[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich identycznej budowy. Intonacja zdania >ytającego ma postać wznoszącą się; zaczyna się nisko i urywa w punkcie najwyższym.
Intonacja zdania znajmującego wznosi się w jego pierwszej części, a opada w drugiej.
50
pewna wewnętrzna spoistość wersu, wynikająca ze zróżnicowania stopnia ostrości przedziału końcowego i wewnętrznego:
A jacy to zli ludzie / mieszczanie krakowianie,
%7łeby pana swego, / wielkiego chorągiewnego,
Zabiliście, chłopi, / Andrzeja Teczyńskiego! i
Boże się go pożałuj / człowieka dobrego,
łże tako marnie sczedł / od nierownia swojego!
(Wiersz o zamordowaniu Andrzeja Teczyńskiego, w. 1-5)
Zasady rymowania w poezji średniowiecznej nie były w pełni ustalone. Rymy nie zawsze występowały we wszystkich wersach
utworu. Obok rymów końcowych pojawiały się rymy wewnętrzne. Porządek układu jednych i drugich, stopień ich brzmieniowego
upodobnienia oraz rozmiar rymujących się cząstek podlegały zmianom nawet w obrębie jednego utworu. Obok rymów
półtorazgłoskowych ("mieci" -"wyleci") lub pogłębionych ("dworaki" - "nieboraki") występowały równoprawnie rymy jednozgłoskowe
("macie" - "wiecie") lub nawet jeszcze krótsze ("poznaj" -"wezwij"). Obok rymów dokładnych istniały przybliżone (np. wyłącznie
samogłoskowe "barzo" - "dawno").
Na ogół rym podkreślał składniową zasadę członowania wersowego. Obszar jednakowych współbrzmień rymowych zależał często od
rozciągłości zdania. W poezji średniowiecznej zdanie zamykało się najczęściej w dwuwierszu, czyli dystychu, wobec czego
najpowszechniejszą postacią rymu był rym parzysty: aa bb cc itd., spajający pary kolejnych wersów. Jednakowe ogniwa rymowe
ogarniać mogły także i większe zespoły sąsiadujących ze sobą wersów. Oto spięte jednym rymem sześciowersowe zdanie:
Ta mi rzecz barzo niemiła,
Iżeś mię tako postraszyła;
By była co przykrego przemówiła,
Zerwałaby się we mnie każda żyła;
Nagle by mię umorzyła
I duszę by wypędziła.
(Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Zmiercią, w. 91-96)
W wierszu średniowiecznym sylabiczny rozmiar wersów nie jest ustalony, wobec czego rytmiczna ekwiwalentność wersów
odczytywanych bez podkładu muzycznego staje niejednokrotnie pod znakiem zapytania. Granice między tekstem wierszowym a
prozaicznym są dość płynne, nie tylko z racji składniowych zasad członowania wersowego i braku równoważności rytmicznej
wersowych odcinków, ale również i
251
dlatego, że średniowieczna proza nasycona bywa współbrzmieniami pochodzenia gramatycznego, takimi samymi, jakie królują w
rymach ówczesnego wiersza
Językowe reguły rytmicznej ekwiwalencji wersów poczynają się dopiero wyrabiać
Proces ten uwidacznia się w przechodzeniu od wiersza asylabicznego nie licząceao
się z rachunkiem sylab w wersie, do sylabizmu względnego, który wprowadza
zdecydowaną przewagę określonego formatu (rozmiaru) zgłoskowego wersów Przy
zachowaniu wszystkich krępujących rygorów wersyfikacji składniowej stwarzało to
dodatkowe ograniczenia swobody wypowiedzi. Dlatego też na progu renesansu
zarysowują się w technice wierszowej przemiany polegające na wprowadzeniu wiersza
prawie równosylabicznego, a ograniczającego reguły pełnej zgodności wersowe] i
składniowej. Tendencje takie -jeszcze nieśmiałe - widoczne są w utworach Biernata
z Lublina i Mikołaja Reja. Twórczość ich, rozpowszechniana za pomocą druku
przeznaczona do czytania i wygłaszania, uniezależnia się od towarzystwa muzyki'
stając się samodzielną sztuką słowa. '
Wg wyd, M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury Warszawa 1991, s. 159-162. '
Maciej Włodarski
W ZREDNIOWIECZNYM KRGU ZMIERCI
Oczywiste jest chyba twierdzenie, iż w każdej epoce literatura żyje pewnymi tematami, które - kiedyś pomijane lub traktowane
marginesowo - naraz, w określonej chwili dziejowej, zyskują szczególną popularność. Często łączy się z tym powstawanie nowych
gatunków bądz odmian gatunkowych, które najlepiej potrafią przekazać idee czasów, w najbardziej właściwy sposób pobudzą
wrażliwość odbiorców, spełnią ich oczekiwania. Jedną z takich odmian, która znalazła swoich twórców w średniowieczu, stały się
traktaty związane z tematem "dobrego umierania". Spróbujmy tutaj dać odpowiedz na pytanie, co mogło wpłynąć na szczególne
zainteresowanie się sprawą osiągania "szczęśliwej" śmierci właśnie w okresie wieków średnich. Przyczyn możemy chyba szukać w
ówczesnych warunkach społeczno-politycznych, w panującej religii i filozofii, a wreszcie w wynikającym stąd nastawieniu
psychicznym (moglibyśmy powiedzieć: w nastrojach) ludzi tamtych czasów.
Schyłek średniowiecza był okresem, który w sposób szczególny oswajał ludzi ze zjawiskiem śmierci, czynił śmierć bliską każdemu
człowiekowi. Dużą rolę odgrywały tutaj klęski żywiołowe, gnębiące ówczesną ludzkość prawie bez przerwy. Były one uważane za
wyraz gniewu Bożego i tylko do Bożej łaskawości mógł się odwołać znękany i przerażony człowiek. Błagał więc Boga o litość, a
świadectwo tego znajdujemy w śpiewanych do dzisiaj w Kościele katolickim suplikacjach: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw
nas, Panie". Nieprzypadkowo na pierwszym miejscu wymienia się tu "powietrze", czyli zarazę, a tuż za nią głód.
Epidemie dżumy i innych chorób zakaznych szczególnie dały się we znaki w XIV i XV w., choć występowały już wcześniej, a także nie
skończyły się w XV w., lecz - z mniejszą wprawdzie częstotliwością - pojawiały się w dwóch następnych stuleciach. Jedna z pierwszych
epidemii w XIV w. ogarnęła kraje zachodniej Europy ok. r. 1305. Pózniej, średnio co 2-3 lata, zaraza opanowywała bądz część jakiegoś
kraju (region, miasto), bądz nawet większą połać Europy obejmującą kilka państw. Zdarzały się jednak okresy, kiedy kolejno rok po
roku dany obszar był nawiedzany przez epidemię. W końcu ludzie już tak "zżyli się" z powietrzem morowym, że całkowite jego
ustąpienie wydawało się im niepodobieństwem. Jeden z autorów Ludycji wieśnych, kryjący się pod pseudonimem Macieja Zajcowica,
napisał w r. 1543 (zaraza grasowała wtedy na południowych terenach Polski) taką przepowiednię:
"Wedle prostego baczenia nie może być wszędzie do końca morowe powietrze ukojono".
Należy przypuszczać, że autor pisząc to zdanie nie miał najmniejszej wątpliwości, iż przepowiednia się sprawdzi. - Nasilenie zarazy
bywało różne; dla zobrazowania
152
253
Jl
podajemy kilka liczb dotyczących stanu w miastach niemieckich: w r. 1373 w Miśni w okresie epidemii umiera około 3 tysięcy osób; w
Lubece w 1388 r. 16 tysięcy; w Kolonii w 1451 r. 21 tysięcy. Prawdopodobnie w każdym z tych miast stanowiło to ponad połowę ogólnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]