[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaprotestować, ale jej zmysły już ożyły. Chwilę
pózniej zapomniała o wszystkim, prócz tego poca-
łunku.
 Byłeś u niej?  szepnęła rozpaczliwie Isabel,
kiedy przestali się całować.
 Nie  odrzekł, patrząc jej w oczy ze śmiertelną
powagą.
 Ale ona tam była?
 Tak.
 Rozmawiałeś z nią? Czy jej dotykałeś?
 Nie. Nie miałem powodu.
Jego oczy miały taki wyraz, że musiała uwierzyć.
 Wyobrażałam sobie najgorsze  przyznała się
i usta jej zadrżały.
100 MICHELLE REID
 Tylko ty jedna tak strasznie mnie podniecasz.
Po co miałbym tracić czas na inne?
 Trzy lata  przypomniała mu Isabel.  Przez
trzy lata do wszystkiego można się przyzwyczaić.
 Zdradziłaś mnie?
 Nie. Nigdy.
 No to po co w ogóle o tym rozmawiać?
Nie rozmawiali więcej. Usta Leandrosa zamknęły
się na jej ustach, pozbawiając ją wszelkich myśli
z wyjątkiem pragnienia odczuwania wszystkimi
zmysłami.
Chyba oszalałam, myślała, gdy potem leżała wtu-
lona w Leandrosa. Było jej dobrze i właśnie dlatego
czuła się całkiem bezbronna, wystawiona na ciosy,
jakich tyle już odebrała.
Pocałowała go w ramię, westchnęła.
 Skąd to melancholijne westchnienie?  za-
pytał.
 Wcale nie jest melancholijne.
 Po co mnie okłamujesz?  spytał żałośnie.
 Kochaliśmy się. Tuliłaś się do mnie, mówiłaś, że
mnie kochasz...
 Nie mówiłam!
 Wobec tego myślałaś  stwierdził z lekkim
wzruszeniem ramion mającym dać do zrozumie-
nia, że słowa niewiele znaczą. Odgarnął jej włosy
z czoła, spoważniał.  Musimy porozmawiać,
agape mou, wyjaśnić sobie, dlaczego się rozsta-
liśmy.
KLEJNOTY DLA ISABEL 101
Oczy Isabel zrobiły się wielkie jak spodki. Naj-
pierw pojawił się w nich strach, a potem łzy.
 Nie  powiedziała. Zerwała się z łóżka, pobieg-
ła do drzwi.
Leandros poszedł za nią. Znalazł ją bez trudu,
w pokoju, z którego niedawno ją wyniósł. Stała przy
oknie otulona jego starym granatowym szlafrokiem.
Serce mu się ścisnęło na ten widok, na widok
cierpienia malującego się na jej twarzy.
 Przestań mi wreszcie uciekać  poprosił.  Jeśli
razem nie stawimy czoła przeszłości, to jaka przy-
szłość nas czeka?
Isabel już sobie przypomniała, za co go nienawi-
dzi, miała ochotę zranić go tak samo głęboko, jak
kiedyś on ją zranił.
 Nie chciałeś naszego dziecka  wyszeptała.
Syknął, jakby poczuł na plecach smagnięcie bata.
 To nieprawda...
 Nawet mnie nie chciałeś, kiedy byłam w ciąży.
 Nie...
 Byłam tylko niepotrzebnym kłopotem i po-
starałeś się, żebym to odczuła. Po co w ogóle
się ze mną ożeniłeś? I bez tego miałeś wszystko,
na czym ci zależało.
 Nieprawda!  próbował protestować, ale go nie
słuchała.
 Ofiarowałeś mi luksusowe życie i spodziewa-
łeś się, że będę ci za to dozgonnie wdzięczna. A jak
ja ci odpłaciłam za twoją dobroć? Nie chciałam się
102 MICHELLE REID
przystosować. Nie chciałam z uśmiechem dziękować
twojej mamusi za wykłady o dobrym wychowaniu.
 Ona ci tylko doradzała.
 Czyżbyś nie widział różnicy pomiędzy: ,,Co to
za okropne spodnie, Isabel  a ,,Naprawdę ślicznie
dziś wyglądasz, kyria  ? A co powiesz o takim
zdaniu: ,,Niektóre dzieci przychodzą na świat zupeł-
nie nie w porę  ?
 Niemożliwe, żeby moja mama powiedziała ci
coś takiego  wyszeptał pobladły. Niestety, wiedział
aż za dobrze, że Isabel nie kłamie.  Ona nie jest
taka...
 Okrutna?  Isabel pomogła mu dokończyć zda-
nie.  ,,Może to i lepiej   powtórzyła słowa, które
wówczas usłyszała od Leandrosa.  ,,Nie jesteśmy
jeszcze gotowi  .
Odwrócił się do niej plecami, podszedł do okna.
 Wstydziłem się tych słów  przyznał.  Byłaś
zrozpaczona, a ja nie miałem pojęcia, jak sobie z tym
poradzić  usiłował się tłumaczyć.
 Przede wszystkim nie chciałeś tego dziecka
 Isabel przedstawiła mu własną wersję wydarzeń
 a na domiar złego musiałeś sobie radzić z rozhis-
teryzowaną żoną, która nie umiała zrozumieć twoich
racji. ,,Może to i lepiej  .
 Masz rację  wreszcie zdobył się na uczciwość.
 Rzeczywiście nie chciałem wtedy dziecka.
Odwróciła się, spojrzała na niego. Był popielaty
na twarzy.
KLEJNOTY DLA ISABEL 103
 Byliśmy za młodzi, nasze małżeństwo się roz-
padało, ty byłaś nieszczęśliwa. Ja też. Nie było
między nami porozumienia...
 Zwłaszcza w łóżku!
 No właśnie! Nawet w łóżku!  Podszedł do
Isabel, chwycił ją za ramiona.  Uwielbiałem cię.
Fascynowałaś mnie. Iskrzyłaś, kipiałaś złością
i przyjmowałaś wszystko tak odważnie, że dech mi
w piersiach zapierało. Kiedy trzymałem cię w ra-
mionach, czułem, jakbym tulił czystą moc. A po-
tem... Byłaś krucha. Jakbyś miała się rozpaść na
kawałki, jeśli tylko ośmielę się ciebie dotknąć.
 Dlaczego mi tego nie powiedziałeś, zamiast się
ode mnie odwracać?
 Miałem się przyznać, że jestem takim podłym
egoistą, że nie chcę się tobą dzielić z nikim, że boję
się konkurencji z własnym dzieckiem? Gardziłem
sobą. Sam nie wiedziałem, co się ze mną dzieje.
A kiedy poroniłaś, uwierzyłem, że to z mojej winy,
bo przecież ja chciałem, żeby tak się stało. Za karę
cię straciłem. Pogodziłem się ztą karą. Pogodziłbym
się z każdą, bylebym tylko nie musiał odpowiadać
przed tobą za swoją podłość.
 Dlatego pozwoliłeś mi odejść.  Nareszcie
zrozumiała.
 Miałem z tobą tyle problemów... Odetchnąłem,
kiedy odeszłaś.
 I złamałeś mi serce. Nie przyszło ci do głowy,
że chciałam, żebyś po mnie przyjechał?
104 MICHELLE REID
Pokręcił głową. Zgarbił się i wpatrywał w swoje
bose stopy.
 Gardziłem sobą. Aatwo mi było uwierzyć, żety
też mną gardzisz.
Zapadła głucha cisza. Isabel zastanawiała się, jak
to możliwe, żeby cisza aż tak bolała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl