest stąd droga przez góry do doliny
tubylców. Obserwowałem ich. Zaczęli się schodzić coraz liczniej i domyśliłem się, że to
robota Deana. Potem błyskawica i grom& jakieś dziwne& Starałem się odkryć, co się tu
dzieje, zrobiłem plan kilku dróg&
- Nie próbowałeś kontaktować się z Deanem?
Najar spuścił oczy.
- Nie. Pewnie myślisz, że to dziwne, Storm, ale on się zmienił, odkąd tu
wylądowaliśmy. A kiedy zobaczyłem go szalejącego w tej hali& no, nie chciałem mieć z nim
do czynienia. Bredził cały czas o tym, że został wybrany do rządzenia światem - wystarczy,
żebyś sam się poczuł nie całkiem normalnie. Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego.
Hosteen przyznawał mu rację. Człowiek, którego spotkał u wejścia do tunelu, nie
należał już do rodzaju ludzkiego, nie można się było z nim porozumieć. Może jakiś
doświadczony psycho tech mógłby do niego dotrzeć i znalezć sposób na przywrócenie go do
rzeczywistości&
- Byłem w Rekonesansie i w tropieniu jestem niezły - w głosie Najara brzmiała nuta
dumy. - Nikt z tubylców nie podejrzewał mojej obecności. Oczywiście, niewielu wypuszcza
się wysoko w górę, a jeśli nawet, to trzymają się ustalonych ścieżek. Kiedyś zobaczyłem
śmigłowiec, to byli nasi! Okazało się, że opowieści o Xikach były bzdurą. Zszedłem na dół,
ale zaraz po tym, jak śmigłowiec wylądował, odciął go ogień. Dopiero potem dotarłem do
niego& znalazłem trupa; reszta była spalona. A tak liczyłem na to, że uda mi się nim
wydostać& - znów spuścił oczy. - Byłem od tego chory, tak chory, że postanowiłem dotrzeć
do Deana. Wróciłem do korytarzy w nadziei, że go spotkam. Dwa razy trafiłem do hali
maszyn, ale go tam nie było. Nie masz pojęcia, Storm, jakie rozległe są te podziemia.
Przejścia przez góry i pod górami, jaskinie, groty& Widziałem rzeczy& okropne. -
Wstrząsnęły nim znów dreszcze. - Czasami zastanawiałem się, czy też nie zwariowałem, bo
czy inaczej mógłbym widzieć coś takiego?& Ale nie spotkałem Deana& aż do nocy, gdy
znowu buchnął ogień. Zobaczyłem tego tubylca, jak przedziera się przez płomienie razem z
wielkim kotem i ptakiem frunącym nad nimi. Dean ich obserwował& celował już w nich.
Pokazałem tubylcowi szczelinę, kot i ptak poszły za nim. Szczelina wiodła tutaj. Potem&
- Potem? - zapytał Hosteen.
- Potem - powtórzył ponuro Najar - jeden z piorunów uderzył tuż obok i zasypał drogę
tak, że nie było z nas wiele pożytku przez parę dni. Całe szczęście, że jest tu woda i trochę
owoców. Ptak starał się wydostać, ale z jego zachowania wynikało, że to miejsce jest czymś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl