[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oko z uśmiechniętym Bolivarem.
- Czy mogę się dowiedzieć, co robisz w tej blaszance?
- Jasne, tato. Jadę z tobą. Służący do noszenia bagażu, czy to nie jest
logiczne?
36
- Nie jest - oznajmiłem i wytoczyłem ciężkie argumenty, wiedząc z góry,
że tę dyskusję i tak przegram.
Przegrałem i uśmiechnąłem się w duchu. Mimo obawy o jego i moje
bezpieczeństwo, jakaś pomoc była z pewnością potrzebna, a zwłaszcza pomoc
kogoś, kogo możliwości dobrze znałem.
- Dokąd teraz? - zapytał Inskipp spoglądając z dużym niesmakiem na mój
kombinezon.
- Na tę uzbrojoną planetę, na którą zabrali admirałów i chyba moją żonę, i
syna. Jeśli to nie ich główna kwatera, to z całą pewnością jedna z głównych baz.
- Nie piśniesz ani słowa o tym, co knujesz?
- Będę zaszczycony. Wyruszamy w tym samym patrolowcu, ale najpierw
chcę, by rozwalono mu kadłub i byle jak załatano. We wnętrzu też powinno być
trochę uszkodzeń. Najlepiej rozwalcie jakieś mało istotne instrumenty dla dodania
autentyzmu. Potrzebuję dużo krwi, aby wszystko malowniczo pokropić. I jeszcze
jedno. Co prawda niezbyt mi się to podoba, ale cel uświęca środki: macie parę
zbędnych ciał?
- Aż za wiele - odparł ponuro szef. - Chcesz mieć w mundurach?
- Mogą mi uratować życie. Mam zamiar pojawić się, rycząc na wszystkich
częstotliwościach i mrugając wszystkimi światłami, zgłaszając ochotnicze
przystąpienie mojej osoby plus całej planety do szlachetnej sprawy.
- O której właśnie dowiedzieliście się zdobywając ten statek?
- Szybko kojarzysz, jak na swój wiek. Każ zrobić to wszystko, co
powiedziałem natychmiast, albo jeszcze szybciej, bo mam zamiar odlecieć za
jakieś pięć minut.
Ponieważ misja zdawała się naszą jedyną nadzieją, mieliśmy wszelką
możliwą pomoc. Połatany patrolowiec został załadowany na pokład krążownika,
odlot zaś był dosłownie natychmiastowy. Dostarczono nas w najbliższy, w miarę
bezpieczny rejon wrogiego systemu i serdecznie pożegnano. Pokręciłem się
wokół paru chmur śmieci, przeleciałem przez obłok pyłowy i dwie czarne dziury,
aby skuteczniej zatrzeć ślady, po czym ruszyłem ku bazie wroga.
- Gotów? - spytałem włażąc do wnętrza kombinezonu.
- Równo z tobą, tato - usłyszałem robota zatrzaskującego i blokującego
górną sekcję.
Zamknąłem kombinezon i opatrzoną w pazury łapą ująłem jego górny
chwytak. Dodatkowe światła zostały zainstalowane według mojego pomysłu na
kadłubie, teraz włączyłem je i ruszyliśmy pełnym ciągiem, niby kosmiczna
choinka transmitując na wszystkich stu trzydziestu siedmiu częstotliwościach
37
pieśń mojej świeżo wymyślonej planety. Uzbrojona po zęby baza była coraz
bliżej.
44
7
- Kiu vi estas? - spytał ponury głos, jednocześnie ekran rozjaśnił się,
ukazując szczególnie ohydnego przedstawiciela napastników.
38
- Kiu vi estas? Ciuj konas min, se mi ne kones un, belulo - stwierdziłem,
że odpowiedz będzie najlepsza, jeżeli doda się do niej trochę uczucia, ale
nazwanie tego straszydła przystojniaczkiem, wymagało sporego samozaparcia.
Okazało się to skuteczne - rozmówca kontynuował rozmowę w dużo
przyjemniejszym tonie.
- No, no - nie ma się co obrażać. Mogą cię dobrze znać w domu, ale teraz
jesteś daleko od niego. Poza tym jest wojna i musimy przestrzegać przepisów
bezpieczeństwa.
- Naturalnie. Wy naprawdę walczycie? Z tymi bladosuchymi?
- Robimy, co możemy, ślicznotko.
- Dopisujcie nas do tego! Złapaliśmy ich statek szpiegujący na naszej
planecie. Nie mamy własnych, ale zestrzeliliśmy ten i zrobiliśmy pranie mózgów
tym, co ocaleli. Nauczyliśmy się ich języka i odkryliśmy, że wszystkie ludy
galaktyki zjednoczyły się przeciwko nim. Chcemy się do was przyłączyć - jestem
ambasadorem i czekam na wasze rozkazy!
- Wspaniale - pojaśniał cały z wrażenia. - Wysyłamy statek, aby cię
przyprowadzić. Ale najpierw jedno pytanie, słodka.
- Pytaj, przystojniaczku.
- Z takimi oczami jak twoje... Jesteś płci żeńskiej?
- W przyszłym roku o tej porze będę. Teraz jestem w neutralnej fazie,
pomiędzy nim a nią.
- A więc za rok spotkamy się na randce!
- Zapisuję cię w notesie - obiecałem. Bolivar nalał mi szklaneczkę, którą
opróżniłem przez słomkę.
- Czy się mylę, tato - spytał - czy ten uciekinier z szamba ma na ciebie
chrapkę?
- Niestety, mój chłopcze, masz rację. W naszej ignorancji, zrobiliśmy
damski kostium i to sądząc z jego zachowania, bardzo seksowny. Musimy go
trochę zeszpecić.
- Co prawdopodobnie zrobi go jeszcze bardziej seksy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl