[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że nikt nie mniema opacznym rozumieniem moich wyrazów, jakobym chciał ustana-
wiać dwie odrębne szkoły. Daleki jestem od tego. Jakkolwiek ów rozdział wielkie zaj-
muje przestwory, bo w jednym mieści się świat zewnętrzny z punktu przeszłości i te-
razniejszości, z punktu historycznego - poezja obiektowa, postaciowa, plastyczna, real-
na; a w drugim cały świat duszy, świat poezji psychicznej; zdaje mi się jednak, ze drogi
genialnych talentów są i mogą być jeszcze liczniejsze i nigdy nie zbadane, że natchnie-
nie poety może być daleko rozmaitsze. Naprzód to wszystko przewidzieć i określić filo-
75
zoficznymi definicjami, albo dialektycznymi formułami - w mojej mocy nie jest! W
sztuce nic masz nic konwencjonalnego. Nie masz na świecie żadnego w tym względzie
prawodawstwa, żadnych przepisów a priori czy a posteriori, żadnej szkoły, żadnej teo-
rii. Są to wszystko wymysły krytyki tchnącej obskurantyzmem estetycznym. Jak białość
wzrok ludzki rozbija, tak się na drobne atomy rozbijają wrażenia, kiedy je ujmiemy w
zimny opis albo podciągniemy pod naukowe pojęcie. Dzielić, co jest jednym tchnie-
niem, rozrywać, co tylko w duchu żyje, możeż być coś niepoetyczniejszego, a nawet i
mniej filozoficznego? Wyobrażenie z teoretycznych wyciągnione rozumowań jest sta-
teczne, nieruchome i nieodmienne: a sztuka ustawnie w ruchu, w życiu, w odmianach!
Płyn powietrzny, oblewający ziemiokrąg, nie jest tak powiewny, ruchomy i tak swo-
bodnie na wszystkie strony się nie roznosi, jak myśl poety. Misterstwo jego przyrównać
by można do instrumentu wydającego niepoliczone dzwięki - od ptasiego świegotania
do łoskotu burzy, od cichych westchnień do ogromienia i zgrozy. Jest to w rzeczy samej
instrument nieskończoności. Chcieliżbyście wynalezć abecadło i gramatykę dla poezji,
albo naukę rytmu i melodii, teorię kombinacji dla tonów, którym nigdy i miary, i końca
nie będzie? Umarłego poetę trudno sprawiedliwie ocenić, albo wtenczas, kiedy moc je-
go za życia zemdleje w zlodowaciałej starości. A cóż dopiero żywego sztukmistrza w
sile wieku i pełności lat męskich!! Czyż nie ma on prawa zawołać na swego krytyka:
"nie zakreślaj mi sfery, nie opisuj mnie, jakobym się w pewnej zachowywał mierze, nie
mów, że jestem taki, a nie inny, bo się omylisz!" - Chcieć uczynić charakterystykę ta-
kiego poety, a pisać na bieżącej wodzie, to prawie wszystko jedno. Jak litery na piasku
rozsuwają się, jak się rozpływają w wodzie, jako się dzwięk na powietrzu rozprasza, tak
są marne, tak znikome pojęcia krytyki, stawiającej karciane pałacyki teorii i chcącej
samowładnie, podług wyobrażeń tej teorii, panować w udzielnej krainie sztukmistrzów.
- Potrzebna jest filozoficzna teoria kunsztu: cale jednak inną powinność sprawuje! Ma-
jąc sobie dane pewne systema dzieł poetyckich rozważa ich charaktery, wdzięk, moc,
sforność, przywary i usterki: rozważa to wszystko z pewnych względów, wśród pew-
nych okoliczności, ale nie w celu wyciągnienia z tego prawideł empirycznych, które by
rządziły natchnieniem innych poetów. Rządzić natchnieniem! Jakaż, w tym sprzeczność
i niezgoda! Poezja wzorowa! - jak pospolicie u nas mówią. Jakże omylną myśl zawiera
to wysłowienie! Myśl pewnej modły i linii dla talentu, myśl naśladowstwa, bo co tylko
jest wzorowe, już tym samym ma być naśladowane. Myśl zabijającą pierwotne zdolno-
ści, szkodliwą dla najpiękniejszych usposobień! Kto powie poezja wzorowa, już tym
samym okazuje, iż nie rozumie, co jest poezja. Nie masz poezji wzorowej. Jest szkoła,
76
ale dla krytyków, nie dla poetów: dla miłośników sztuki, nie dla sztukmistrzów: dla
czytelników, nie dla pisarzy. - Wchodząc do gabinetu naturalnego, widzimy rozmaite
podziały, karteczki, napisy, egzemplarze wypchane słomą, puchem, śmieciami, plewą -
całe widzimy systema zoologiczne, ornitograficzne, anatomiczne, szkielety, kościotru-
py: czyż natura podziałała to wszystko wedle teorii, systematu i działu akademicznego?
Takim gabinetem martwych istot, taką biblioteką nieżywych egzemplarzy byłyby księgi
estetyków, nie znających swego powołania.
Wytknieniem dwóch wzmiankowanych charakterów nie ograniczam imaginacji, ani po
dyktatorsku narzucam się za nauczyciela i mistrza artystom, rodakom moim. Podział ten
służy mi tylko do wykreślenia idealnej, że tak powiem, architektoniki efektów poetyc-
kich w systemie ogólnym terazniejszej artystowskiej literatury polskiej, uważanej we
względzie filozoficznym refleksji myślącego narodu. Dwa są pierwiastki, niejako dwa
atomy poezji: realizm i duch. Tam rzeczy zewnętrzne, natura, społeczność, historia: tu
myśl, idea. Albo poeta o własnej zapomina indywidualności, o swej jednostce, o swoim
"ja", i odjąwszy się samemu sobie, wszystkę chęć swoję i starania kładzie w to jedynie,
ażeby twory jego miały tę rzeczywistość, tę prawdziwość, tę realność niezgruntowaną,
to istnienie odrębne i niezależne, jakie mają twory w przyrodzeniu: albo samego siebie z
uczuć swoich i istoty jestestwa swego snuje, wynurza i jest zawsze samym sobą. W
pierwszym przypadku poeta jest realny, w drugim idealny. Częstokroć być może i real-
ny, i idealny zarazem. Wszelki realizm zmierza do postaci, do form statecznych, deter-
minowanych, określonych, widomych. Taka jest poezja historyczna. Takim poetą jest
Szekspir, Gete, Bohdan Zaleski. Ich jednostka, ich indywidualność rozprasza się, nik-
nie, ginie w ich utworach. Sztukmistrz kryje się i chowa w swoim dziele tak, że nikt nie
wie: kto on jest, jakie jego uczucia, jaka myśl, jakie zdanie? Nikt nawet tego zgadnąć
nie może! - Któż na przykład wyrozumie indywidualny charakter Szekspira jako czło-
wieka z charakteru i roli Hamleta, który wszystkie postępki i mowy swoje zafarbował
myślą i chęcią wiecznego zatracenia duszy stryja - Hamleta, którego loika bardziej prze-
raża niżeli zbrodnia króla, który jest potworem mimo całej mądrości i filozofii swojej!
Któż tego samego Szekspira wyrozumie z charakteru Julii albo Ofelii! Taki poeta nic
ma ekscentrycznego punktu za granicami świata i natury, z którego by na nią patrzył, a
potem mędrkował, filozofował, ale jest umieszczon wewnątrz niej samej. Nie zbliża się
ku niej refleksją, rozumowaniem, ale w niej żyje - jej życiem żyją jego twory. To rozu-
miem przez realizm poetycki. Wyrazy postaciowy, realny, snycerski, plastyczny, rze-
czywisty w jednym znaczeniu używam. Przeciwnie poeta filozofujący, rozumujący,
77
idealista, samego siebie zawsze przed oczy nasze stawia i wszystko tynkuje farbą swej
indywidualności, wszystko ciągnie do swej jednostki, do swego "ja". Takim poetą jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]