[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zobaczymy.
Jupe zszedł ze stryszku, pobiegł do domu McAfeego i zapukał. Drzwi otworzyła
alia McAfee i zaraz pojawił się jej mąż.
Po krótkiej wymianie słów Jupe wrócił spiesznie do szopy.
McAfee mówi, że nie robił żadnych porządków w jaskini. Powiedział też, że nie
mógł tego zrobić John Cygan. Nigdy, nawet na chwilę, nie zostawił go tam samego.
A więc w ciągu nocy ktoś tam wszedł i zatarł wszystkie ślady powiedział Pete,
przełykając nerwowo ślinę. Ale jak? Drzwi były zamknięte. Chyba że... chyba że ja-
skiniowiec rzeczywiście wstał. Ale to niemożliwe!
Tak czy inaczej, ktoś zostawił ślad na łące powiedział Jupe. Pójdę na parę
minut do miasta. Widziałem wczoraj na bocznej ulicy sklep dla hobbystów. Chcę tam
coś kupić. Wy zostańcie tu i miejcie oczy otwarte.
Jupiter ponownie zszedł po drabinie i tym razem przepadł prawie na pół godziny.
Wrócił z paczką.
Gips modelarski wyjaśnił. Zrobię odlew śladu stopy na łące.
Wziął się do przetrząsania rupieci na stole w szopie i wybrał pustą puszkę po farbie
i kilka kawałków drewna różnej długości. Nasypał gips do puszki, po czym zmoczył go
pod kranem. Mieszał gips, aż ten osiągnął gęstość rozpuszczających się lodów.
Co chcesz za pomocą tego wszystkiego udowodnić? zapytał Pete, gdy szli przez
łąkę.
Nie wiem odparł Jupe. Może nic. Ale ktoś tu szedł boso i myślę, że lepiej
mieć na to dowód, nim ślad się zatrze albo wiatr go rozwieje.
Gdy odnalezli ślad, Jupe ukląkł i spryskał go kupionym również w mieście lakierem
do włosów.
Po co ten lakier? zapytał Pete.
%7łeby uszczelnić ślad i żeby do gipsu nie dostały się grudki ziemi i kamyki.
Następnie Jupe zrobił prowizoryczną ramę ze znalezionych listew. Złączył listwy ze
40
sobą za pomocą taśmy klejącej i umieścił ramę wokół śladu.
Kiedy wszystko było gotowe, wlał ostrożnie do ramy trochę gipsu. Włożył do niego
kilka patyczków dla wzmocnienia odlewu i czekał, aż pierwsza warstwa trochę stężeje.
Następnie wlał dalszą porcję gipsu.
Dobra robota pochwalił go Pete.
Szkoda, że nie mamy zleceniodawcy, który by ją docenił powiedział Bob.
Myślisz, że Newt McAfee wynająłby nas?
A ty myślisz, że Trzej Detektywi chcieliby mieć takiego zleceniodawcę? odpo-
wiedział Jupe pytaniem,
Nigdy w życiu! wykrzyknął Pete. To wredny facet, a jego żona też mi się nie
podoba. Nie wiem, jak Eleanor z nimi wytrzymuje.
Jupiter westchnął.
Właścicielka sklepu dla hobbystów znała matkę Eleanor. Pani Hess była ładna
i właścicielka sklepu myśli, że alia zazdrościła jej. Uważa, że alia odbija to sobie
teraz na Eleanor. Powiedziała otwarcie, że Newt jest tak skąpy, że Eleanor musi płacić za
swój pokój i utrzymanie, i to od chwili, kiedy jej rodzice zmarli,
Ależ ona miała wtedy osiem lat! Bob był wzburzony. Z czego mogłaby pła-
cić? Czy rodzice zostawili jej pieniądze?
Mieli dom w Hollywoodzie odpowiedział Jupe. McAfee wynajmuje dom
i zabiera sobie czynsz.
Och, i to wszystko powiedziała ci ta kobieta w sklepie? Jak tyś to z niej wydobył?
Napomknąłem, że nocujemy w szopie McAfeego, i ona zapytała, ile od nas bierze.
Kiedy jej powiedziałem, pokręciła głową i zaczęła mówić. Powiedziała mi też, że John
Cygan nie umie czytać i pisać. Utrzymuje się z różnych drobnych robót. Ona myśli, że
Newt go oszukuje, bo płaci mu za godziny, a John ma trudności z obliczaniem czasu.
No, to stawia go poza podejrzeniem powiedział Bob. Jeśli nie umie pisać, nie
mógł wysłać listu z żądaniem okupu.
Mógłby być wspólnikiem złodzieja, ale jakoś nie widzę go w tej roli powiedział
Jupe. Nie jest dostatecznie rozgarnięty, żeby ktoś mu zawierzył. Nie sądzę też, by uda-
wał dziś rano. Był naprawdę wystraszony. Wyeliminujmy go więc. I bez niego sprawa
jest wystarczająco pogmatwana.
Ach, więc mamy sprawę? A kto jest naszym zleceniodawcą? Eleanor? pytał
Pete.
Czy musimy mieć zleceniodawcę? odpowiedział Jupe. Czy zagadka nie jest
fascynująca sama w sobie? Skradziono szczątki zmarłego przed wiekami człowieka
i złodziej zdołał wsypać do systemu zraszającego coś, co uśpiło całe miasto.
Bob uśmiechnął się.
Jest to tak zwariowana sprawa, że palę się wprost do niej. Usiadł na trawie,
41
wyjął kartkę i długopis i zaczął pisać wyliczając głośno: Zaginiony jaskiniowiec.
Tajemnicza substancja w systemie zraszającym. List z żądaniem okupu, z błędami or-
tograficznymi, co może być nieważne. Mam na myśli błędy. Mogły być zrobione umyśl-
nie. A teraz podejrzani.
Bob podniósł wzrok na przyjaciół.
Brandon? Chciał mieć te kości i mógł wysłać list dla zmylenia tropu.
Kiedy sprzątnięto kości, leżał uśpiony w parku. Obudziłem się oparty o niego
powiedział Pete. Właściwie wszyscy w tym mieście leżeli uśpieni w parku. Nie
mamy podejrzanych!
Nie wiemy z całą pewnością, czy wszyscy byli obecni na ceremonii zauważył
Jupe. Poza tym złodziej mógł mieć sposób na zabezpieczenie się przed działaniem
substancji w rozpylaczach. W tym wypadku podejrzanym może być każdy w mieście.
Uwaga, Eleanor idzie ostrzegł Bob.
Jupe obejrzał się. Eleanor nadchodziła przez łąkę. Przesunął się szybko, tak by zasło-
nić gipsowy odlew na ziemi.
Cześć! zawołał, gdy podeszła bliżej. Właśnie... właśnie rozmawialiśmy
o wszystkich dziwnych dzisiejszych wydarzeniach.
Eleanor skinęła głową i po chwili wahania, jakby rozważała, czy jest mile widziana,
czy nie, usiadła naprzeciw detektywów.
Ja... hm... idę właśnie do fundacji i myślałam że... że może chcecie pójść ze mną.
Z miłą chęcią i... zaczął Jupe.
Nie musicie. Myślałam tylko, że jak nie macie nic do roboty... Tu Eleanor wy-
buchnęła nagle: Dziesięć tysięcy dolarów! Wujek Newt poszedł porozmawiać z kil-
koma osobami w mieście, żeby się złożyć i... i z tego się robi taka wielka sprawa!
Eleanor zalała się łzami.
Ach, nie jest tak zle pocieszał ją Bob. W końcu jaskiniowiec to tylko wiązka
kości. Przecież to nie to samo, co trzymanie żywej osoby dla okupu.
Tak, ale mój wujek się wścieka, jakby to było jeszcze gorsze. Mówi, że bez jaski-
niowca traci pieniądze z każdą minutą. Chyba ma rację. Jaskiniowiec mógł mu przy-
nieść większy dochód niż jego sklep. Bywają zastoje w handlu.
Pomagasz mu w sklepie? zapytał Jupe.
Eleanor skinęła głową.
Kiedy nie pracuję w fundacji. Ale wolę być w fundacji. Tam nikt nie krzyczy. Poza
doktorem Brandonem, ale on tego naprawdę nie robi ze złości. Uśmiechnęła się
nagle i zarumieniła. Doktor Brandon jest miły. Mówi, że powinnam kontynuować
naukę w San Diego albo w innej szkole.
Dlaczego tego nie robisz? zapytał Bob.
No, musiałabym brać jeden z samochodów, żeby tam dojeżdżać, a ciocia alia się
42
nie zgadza. Mówi, że edukacja dla dziewczyny to strata pieniędzy, a poza tym nie po-
winnam zapominać, z jakiej klasy pochodzę.
Co to znaczy? zapytał Pete.
To chyba znaczy, że zacznę zadzierać nosa, jak pójdę do college u. Ciocia alia
mówi, że mojej mamie się od tego przewróciło w głowie i uważała, że jest za wielka dla
tego miasta. Wyjechała, wyszła za mojego ojca i zobacz, co się stało!
Eleanor urwała. Posmutniała i twarz jej stężała.
Niepotrzebnie tak mi dokucza! ciągnęła. Mojej matce wypadek mógł się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]